To jeszcze przede mną
Ale w końcu obejrzałam
The Fall Guy aka
Kaskader Ładne.
Jednorożce! Jean-Claude! (haha!) Stephanie Hsu i Winston Duke! (jestem fanką ogólnie, a tu szczególnie za skopanie Obcego w ramach sceny "Bo ja siostrę żony"), The Darkness w soundtracku! (tu jestem wieczną fanką Hawkinsa), elegancka kpina z Toma Cruise'a! Miami Vice! liczne podpalenia Goslinga!
Ogólnie wiele zalet i czuć, że to dzieło życia (dopracowane pod każdym względem) oraz ukłon w stronę ciężkiej roboty kaskaderskiej.
(ogólnie też w efekcie tym bardziej jakoś nie mam nastroju na nowego Mad Maxa, bo więcej tam CGI podobno...)
Trochę mam problem z udziałem Jean-Claude'a w pewnych scenach... no ale dobra.
Emily Blunt zawsze chętnie (wciąż za szczytowe osiągnięcie uważam The English), Gosling bardziej niż w Barbie
Zero dłużyzn (a ja ostatnio przysypiam na filmach akcji).
Ogólnie serio miło się ogląda.