Ta Eurowizja to była jakaś masakra. Musiałam ochłonąć po finale. W zeszłym roku z powodu wygranej Loreen, a w tym z powodu afer i kontrowersji trudno się to oglądało. Mam kilka uwag.
1. Zwycięstwo Szwajcarii budzi we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony ciesze się, bo wygrał po prostu dobry utwór, mimo że nie mój faworyt. Nemo definitywnie potrafi śpiewać i zrobił show, kręcąc się na talerzu jak w mikrofalówce (pozwoliłam sobie zaczerpnąć to piękne porównanie od jednego z dziennikarzy eurowizyjnych). Już za sam fakt, że utrzymał na tym czymś równowagę należą się brawa. A on nawet ani razu nie zafałszował, mimo skomplikowanego układu. Z drugiej strony bardo mi szkoda Chorwacji. Marko skradł moje serce od początku. Tak po ludzku, nikt bardziej nie zasłużył na wygraną w tym roku niż Marko. To jest filmowa historia od zera do bohatera. Dostał pieniądze od rządu za zajęcie drugiego miejsca i od razu oddał je na cele charytatywne. Chorwaci go kochają, bo trudno nie polubić kogoś, kto jest tak sympatyczny i wzbudza praktycznie same pozytywne emocje swoją postawą. Z trzeciej strony, Szwajcaria może być problematyczna z punktu widzenia fanów i delegacji. To drogi kraj, nie każdy może sobie pozwolić na wyjazd na Eurowizję i pobyt am przez około tydzień. W redakcji Misja Eurowizja już żartowali, że będą ciągnąć losy kto ma sprzedać nerkę.
Z punktu widzenia fana, Chorwacja byłaby dużo lepszym wygranym. Tanio, świetna pogoda, jest co zwiedzać, same plusy. Dla delegacji też. Oni też muszą wybulić kasę na pobyt. Dlatego obawiam się, że część krajów może za rok się wstrzymać. A to nas prowadzi do drugiego punktu.
2. Rezygnacje. Z powodu afer, paskudnej atmosfery wokół konkursu, dyskwalifikacji Holandii, finansów. izraelskiej delegacji (która wszystkim napsuła krwi) oraz debilnego postępowania EBU w wielu kwestiach, część krajów myśli o rezygnacji za rok. Mówi się o rezygnacji Czech, San Marino, Malty i Holandii. Co będzie, to pewnie się dowiemy za kilka miesięcy. Mam nadzieję, że polecą głowy w EBU, zwłaszcza Osterdahl powinien się pożegnać ze stanowiskiem, bo to była najgorsza Eurowizja odkąd pamiętam. Nawet aferki, do których dopuścił Jon Ole Sand nie były aż tak grube. Za dużo mniejsze przewinienia poleciał ze stołka, tym bardziej powinien polecieć Osterdahl. No i zostaje jeszcze kwestia tego pozwu przeciwko EBU, zapowiedzianego przez telewizję z Holandii. Na ich miejscu bym tego tak nie zostawiła. Nawet jeśli Joost coś naprawdę narozrabiał, to dyskwalifikacja całej delegacji jest świństwem. Mogli na przykład puścić taśmę z półfinału, jak już chcieli go ukarać.
3. Zamiatanie pod dywan przewinień Izraela. Gdyby jakikolwiek inny kraj i delegacja odwalała takie rzeczy jak izraelska to zostałaby zdyskwalifikowana. Właśnie dlatego dyskwalifikacja Joosta budzi takie wkurzenie w fanach Eurowizji. Za dużo mniejsze rzekome przewinienie (bo nadal nie wiemy co tak naprawdę się stało, wersje obu stron są rozbieżne), zdyskwalifikowano cały kraj. A izraelska delegacja i ich tv prawdopodobnie dopuściła się fałszowania wyników. Dziwnym trafem mieli dużo punktów z krajów, gdzie zwykle się nie głosuje na Izrael. Słowenia już w tej sprawie zgłosiła szereg pytań do EBU, bo tam Izrael miał wręcz absurdalnie dużo punktów w televotingu. Podobnie Islandia i Norwegia. Są spore kontrowersje. Faktem jest że kampania marketingowa izraelskiej reprezentantki była potężna, wpompowali masę kasy. Wyniki z tele są jednak nienaturalnie wysokie, zwłaszcza w krajach, które mają sporą diasporę palestyńską i raczej są znane z nastawienia antyizraelskiego. Na pewno jednak można potwierdzić to co odwaliła telewizja KAN. Tu artykuł o ich komentatorach. Jak to nie są podwójne standardy, to ja już nie mam pytań
https://eurowizja.org/eurowizja-2024-re ... d-finalem/ No na grubo poszli. Dzieje się.
4. Ogólnie poziom konkursu był wysoki. Większość piosenek z finału naprawdę zasłużyło na ten finał. Nie miałam w tym roku uczucia, że ktoś niesprawiedliwie zajął za wysokie miejsce (no, może poza Luksemburgiem, ciągniętym za uszy do finału przez jury). Niestety, bardzo przykre, że Norwegia ostatnia. Niezasłużenie nisko skończyli. Poza tym i Izraelem w top 5 to wyniki raczej adekwatne. Można się spierać to powinien wygrać, ale zasadniczo top 10 jest super (poza wspomnianym Izraelem, którego w ogóle w konkursie nie powinno być).
5. Aż żal, że nie ma już nagrody Barbary Dex. W tym roku okropność outfitów wybiła poza skalę. Pominąwszy celowo dziwne wdzianka Luny i Joosta, najbardziej zapadły mi w pamięć "pieluchomajtki" Greczynki. Świetna piosenka, uwielbiam Marinę, była w moim top 10 ale ta fioletowa majtospódnica będzie mi się śnić po nocach.
Poza tym Czeszka, Włoszka, angielscy i hiszpańscy tancerze. No było w czym wybierać. Estończycy wyglądali jakby tuż przed występem jakiś pies im rękawy pourywał.
no i Nemo. Wiem, że takie było założenie ale to wdzianko jest po prostu paskudne. Wyglądał jak pomarańczowy flaming. Na plus Irlandia i Chorwacja - bardzo spójne stroje z piosenką i występem. Dons z Łotwy jak jakiś niebieski spiderman, który kupił kostium w lumpie. Na palcach jednej ręki można policzyć ładne i ciekawe kreacje.
6. Sama oprawa i organizacja. Tu kolejne rozczarowanie. Jak na Szwecję to lipa. Byle jakie interwały, zwłaszcza te z finału były biedne i bez polotu. Może tylko Alcazar był spoko. Te hologramy Abby to był cringe. A już musical laurka da Ostredahla to było przegięcie. Nie powinni tego robić w tym roku, kiedy fandom jest na niego tak wściekły, co zresztą było słychać, jak tylko się pojawiał, było buczenie publiki. Wszystko inne byłoby lepsze. Poza tym usunięcie Erica Saade. On nigdy nie ukrywał, że ma korzenie palestyńskie. Po o go w ogóle zapraszano, skoro organizatorzy nie chcieli kontrowersji? Interwały z półfinałów lepsze, choć też żaden nie był na tyle wybitny, żeby zapamiętać. Oprawa graficzna ok, ale dlaczego EBU uparło się na to, że logo i slogan być takie samo jak w ubiegłym roku? Hasło "United by music w przypadku tegorocznej Eurowizji pasuje jak kwiatek do kożucha. To jak naplucie fanom w twarz. Poza tym to było fajne, co roku nowe szata graficzna i slogan. Dawało to taki fajny klimat. Scena też nie do końca się chyba spisała. Niby piękna, efektowna ale jednak chwilami to źle wyglądało w kamerach.
Na ten moment to chyba tyle. Chyba wszyscy komentatorzy i fani mają podobne uczucia po tym roku. Co spojrzę na film podsumowujący to przebija się jedno stwierdzenie: dobrze, że to się już skończyło.