Teraz jest 19 września 2024, o 18:02

Julie Garwood

Avatar użytkownika
 
Posty: 20996
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 22 sierpnia 2024, o 18:43

Julie Garwood "Montana"

Taylor od dziecka obawia się swojego okrutnego wuja. Na łożu śmierci kochająca babka obmyśla pan, który ma uchronić dziewczynę przed wpadnięciem w łapy tego lubieżnika. Taylor ma wyjść za mąż za człowieka wybranego przez babkę i wyjechać z nim do odległej Ameryki. Jest jej to na rękę, bo w Londynie przeżyła ostatnio upokorzenie, gdy narzeczony rzucił ją i wziął pośpieszny ślub z jej kuzynką.

Jestem rozczarowana tą powieścią z kilku powodów. Pierwszym z nich jest tempo akcji i rozwój fabuły. Książka liczy sobie 448 stron, a przez większość z nich nie dzieje się wiele. Pierwsza połowa, poza sceną na balu, gdzie Taylor uciera nosa byłemu narzeczonemu, nie ma żadnej ciekawszej czy satysfakcjonującej akcji. Bohaterowie po prostu płyną statkiem, a potem urządzają się w nowym miejscu. Wieje nudą. Fabuła nabiera rumieńców dopiero gdy wchodzi wątek przygodowy, jeśli można go takim nazwać. Większość książki to opis podróży. Najpierw przez ocean, a potem wgłąb lądu. Nie jest to szczególnie interesujące i niestety książka dużo na tym straciła. Część wątków można było wyciąć albo skrócić, bez strat dla fabuły. Druga połowa prezentuje się już lepiej, choć tu dla odmiany ma się wrażenie, że wydarzenia dzieją się za szybko i autorka goniła z akcją na siłę, żeby zdążyć dokończyć książkę w terminie. Trochę wyszło niedbale, po łebkach i niesatysfakcjonująco. Zaczęte wcześniej wątki albo zostały ucięte albo zbyte lakonicznymi wzmiankami. Krótko mówiąc, ta powieść cierpi na brak odpowiednich proporcji.

Mimo to czyta się ją zadziwiająco sprawnie i szybko. Nie czuć tej ilości stron, co oznacza, że styl autorki jest bardzo dobry i płynny ale to żadne zaskoczenie. Garwood pisze na pewnym poziomie, poniżej którego nigdy nie schodzi. Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to poza wcześniej wspomnianym brakiem wyważenia, nie mam żadnych uwag. Opisy są zgrabne, dialogi też, nutka humoru dodaje lekkości tej historii ale generalnie klimat opowieści jest raczej poważny i ponury. Książka porusza dość trudną tematykę i to czuć.

Tu muszę przejść do kwestii, która rozczarowała mnie najbardziej. Autorka zasugerowała mocno, że będzie poruszać trudne tematy, jak choćby wojenna trauma Lucasa, czy wątek molestowania Taylor przez wuja. Owszem, pojawiają się te wątki ale zostały potraktowane bardzo po macoszemu. Nie ma w tej książce pogłębienia psychologicznego postaci, jakiegoś rozwinięcia i dopowiedzenia. To wygląda, jakby się autorce w trakcie pisania zmieniła zupełnie koncepcja odnośnie fabuły i stwierdziła, że jednak taka tematyka nie pasuje do jej profilu. Jak wcześniej wspomniałam, są pourywane albo bardzo pobieżnie potraktowane wątki, które aż proszą się o rozwinięcie, na przykład kosztem niektórych nudniejszych opisów trudów podróży. Dla mnie to spory minus, bo nie lubię pozostawać w niewiedzy, z niedomkniętą historią. Zwłaszcza, jak się mi narobi smaka na ulubione motywy, po czym je zbyje kilkoma słowami.

Bohaterowie są w porządku, choć odniosłam wrażenie, że bohaterka jest zbyt idealna. Jest to częsty problem w romansach historycznych. Taylor jest zbyt nieskazitelna, piękna, wszystko potrafi, z wszystkim sobie daje radę, zawsze wie co zrobić i wychodzi cało z każdej opresji. Lucas ma przynajmniej jakieś wady, bo czasem bywa irytujący. Za to postacie poboczne mi się podobały. Dzieciaki, babka, okrutny wuj i mieszkańcy Redemption. Wszyscy oni są interesujący i mają swoje charaktery.

Wątek romantyczny jest poprowadzony poprawnie ale też nie wzbudza wielkich emocji. Relacja głównej pary jest wiarygodna. Wydarzenia nie dzieją się za szybko, a emocje są dozowane stopniowo, dzięki czemu jest jakieś napięcie i zaciekawienie o ich dalsze losy. Brakło mi jednak czegoś. Jest miedzy nimi niezła chemia, fajna interakcja, a jednak czuć jakiś niedosyt, jakby autorka ślizgała się po powierzchni tej relacji i nie chciała wchodzić głębiej w uczucia bohaterów. Druga para tez nieszczególnie przyciąga swoją historią.

Ogólnie rzecz biorąc, ta powieść mnie rozczarowała. Niby jest humor ale nie na tyle dobry, żebym się uśmiechała, czy cały czas świetnie bawiła podczas czytania. Książka z jednej strony lekka i przyjemna oraz szybka do czytania, a jednak jej klimat jest ponury i chwilami ciężki. Wyszło jakby autorka nie mogła się zdecydować czym ta historia ma być. Z jednej strony lekkość typowa dla Garwood, a z drugiej poważna tematyka, która została trochę za płytko przedstawiona. Relacja głównej pary, która powinna ciągnąć tę historię nie spełnia swojej roli, bo wątek szukania dzieci jest dużo najciekawszy ale tu też pozostał niedosyt bo autorka niewiele zdradziła z kuchni działań Huntera i Lucasa i tak naprawdę okroiła wszystko do wspomnienia, że bohaterka siedzi na miejscu i czeka aż mężczyźni wszystko za nią zrobią.

Podsumowując: ta książka jest w porządku ale chyba narobiłam sobie za dużo nadziei, jeśli chodzi o te historię. Liczyłam, patrząc po opisie, na jakiś western i przygody, a dostałam przyzwoity romans, w którym najciekawsze wątki nie dotyczą jednak relacji miłosnej. Nie jest to zła powieść, wręcz przeciwnie – całkiem dobra ale na pewno nie wrócę do niej w przyszłości. Moja końcowa ocena to 7/10.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1257241#p1257241
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 10068
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 24 sierpnia 2024, o 07:37

to i tak ładnie oceniłaś, ja dałam 6/10 i to bardziej z sentymentu i za to że na końcu zaczęło się coś dziać
niestety jak dla mnie najsłabsza jej książka, a uwielbiam Garwood

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 20996
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 24 sierpnia 2024, o 12:10

Ja mam do Garwood ambiwalentny stosunek. Jedne książki lubię bardziej, inne mniej. Ta mnie po prostu rozczarowała, bo zapowiadała się na coś innego, niż się okazała w rzeczywistości.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28584
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 24 sierpnia 2024, o 16:28

Ja chyba za jej cyklem dzikozachodnim nigdy nie przepadałam... :niepewny:
Ale nie wiem, czy nie mylę autorek...?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 10068
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 25 sierpnia 2024, o 09:17

nie wydaje mi się aby miała więcej :mysli:

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 13109
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 27 sierpnia 2024, o 20:52

Też byłam tą książką rozczarowana. Dawno ją czytałam, ale pamiętam jak bardzo byłam wtedy zawiedziona.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28584
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 sierpnia 2024, o 22:12

kejti napisał(a):nie wydaje mi się aby miała więcej :mysli:


Cykl Rodzina Clayborne, u nas Róża... Ale fakt, Montana jest samodzielną opowieścią.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 40167
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 28 sierpnia 2024, o 08:53

Też mnie ta książka nie porwała, była mocno nijaka, brakowało tego czegoś.
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 10068
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 31 sierpnia 2024, o 07:57

Fringilla napisał(a):
kejti napisał(a):nie wydaje mi się aby miała więcej :mysli:


Cykl Rodzina Clayborne, u nas Róża... Ale fakt, Montana jest samodzielną opowieścią.

o dziwo nie czytałam tej serii, ktoś się wypowie czy warte zachodu?

Ja np. nie lubię jej kryminałów, są dla mnie słabe, nawet jako laik gdy czytałam to nie wierzyłam co czytam, nuuuuda

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Poprzednia strona

Powrót do G

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości