Teraz jest 18 października 2024, o 11:20

Romans historyczny

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 26 listopada 2020, o 11:28

Ja sobie to "Półdiablę" muszę poszukać.
Może nie do końca westernowo, bardziej pioniersko, to ostatnio Sandry Brown czytałam "W objęciach nocy" i było całkiem przyjemne.

Avatar użytkownika
 
Posty: 2265
Dołączył(a): 17 listopada 2015, o 13:02
Lokalizacja: mazowieckie
Ulubiona autorka/autor: Montgomery, Palmer, Roberts

Post przez montgomerry » 26 listopada 2020, o 11:38

Szczypta_Kasi napisał(a):Ja sobie to "Półdiablę" muszę poszukać.
Może nie do końca westernowo, bardziej pioniersko, to ostatnio Sandry Brown czytałam "W objęciach nocy" i było całkiem przyjemne.


to też mi pasuje ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21046
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 26 listopada 2020, o 19:32

Mont - jeszcze Medeiros "Propozycja" mi się przypomniała.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 2265
Dołączył(a): 17 listopada 2015, o 13:02
Lokalizacja: mazowieckie
Ulubiona autorka/autor: Montgomery, Palmer, Roberts

Post przez montgomerry » 26 listopada 2020, o 19:36

Kawka napisał(a):Mont - jeszcze Medeiros "Propozycja" mi się przypomniała.

dopisałam, dziękuje pięknie

Avatar użytkownika
 
Posty: 21046
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 26 listopada 2020, o 21:59

Ależ proszę. Jak coś sobie jeszcze przypomnę, to dam znać.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 28 listopada 2020, o 20:17

„Półdiablę” gdzieś mam, tylko jeszcze okazji nie było.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 109
Dołączył(a): 26 lutego 2021, o 01:58
Ulubiona autorka/autor: Lisa Kleypas, Anne Bishop, Nalini Singh

Post przez Shinedown » 26 lutego 2021, o 20:33

Wcześniej jeśli czytałam romans historyczny to tylko, gdy akcja działa się w średniowieczu. Teraz otworzyłam się na regencję. I równie mi się podoba.
WandaVision
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21046
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 18 listopada 2021, o 21:38

Karen Lynn "Małżeństwo po szkocku"

Ada, uboga córka pastora, właśnie straciła oboje rodziców w wypadku powozu. Jedzie więc do dalekiej Szkocji, by podjąć posadę damy do towarzystwa, po drodze trafia jednak w ręce handlarzy żywym towarem. Z opresji ratuje ją lord Vincent Maplethorpe. Wskutek niefortunnego zbiegu okoliczności zostają (według szkockiego prawa), małżeństwem i muszą ułożyć sobie życie w nowych okolicznościach.

To jeden z moich pierwszych romansów, jakie kiedykolwiek przeczytałam. Książkę dopadłam w swojej bibliotece jako młoda dziewczyna i dałam się porwać światu wykreowanemu przez autorkę. Będąc ciekawa jak przebiegnie spotkanie z tą powieścią po wielu latach, sięgnęłam po książkę z lekkimi obawami, czy wciąż odnajdę ten czar, który mnie kiedyś urzekł. Odpowiedź nie jest jednoznaczna.

Wciąż jest to fajna, prosta i bardzo miła historia, rozpisana na zaledwie 183 strony, dlatego powieść czyta się dość szybko i bez większych przestojów. Sama fabuła jest zwarta, prosta i konkretna, wydarzenia mają swój logiczny ciąg i nie ma w tej historyjce wielu intryg oraz spektakularnych zwrotów akcji. Stylem książka przypomina klasyczne romanse z dawnych lat, jest lekko, przyjemnie ale również bardzo grzecznie. Trochę w stylu Julii Quinn albo Amandy Quick, choć nie do końca.

Wciąż odnajduję w tej historii dawny urok i nadal jest to miły powrót do przeszłości ale nie jestem już tak bezkrytyczna. Choć warsztatowo wszystko wydaje się być bez zarzutu, to jednak parę rzeczy razi. Przede wszystkim relacja między główną parą. Vincent traktuje Adę bardziej jak niesforne dziecko, które dostarcza mu rozrywki niż pełnoprawną partnerkę i żonę. Jej zdaje się to nie przeszkadzać. Sama Ada jest typem słodkiej i naiwnej idiotki, trzpiotki, która ładuje się w tarapaty, choć wcale tego nie chce, a jest zbyt niewinna, żeby w pełni pojąć czyhające na nią zagrożenia i podłość świata. Mimo to zawsze udaje się jej wyjść cało z każdej przygody dzięki urokowi osobistemu i gołębim serduszku. Vincent kocha swą nie do końca ogarniętą żonę i opiekuje się nią, jakby była niespełna rozumu. Ta cukierkowość ich relacji chwilami przyprawia o mdłości. Brak w ich relacji realnego uczucia, opartego na głębszych fundamentach, chemii, seksualnego napięcia, jakiegoś konfliktu, pokazującego starcie ich charakterów i po prostu wiarygodności. Wszystko jest zbyt gładkie i chwilami wręcz infantylne, na dodatek okraszone dość oczywistym humorem.

Całość jest jak beza – z początku wydaje się fajna i bardzo przyjemna ale po chwili człowieka mdli od nadmiaru cukru. Mimo to, za całokształt i ze względu na spory sentyment daję tej powieści 7/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 19 listopada 2021, o 13:07

Historia w zasadzie jest powierzchowna, aczkolwiek nie wydawała mi się nadmiernie cukrowa, tyle że powtarzałam dawno temu. Przyjemnie ją wspominam. Nie sprawdzałam, czy autorka ma jeszcze inne powieści...
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28631
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 listopada 2021, o 13:40

No własnie mocno niszowa - niewiele w sumie, u nas jedna rzecz.
Dlatego wrzucaj, Kawko, do recenzji, jako białawego chyba kruka ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21046
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 19 listopada 2021, o 21:57

Ok, już się robi.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28631
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 22 listopada 2021, o 23:14

Tak sobie patrzę na autorki niewielu tytułów sprzed dekad wręcz i na odkurzenie zasługuje Judith Ivory, u nas nie tłumaczona...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21046
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 27 kwietnia 2022, o 18:02

Tracy Fobes "Syrena"

Juliana St. Germaine jest przedstawicielką starego rodu, który dawno temu został przeklęty przez cygańską czarownicę. Przodek dziewczyny okradł zamożnych Cyganów z magicznego kamienia, przynoszącego szczęście - Morskiego Opalu i spotkała go surowa kara za ten haniebny czyn. Od tej pory każdy z jego rodziny i przyjaciół oraz ich potomkowie stali się ludźmi morza - syrenami, skazanymi na wieczne życie w oceanie, chyba, że któremuś z przedstawicieli rodu uda się złamać działanie klątwy. Aby to zrobić kobieta syrena musi urodzić dziecko potomkowi wiedźmy. Choć żyją w wodzie, w pewnych okolicznościach syreny mogą przybierać ludzką postać, jednak nie jest to łatwe i przez pokolenia nikomu nie udaje się zdjąć czaru. W końcu zadania podejmuje się Juliana, która jest szczególnie odporna na transformację w syrenę i może długo przebywać na lądzie. Postanawia wyjść za mąż i uwieźć Cole'a Strangforda, ostatniego z rodu czarownicy. Cole nie jest jednak szczególnie pozytywnie nastawiony do instytucji małżeństwa, zwłaszcza, że zaprząta go ważniejsza sprawa – chce zbudować aparat umożliwiający oddychanie pod wodą i udać się na poszukiwanie skradzionego przed wiekami klejnotu, bo od tamtej pory rodzinę prześladuje pech.

Jest to powtórka, bo już kiedyś czytałam tę książkę i miło ją wspominałam, jako lekką, romansową wariację na temat baśni o "Małej Syrence". Drugie podejście po latach jest równie udane, o ile oczywiście lubi się bajkowe motywy i wątki paranormalne. Choć nie przepadam za magią i mocami nadprzyrodzonymi w romansach, to ten czytało mi się dobrze, bo od początku wiedziałam jaka jest konwencja tej opowieści i wiedziałam czego się mogę spodziewać.

Książka urzeka baśniowym klimatem ale nie jest infantylna. Jest to ciepła i przyjemna historia, bardzo prosta i napisana wdzięcznym stylem. Powieść dobrze i szybko się czyta, nie ma dłużyzn, ani wrażenia, że autorka przesadziła, czy naciągnęła za dużo, oczywiście jeśli przyjmiemy konwencję, że magia i syreny istnieją.

Fajne zderzenie świata nauki, który reprezentuje Cole i magii, uosobionej w postaci Juliany. Choć są na zupełnie innych biegunach, uzupełniają się wzajemnie. On logiczny, twardo stąpający po ziemi, ona uduchowiona i emocjonalna. Ładnie do siebie pasują. Nie ma w ich relacji przesady, a ich uczucie rozwija się powoli i naturalnie. Wszystko dzieje się w swoim tempie, niejako w tle głównego celu, którym jest chęć złamania klątwy. Postacie poboczne, których jest całkiem sporo, są na tyle charakterystyczne, że nie ma się poczucia przesytu.

Oczywiście, książka obfituje w zwroty akcji, ma dobre tempo i jest ładnie rozplanowana, a stron nie jest za dużo, co razem sprawia, że nie można się nudzić czytając. Choć fabuła nie jest bardzo odkrywcza, to obecność magii daje efekt świeżości i odmienności od innych romansów. Ta powieść ma w sobie pewien nieuchwytny wdzięk dlatego daję jej 8/10 i prawdopodobnie wrócę do niej w przyszłości.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28631
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 11 sierpnia 2022, o 01:19

Czasem zabawnie się lektury układają: ledwo co skończyłam reportażową opowieść Cena Anny Bikont (o odszukiwaniu żydowskich dzieci po wojnie na terenie nowej Polski), to mi wpadła w ręce opowieść Rodzina Karen Cushman o dziewczynce polskiego pochodzenia (autorka miała babcię Polkę), która jako sierota zostało wysłana pociągiem przez organizację zajmującą się organizowaniem adopcji w głębi kontynentu i na zachodzie ("w poszukiwaniu rodziny").

Obie nawiązują na różne sposoby do konkretnych procesów w historii.
Obie, tak różne autorki z tak różnych gatunków, zwracają uwagę na zjawiska masowej migracji - indywidualnej, nie z rodzinami - dzieci na wielkie skale, jakie miały miejsce w przeszłości.
No więc przypomniało mi o paru rzeczach.

Ale ja w tym miejscu o czym innym i lżejszo-zabawniejszym a propos Rodziny.

W nawiązaniu do dyskusji "tytuły w obcych językach: zostawiamy czy nie" :lol:

Rodzina to anglojęzyczna książka z polskim tytułem. Drżę na myśl, jaki problem mieli z nim czytelnicy... :lol:

Ale to jeszcze nic, bo to też imię bohaterki ^_^
Autorka przez długi czas sądziła, że tak miała na imię matka jej babci: kiedyś odwiedziły wspólnie grób na cmentarzu w Chicago, a tam wyraźnie było napisane Rodzina Czerwinski.
Gdy sprawa została wyjaśniona na szczęście, Cushman zdecydowała się jednak pozostanie przy oryginalnym pomyśle, bo... symbolika? Metafora?
To mocno realistyczna książka, reportażowa wręcz, chociaż pisana pierwszoosobowo czyli z perspektywy 12-latki szukającej rodziny.
Skąd taka decyzja?

Ale też może też symbolika została wzmocniona gdzieś w tle tradycjami swego czasu mocno żywymi, a i dziś w społecznościach amerykańskich mającymi swe miejsce - nadawania imion będących abstrakcyjnymi zjawiskami, najczęściej o źródle biblijnym.
No i nadawanie imion w systemach tworzonych przez rdzennych mieszkańców kontynentu.
W późniejszych stuleciach w ramach innych migrujących kultur podobne zjawiska tez miały miejsce.

W polskiej tradycji mamy np. Nadzieję :D Dziś możemy kojarzyć Faith (wiarę) czy Patience (cierpliwość).

Jednak czasy purytańskiej Ameryki i jej migrantów świeżo przybyłych ze swoimi konceptami z Anglii znały również bardziej skomplikowane w treści (nawiązania do cytatów calych w Biblii) acz proste w formie biblijne zapożyczenia... Humiliation (pokora) czy Make Peace (czyń pokój) oraz Praise God (chwal Pana) :D

Oj, były tez trendy, przy których imię X Æ A-Xii (córki Elona Muska) to pikuś.
Takie If-Jesus-Christ-had-not-died-for-thee-thou-hadst-been-damned...

Rodzina przy tym to sympatyczne nawet jeśli egzotyczne (wymowa!) imię ;)
Ogólnie: uroczo ^_^
Acz marketingowo... no nie wiem :D
Książka wydana w 2003 roku.

PS Jest tam też wątek o braniu sobie... młodych żon (12-14)... :]
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21046
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 4 września 2022, o 19:47

Jodi Thomas "O zachodzie słońca"

Poznali się przed ośmioma laty, w trakcie zawieruchy wojny secesyjnej. Molly Donivan - córka generała Unii, z zawodu farmaceutka, pomagająca ojcu – lekarzowi, przy rannych i Benjamin Hayward - szpieg południa w przebraniu jankeskiego żołnierza. Widzieli się zaledwie przez chwilę ale to wystarczyło, by pokochali się i zapamiętali na zawsze. On obiecał, że po wojnie ją odnajdzie, jednak mijały lata i nie dał żadnego znaku życia. Przekonana, że ukochany zginął na wojnie, Molly postanawia osiąść na stałe w Austin, gdzie otwiera małą aptekę. Niestety to rozpoczyna szereg kłopotów, z którymi się musi zmierzyć jako samotna stara panna. Gdy pewnego dnia na progu jej pracowni dochodzi do strzelaniny i ranny w niej zostaje strażnik Teksasu – niejaki Wolf, Molly nawet nie podejrzewa, że los znów zetknął ją z ukochanym Benjaminem. Mężczyzna, teraz znany bardziej jako Wolf, choć rozpoznał swoją pierwszą i jedyną miłość, nie zdradza swojej prawdziwej tożsamości, zamiast tego postanawia chronić Molly.

To moje pierwsze spotkanie z autorką i wygląda na to, że jedyne, gdyż wydano tylko tę książkę po polsku. A szkoda, bo biorąc pod uwagę jak dobra to jest lektura, to żałuję, że żadne wydawnictwo nie pokusiło się o wykupienie praw do pozostałych jej powieści.

Przede wszystkim rzucił mi się w oczy fajny, lekki i bardzo przyjemny styl autorki, dzięki któremu płynie się przez fabułę. Sama fabuła bardzo odkrywcza nie jest ale nie przeszkadza to w niczym. Można czerpać przyjemność z czytania, zwłaszcza, że autorka wplata też umiejętnie humor. Szczególnie podobały mi się te fragmenty: "Skórzana kurtka pociemniała od deszczu i zaczęła zalatywać pierwotnym czworonożnym właścicielem skóry", "Właśnie zostałeś tajnym strażnikiem. Do tego stopnia tajnym, że nawet cię nie będzie na liście płac", albo: "Mogę się podpisać nie raz, a sto razy. – Uniósł dumnie głowę. – A na świadectwach znam się jak mało kto! Wypisali mi aż trzy świadectwa zgonu". Takich celnych przenośni i zabawnych żarcików jest więcej. Cała książka obfituje a tego typu zgrabne sformułowania. Bardzo spodobał mi się też fragment: "Opierając się na wspólnym wczoraj, postanowił stworzyć dla nich wspólne jutro". Niby nic wielkiego ale dobrze oddaje w jaki sposób autorka pisze. Rzadko kiedy zwracam uwagę na styl ale w tym przypadku bardzo mi się podobał.

Fabuła, jak już wcześniej wspomniałam, nie powala na kolana ale też nie ma w niej wielu błędów. Jedyną zauważalną niedoróbką jest fakt, że nie ma wyjaśnienia wątku prześladowania Molly przez mieszkańców miasta. Nie wiadomo kto jej robił na złość i dlaczego. Można się tego domyślać ale jednak fajnie by było rozwiać wątpliwości czytelnika. Urwanie tego wątku i zawieszenie go w próżni powoduje, że ma się wrażenie, jakby autorka zapomniała o nim.

Trochę dziwne wydaje mi się też, że bohaterowie pokochali się aż tak wielką miłością po zaledwie jednym, przelotnym spotkaniu, gdy praktycznie nie mieli możliwości nawet się poznać. Molly nie znała nawet jego nazwiska, a mimo to trwała latami w marzeniach o swym idealnym Benjaminie, niczym jakaś naiwna pensjonarka, a nie rozsądna pani farmaceutka, dobiegająca trzydziestki. Podobnie Benjamin – twardy facet, który wiele w życiu widział, wciąż był nieprzytomnie zakochany w raz zobaczonej dziewczynie. No nie klei się to tak do końca, mimo wyjaśnień autorki.

Mimo tych wad, książkę czyta się szybko, sprawnie i bardzo przyjemnie. Podobał mi się trochę absurdalny pomysł, że Molly wzdychała do Benjamina, nawet nie wiedząc, że ukochany jest przy niej, tylko trochę się zmienił fizycznie i używa innego imienia. Taki pozorny trójkąt miłosny. Sam wątek romantyczny został sprawnie poprowadzony, wszystko ma sens, a uczucie między Wolfem i Molly rozwija się stopniowo, w dobrym tempie.

Całość jest po prostu dobra. Ta historia, styl, lekkość – prawie wszystko gra w tej powieści. Dlatego moja ocena końcowa to 8/10. Mogłoby być lepiej ale jest naprawdę dobrze.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1245683#p1245683
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 40213
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 6 maja 2023, o 14:07

Przeczytałam 3 książki Mia Marlowe serii Dotyk, ja myślałam że to jakieś płytkie erotyki, a to na prawdę fajne książki. Może nie są jakieś górnolotne, ale miło spędziłam czas. Są to romanse historyczne z elementem fantastyki, bohaterowie maja dar, ale nie będę opowiadać, ale polecam.
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 17 maja 2023, o 20:48

Zaliczyłam pierwszy tom, taki sobie był, o reszcie właściwie zapomniałam, a miałam całość. Tylko gdzie to leży? :mysli:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 40213
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 19 maja 2023, o 17:01

Trzeci najfajniejszy, i mamy w tych książkach ciągłość akcji bohaterów.
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 23 maja 2023, o 17:57

Może pewnego dnia odkopię i nawet przeczytam...
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21046
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 24 maja 2023, o 11:32

Veronica Sattler "Fortel"

Marisa Lancet jest kapitanem królewskiej gwardii w małym górzystym królestwie – Baravii. Gdy król niespodziewanie zapada na zdrowiu, do kraju przyjeżdża jego jedyny syn – Deverell, który jednak okazuje się nie spełniać oczekiwań jako przyszły władca. Książę jest bowiem ofermą, bawidamkiem i nawykłym do wygód dandysem, a nie twardym wojownikiem i charyzmatycznym przywódcą, którego potrzebuje jego kraj. Król wysyła więc syna na przeszkolenie wojskowe i wyznacza mu eskortę w postaci najlepszego wojownika – czyli Marisy. Ani król, ani dziewczyna nie wiedzą, że zostali wyprowadzeni w pole przez sprytnego następcę tronu.

Choć głównym wątkiem powieści jest relacja między Marisą i Deverellem, to nie brakuje licznych zwrotów akcji i przygód. Jest pełna niebezpieczeństw szaleńcza podróż przez Europę, spisek mający na celu obalenie króla, intrygi, maskarada, trochę polityki i niecne knowania czarnego charakteru. Na szczęście to wszystko jest tylko tłem dla uczucia, które powoli rozwija się pomiędzy bohaterami.

Z pozoru oboje są z dwóch różnych światów i mają zupełnie różne cele, poglądy na świat i charaktery ale jednak pasują do siebie idealnie. Oboje nakreśleni z rozmachem i dający się lubić od samego początku. Do gustu bardziej przypadła mi jednak Marisa – kobieta z ikrą, która twardo stąpa po ziemi i wie czego chce. Nie da sobie nikomu wejść na głowę i nie czuje respektu nawet względem księcia. On też jest w porządku. Wprawdzie udaje kogoś innego niż jest i przez to nie zyskuje w jej oczach ale gdy przychodzi chwila próby, staje na wysokości zadania. Ich wzajemne utarczki to główna siłą tej książki. Część książki gdy nieugięta Marisa próbuje zrobić z rozmemłanego książątka prawdziwego wojownika jest naprawdę zabawna i przyjemna w czytaniu. Ich wojny na słowa i psikusy dostarczają sporo rozrywki ale jednocześnie bez odczucia, że autorka za bardzo przesadziła z motywem od nienawiści do miłości. Zachowanie bohaterów nie przekracza tej granicy, wydają się być po prostu dwojgiem ludzi, którzy lubią sobie robić na złość ale bez prawdziwych szkód i chęci dokopania drugiej stronie. Oboje nie irytują zachowaniem, nie są zbyt udziwnieni, ich motywacje są jasne i to wszystko ładnie do siebie pasuje.

Wątek udawania przez księcia fajtłapy trochę przypomina mi "Wybawcę" Jude Deveraux i tak samo jak tam, motyw ten sprawdził się bardzo dobrze i dostarczył wielu humorystycznych dialogów oraz scen, co jest kolejnym plusem tej powieści.

Powieść czyta się bardzo szybko i sprawnie. Fabuła wciąż ciekawi, nie ma przestojów, ani zapychaczy. Z drugiej strony nie ma też wrażenia skrótowości. Warsztatowo jest naprawdę dobrze, wszystko wyważone i poukładane tak jak trzeba. Lektura jest przyjemna, styl lekki i gładki, fajna chemia między główną parą i to wszystko okraszone całkiem zgrabnym humorem. Klimatem ta książka przypomina mi twórczość Jill Barnett, czyli lektura prosta, łatwa i przyjemna w odbiorze ale nie zostająca zbyt długo w głowie z jakimś doniosłym przesłaniem i materiałem do przemyśleń. Moja końcowa ocena to 8/10.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1250947#p1250947
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Online
Avatar użytkownika
 
Posty: 4778
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Kochankowie burzy t.1 Panna z Jaśminowa Elżbieta Gizela Erban

Post przez Karina32 » 25 maja 2023, o 08:26

"Panna z Jaśminowa. Kochankowie burzy t.1" Elżbieta Gizela Erban

Obrazek

W pierwszym tomie cyklu – "Panna z Jaśminowa" – poznajemy Ninę, która po stracie rodziców trafia do majątku swoich krewnych, państwa Borutyńskich. Traktowana przez nich oschle, jedyne oparcie znajduje u swojej niani i kuzynki. Przyjazd wuja, hrabiego Klonowieckiego, odmienia życie dziewczyny. Przenosząc się na dwór w Makowie, powoli odkrywa sekrety pałacu i przekonuje się, że jej serce bije szybciej na widok wuja. Czy to uczucie ma jakiekolwiek szanse, zważywszy na to, że hrabia jest żonaty? Jak panujące w Polsce nastroje wpłyną na życie panny bez posagu, która nieoczekiwanie może zyskać świetlaną przyszłość?


Z reguły nie czytam książek polskich autorek toczących się w trudnych dla Polski czasach. Jakoś nigdy nie przepadałam za tym okresem w literaturze, pełnym podniosłości, cierpienia i nostalgii za wolną Ojczyzną. Ale muszę przyznać, że ta książka jest naprawdę ciekawa.

Akcja tej części zaczyna się w roku 1860, zatem w przededniu wybuchu powstania styczniowego. Większość społeczeństwa nadal pamięta nieudane powstania listopadowe oraz wielkopolskie, ale mimo to w kraju zaczyna być wyczuwalne napięcie.

Bohaterką historii jest 16-letnia Nina. Jej ojciec został zabity za uczestnictwo w powstaniu wielkopolskim. Jej matka zmarła kilka lat później, zostawiając małą Ninę pod opieką niani i zdając na łaskę wujostwa. Przenosi się zatem do nich, do dworu w Sarnikach. Oczywiście wujostwu nie w smak jest opiekowanie się dodatkową osobą, więc jest ona traktowana oschle i bez uczuć. Jedynym pocieszeniem są dla niej niania oraz Binia, kuzynka.
Nina jest szlachcianką, wychowaną zgodnie z rygorystycznymi zasadami przez nieznoszączą sprzeciwu ciotkę. Wujostwo nie zapewnia jej posagu, więc jedyną rzeczą, którą wniesie w posagu ewentualnemu mężowi jest jej uroda. Dlatego ciotka stara się za wszelką cenę zachęcić ją do jak najszybszego zamążpójścia, nawet z kimś stojącym dużo niżej od niej w społecznej hierarchii. Nina jest trochę irytująca (ale jest młodziutka i wychowana w pewien sposób, więc nie można się bardzo temu dziwić), ale też potrafi postawić na swoim i zawalczyć o to, na czym jej zależy. Jej młodzieńcze uczucie do dużo starszego wujka (jeśli się nie mylę to ich babcie były siostrami) jest urocze i trochę naiwne. Ale jestem ciekawa, jak to się dalej potoczy.
Oprócz Niny mamy tu całe spektrum różnych bohaterów. Zaczynając od wujostwa Niny, gdzie prym wiedzie ciotka, przez jej kuzynkę, służbę dworską, po przyjaciół Niny i Bini, a na rosyjskich oficerach kończąc.

Jeśli chodzi o głównego bohatera, to jest nim Aleks, hrabia Klonowiecki, w którym Nina zakochuje się bez pamięci od pierwszego wejrzenia. Trudno na razie mi o nim coś powiedzieć, bo niewiele go było w tej części. Oczywiście na plus zasługuje fakt, że podjął się opieki nad Niną, po tym jak Borutyńscy nie chcieli tego dłużej robić. Nie potraktował jej jak ubogiej krewnej, ale zapewnił wszystkie luksusy do jakich była przyzwyczajona od małego (a pozbawiona przez oszczędną ciotkę). Zastanawia natomiast jego relacja z żoną, która zdradza go na prawo i lewo. Ich układ wygląda na dość dziwny i toksyczny.

Na horyzoncie pojawia się również inny mężczyzna, rosyjski oficer, Sergiej Wielenin, którego Nina poznaje na jednym z balów. Nina czuje do niego dziwne przyciąganie, którego nie potrafi wytłumaczyć, i które stoi w sprzeczności z jej wychowaniem. Bo jak to możliwe, że polska szlachcianka czuje coś do rosyjskiego oprawcy?

Ta książka to nie tylko zwykły romans na historycznym tle. Tutaj historia odgrywa bardzo dużą rolę. Jest dużo opisów prawdziwych wydarzeń, które rozgrywały się w tamtych latach na ziemiach polskich. Mamy też wiele opisów tego, jak wyglądało życie ludzi pod rosyjskim zaborem i w Królestwie Polskim, ich zwyczajów, strojów, nastrojów, relacji między różnymi warstwami społecznymi, wychowania, przywilejów, konwenansów, a także statusu kobiet i mężczyzn w tamtych czasach. Widzimy jak wiele ograniczeń miały na przykład młode dziewczęta, których najważniejszą rolą było zostanie żoną i urodzenie dzieci mężowi. Widzimy także przejawy patriotyzmu i nadziei na odzyskanie niepodległości, nie tylko wśród starszych, ale i wśród młodych. I to nie tylko mężczyzn, ale również kobiet. Pomimo tego, że one nie mogą chwycić za broń i otwarcie zetrzeć się z zaborcą, to poszukują sposobów na to, aby wyrazić swoją tęsknotę za Polską.

Autorka umiejętnie splata wątki historyczne z opowiadaną przez siebie historią Niny. Operuje pięknym językiem i naprawdę świetnie słucha się tej książki. Jak dla mnie również wielki plus za umiejscowienie akcji - w pobliżu Gór Świętokrzyskich, więc w moich rodzinnych stronach :)

Polecam jeśli ktoś szuka nie tylko romansu osadzonego w jakichś historycznych realiach, z którymi łączą go tylko suknie i bale, ale książki gdzie naprawdę czuć tę historię.
Ode mnie 8/10 i sięgam po kolejne części :-D Szkoda tylko, że nie wszystkie części są dostępne jako audiobooki :( Będzie zatem trzeba zainwestować w papierową wersję całej serii.
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 25 maja 2023, o 21:58

Zastanawiam się od jakiegoś czasu, czy Erban nie dać szansy.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Online
Avatar użytkownika
 
Posty: 4778
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 26 maja 2023, o 07:15

Według mnie warto. Uważam, że autorka ma naprawdę świetny warsztat i wiedzę historyczną.
Ale wczoraj dopiero zobaczyłam, że ten cały cykl będzie miał aż 11 części, a na tę chwilę jest 5. Z tego, co widziałam na FB wydawnictwa, obiecują wydawanie kolejnych co 2 miesiące.
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 21046
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 23 lutego 2024, o 22:42

Pamela Britton "Uwiedziona"

Elizabeth Montclair już drugi sezon spędza na tańcach z podstarzałymi dżentelmenami. Jej matka marzy o dobrej partii dla córki. Niestety, chętnych do ręki panny nie ma, bo rodzina dziewczyny nie dość, że wywodzi się z gminu i zyskała tytuł bardzo niedawno, to na dodatek nie śmierdzi groszem. Elizabeth wcale nie chce wyjść za mąż, bo w bardzo młodym wieku przekonała się, że nie warto ufać mężczyznom. Lucien St. Aubyn to znany hulaka. Chodzą plotki, że przyczynił się do śmierci kilku osób, w tym starszego brata, po którym odziedziczył tytuł i majątek. Dla niego uwiedzenie niewinnej panny to nic szczególnego. Kiedy na kolejną ofiarę wybiera Elizabeth, jej los jest przesądzony. Dziewczyna wpada w zastawione sidła, a jedynym wyjściem z sytuacji jest pośpieszny ślub.

To moje pierwsze spotkanie z autorką więc jak zwykle w takim przypadku nie wiedziałam, czego się spodziewać. W powieści nie jest zaznaczone, że to jest jedna z części cyklu, choć wskazują na to lekkie odniesienia do poprzednich wydarzeń, które miały miejsce przed rozpoczęciem fabuły tej książki. W Polsce wydano jednak tylko dwie powieści tej autorki więc trudno stwierdzić. Ten fakt nie przeszkadza jednak w cieszeniu się lekturą.

Jest to dobra powieść. Może nieszczególnie odkrywcza, a wręcz sięgająca po utarte schematy ale czyta się ją dobrze, bo jest odpowiednio skomponowana i to sprawia, że nie można się nudzić. Dodatkowym plusem jest leki styl autorki i obecność delikatnego humoru, który przejawia się głównie w dialogach pomiędzy główną parą. Fabuła opiera się na starciu dwóch charakterów – silnej dziewczyny z ikrą i wrażliwego mężczyzny, który pod maską beztroskiego utracjusza ukrywa swoje traumy. Ich relacja jest burzliwa ale równocześnie wygląda na prawdziwą, wciąż się ścierają i to jest wiarygodne. Oboje mają swoje problemy, z którymi muszą się zmierzyć i przejść przemianę. Oboje dają się też lubić praktycznie od razu. Dobrze jest trafić na nieirytujących bohaterów. Postacie poboczne też są fajne, zwłaszcza John i służba księcia.

Bardzo podobała mi się końcówka. Napięcie w tej książce rośnie stopniowo, by na końcu skumulować się i wybuchnąć w emocjonującym finale. Ostatnie rozdziały są wzruszające i dramatyczne, a miłosne wyznanie księcia dodatkowo zabawne i satysfakcjonujące. Może to tanie efekciarstwo ale u mnie zadziałało.

Powieść czytało się szybko i sprawnie, nie było fragmentów mniej ciekawych ani zapychaczy. Autorka potrafi zbudować klimat i ma bardzo lekki styl. Może nie jest to oryginalna historia ale naprawdę miło spędziłam czas. Chwilami było zabawnie, czasem wzruszająco ale całość dobrze ze sobą współgrała. Dlatego moja ocena końcowa to 8/10. Szczerze polecam.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1254854#p1254854
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 2 marca 2024, o 11:21

Chyba tylko eBook narazie, nie znam autorki https://www.empik.com/po-kruchym-lodzie ... ki-i-mp3-p

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości