przez Gość » 7 sierpnia 2007, o 11:29
Z cyklu „język polski”.
Fragment autentycznego wykładu prof. Miodka na wydziale Polonistyki Uniwersytetu Wrocławskiego. Niby zabawne, a jednak też smutne (ocenzurowanie tekstu odebrałoby mu jego cały urok).
"Kiedy się człowiek potknie albo skaleczy, woła: "O k****!". To lapidarne słowo wyraża jakże wiele uczuć, począwszy od zdenerwowania, rozczarowania poprzez zdziwienie, fascynację, a na radości i satysfakcji kończąc. Przeciętny Polak w rozmowie z przyjacielem opowiada np.: "Idę sobie stary przez ulicę, patrzę, a tam taka dupa, że o kuuurrrwa." „k****” może również występować w charakterze interpunktora, czyli zwykłego przecinka, np.: "Przychodzę k**** do niego, patrzę k****, a tam jego żona, no i się k**** wkurwiłem, no nie?". Czasem „k****” zastępuje tytuł naukowy lub służbowy, gdy nie wiemy, jak się zwrócić do jakiejś osoby płci żeńskiej ("chodź tu kurwo jedna!"). Używamy k....y do charakteryzowania osób („brzydka k**** nie jest”, „o k****, takiej kurwie na pewno nie pożyczę”), czy jako przerwy na zastanowienie („czekaj, czy ja, k**** lubię poziomki?...). Wyobraźmy sobie jak ubogi byłby słownik przeciętnego Polaka bez prostej „k....y”. Idziemy sobie przez ulicę, potykamy się nagle, mówimy do siebie: „Bardzo mnie irytują nierówności chodnika, które znienacka narażają mnie na upadek. Nasuwa mi to złe myśli o władzach gminy”. Wszystkie te i o wiele jeszcze bogatsze treści i emocje wyraża proste „O k****!”, które wyczerpuje sprawę. Gdyby Polakom zakazać „k....y”, niektórzy z nich przestaliby w ogóle mówić, gdyż nie umieliby wyrazić inaczej swoich uczuć. Cała Polska zaczęłaby porozumiewać się na migi i gesty. Doprowadziłoby to do nerwic, nieporozumień, niepewności i niepotrzebnych naprężeń w Narodzie Polskim. A wszystko przez jedną, małą „kurwę”.
Spójrzmy jednak na rodowód tego słowa. „k****” wywodzi się z łaciny od „curva”, czyli krzywa. Pierwotnie w języku polskim „k****” oznaczało kobietę lekkich obyczajów, czyli po prostu dziwkę. Dziś „kurwę” stosujemy również i w tym kontekście, ale mnogość innych znaczeń przykrywa całkowicie to jedno. Można z powodzeniem stwierdzić, że „k****” jest najczęściej używanym przez Polaków słowem. Dziwi jednak jedno – dlaczego słowo to nie jest używane publicznie (nie licząc filmów typu „PSY”, gdzie aktorzy prześcigają się w rzucaniu „kurwami”), praktycznie nie słyszymy, aby politycy czy dziennikarze wplatali w swe zdania zgrabne „k....y”. Pomyślmy o ile piękniej wyglądałaby prognoza pogody wygłoszona w następujący sposób: „Na zachodzie zachmurzenie będzie k**** umiarkowane, wiatr raczej k**** silny. Temperatura maksymalna ok. 2st. Celsjusza, a więc kurewsko zimno k**** będzie. Ogólnie, to k**** jesień idzie...”