Na razie pierwszy tom cyklu, reszta po polsku jeszcze niedostępna. Ale jak będzie ciąg dalszy to oczywiście, że przeczytam i dam znać.
Lecimy!
FURYBORN - ZRODZONA Z FURII
Muszę przyznać, że ten tytuł brzmi strasznie patetycznie, no ale cóż...
Postaram się nie rzucać grubymi spoilerami. Małe będą, ale tak do 1/4 książki, żebyście miały jakiś zarys fabularny.
Zacznę od tego, że pokochałam autorkę, kiedy 2 lata temu przeczytałam jej Extasię - niesamowita książka, bardzo polecam jakby co (jakby Sabrina (Netflixowa) spotkała się z Opowieścią podręcznej i wspólnie stworzyły książkę). Siłą rzeczy czekałam niecierpliwie, czy coś jeszcze tej autorki zostanie wydane, więc kiedy okazało się, że wychodzi trylogia Empirium, to rzuciłam się na pierwszy tom z kłami i pazurami jak tygrys na niczego nieświadomą zdobycz. I, że tak się wyrażę, "zeżarłam antylopkę".
Podobnie jak w przypadku Extasii ta książka nie wciągała mnie od samego początku. Potrzebowałam jakichś 20 stron, żeby się wkręcić w ten świat. Ale autorka najwyraźniej jest jedną z tych osób, które cierpliwość wynagradzają. Bo kiedy już mi wszystko wskoczyło na odpowiednie miejsce, to poleciałam.
Mamy tu przepowiednię o dwóch królowych. Jedna - Czerwona - ma się okazać wredną biczą, która pośle świat w pierony, a druga - Słoneczna - ma go zbawić.
I mamy historię 2 kobiet (czyli naszych królowych), które oddziela ponad 1000 lat. Jedna to Rielle, obdarzona mocami, których jej ojciec nie rozumie, więc trzyma ją pod kluczem i każe się uczyć z ksiąg z jakimś kapłanem czy jak go nazwać. Ona się wymyka czasem po cichaczu, żeby pobyć między ludźmi i chyba nie zwariować - czemu się nie dziwię, nikt nie lubi, jak się go trzyma w zamknięciu i wypuszcza tylko wtedy, kiedy może kontrolować co się dzieje. W trakcie jednego z takich wypadów bierze udział w wyścigu konnym (najwyraźniej bardzo brutalnym, w trakcie którego można zginąć, ale niech tam), w którym (także po cichaczu) bierze udział jej najlepszy przyjaciel, następca tronu Audric. Nie jest żadnym spoilerem, że nasza Rielle kocha się w Audricu, który jest obdarzony mocą bodajże światła, ale to tylko jeden żywioł, a poza tym jest następcą tronu, więc nikt go nie pilnuje aż tak mocno. I w trakcie tego wyścigu dochodzi do ataku na księcia, Rielle się wścieka i kiedy go broni daje taki popis swojej mocy, że całe miasto widzi i truchleje. Więc król, jego doradcy, ojciec Rielle i wszyscy święci ostatecznie decydują, że albo pannę należy poddać próbom wszystkich żywiołów, w trakcie których udowodni, że nad nimi panuje i nie jest niebezpieczna, albo ściąć jej łebek i pozbyć się problemu. Wiadomo - idą próby. I wszyscy się modlą, żeby się nie okazało, że Rielle jest tą gorszą królową z przepowiedni. Po prologu wiemy, którą okaże się Rielle. A w razie wątpliwości - w jej głowie odzywa się głos, który jej nadaje jak Pierścień Samwise'owi Gamgee - nie wróży jej wprawdzie jakim będzie wspaniałym ogrodnikiem i jakie jej piękne marchewy wyrosną na grządkach, ale zapewnia, że będzie absolutnie boska i wszechmogąca. Niech tylko oleje tych wszystkich maluczkich, którzy tak się jej boją, że chcą ją zbadać z każdej strony, a potem najpewniej ukatrupić, bo strach prowadzi do nienawiści, a nie miłości.
Tysiąc lat później mamy Elianę - młodą kobietę, która jest na usługach złego imperium. W tymże imperium porywane są kobiety - po co? Nie wiadomo (znaczy się książka to wyjaśnia, ale ja wam nie powiem, przeczytajcie same). Dlaczego tylko kobiety? Może dowiemy się z następnych tomów. Ale powiem wam, że ten wątek jest interesujący. Nasza Eliana na rozkazy imperatorskie wyłapuje rebeliantów i oddaje ich w ręce żołnierzy, którzy doprowadzają ich na szafot. Nie ma litości dla nikogo. No ale bohaterka ma dzięki temu pieniądze i ładny dom, więc robi to. Wraz z najlepszym przyjacielem Harkanem poluje, doprowadza i tylko czeka na oficjalne wezwanie, by przyłączyć się do adatroksów (chyba tak się nazywali - to żołnierze imperatora). Tylko że... jej matka też znika jak kamfora, więc Eliana chce ją odnaleźć. W tym celu łączy siły z rebeliantem, Wilkiem, którego miała upolować. Zabiera ze sobą młodszego brata i ma nadzieję, że uda jej się odnaleźć matkę.
Historia Rielle kojarzy mi się z Anakinem Skywalkerem - facet chciał dobrze, a jak wiemy droga do piekła wybrukowana jest dobrymi chęciami. Podobnie Rielle - nie jest to zła dziewczyna, ale głos + reakcja ludzi wokół niej + fakt, że jej ukochany zaręczony jest z inną + to że za dzieciaka spaliła chałupę wraz z matką + parę innych rzeczy sprawia, że dziewczyna przechodzi na ciemną stronę mocy aż trzeszczy. Rzecz jasna autorka może nas jeszcze zaskoczyć, na razie tak to wygląda po pierwszym tomie.
Eliana w gruncie rzeczy też nie jest zła, ale nie jest też tak szalenie sympatyczna, że momentalnie trzyma się za nią kciuki. Ale dla mnie była o wiele ciekawszą postacią, bardziej złożoną, więcej rzeczy musi przepracować i narobić większych szkód, by w końcu się otrząsnąć. Super sprawa jak dla mnie. Plus ten Wilk... Bohater, w którym można się zakochać... I mnie to chyba trafiło... Eeech...
Z minusów - te próby Rielle... nie wiem, co miały udowadniać, bo nad żywiołami panują goście, którzy spuszczają jej coś na łeb, a ona na dobrą sprawę najbardziej umyka przed zagrożeniem niż czaruje. W sumie nie bardzo rozumiem co ona tu miałaby udowodnić, ale może to tylko ja.
W dodatku po prologu w zasadzie się domyśliłam o co w tym wszystkim z grubsza chodzi. Na SM widziałam, że tam ludzie pieją nad plot twistem - jakim plot twistem? Dobra, może ktoś niewyraźnie przeczytał prolog, ale jak już się Wilk przedstawia to już naprawdę... Niemniej ciekawie się odkrywało, jak do tego wszystkiego doszło i chętnie odkryję, co będzie z tą sytuacją dalej.
Emocji sporo. Wad trochę jest, ale może się wszystko jeszcze wygładzi - pamiętajmy, że to trylogia.
Napisane bardzo fajnie, czyta się lekko i przyjemnie. Realia są brutalne, są sceny nie dla dzieci, więc choć wydawnictwo dało 16+, to ja bym dała mimo wszystko 18+.
Zapraszam do dyskusji jeśli ktoś jeszcze czytał i chciałby się wymienić spostrzeżeniami.