Barbara Delinsky "Mężczyzna na urodziny"
Leslie jest kobietą sukcesu, prowadzi sieć przedszkoli ale dobiegając trzydziestki coraz bardziej czuje, że życie przecieka jej między palcami. W chwili słabości wyznaje bratu, że jest samotna i na urodziny chciałaby mężczyznę z reklamy perfum, którego wizerunek widnieje na jednej ze stron kolorowego czasopisma. Jakież jest jej zdziwienie, gdy po dotarciu do rodzinnej willi, położonej na egzotycznej karaibskiej wyspie, zastaje obiekt swych westchnień śpiący w jej łóżku.
Jest to hq z serii Desire więc oczywistym jest, że historia jest odrobinę bardziej pikantna niż zwykły hq. W sumie nie miało to dla mnie większego znaczenia, bo raczej nie zwróciłam uwagi na sceny erotyczne. Nie było ich też aż tak dużo i nie zapadły mi szczególnie w pamięć.
Historia, choć krótka, ma ręce i nogi. To sensownie napisana fabuła, choć odrobinę czuć, ze książeczka ma dobre 30 lat. Pierwsza część opowieści rozgrywa się na egzotycznej wyspie, w willi należącej do rodziny Leslie. Gorący tropikalny klimat, leniwe dni i noce wypełnione miłością. Niby nic szczególnego w hq, a jednak autorce udało się dobrze oddać nastrój i klimat wakacyjnego romansu.
Bohaterowie są fajni. Niczym nie denerwują, ale też nie są szczególnie wyraziści. Więcej miejsca autorka poświęca przemyśleniom z perspektywy bohaterki ale mężczyźnie też czytelnik może wejść w umysł. Problemy i przemyślenia postaci wydają się mieć sens i są na tyle wiarygodne, że nie rażą.
Owszem, ta historia jest nieskomplikowana i dość przewidywalna ale też nie ma w niej większych błędów albo bardzo drażniących głupot. Tempo akcji jest nieśpieszne, niczym na wakacjach i to jest fajne.
To przyzwoity, dobrze napisany krótki, odprężający hq z lekką erotyką. Czyta się szybko i sprawnie ale też nie jest to nic szczególnego. Moja końcowa ocena to 7/10.