Ok, tylko parę kwestii:
1.
pedofilię trzeba odróżniać od efebofilii i hebefilii: w przypadku pedofilii mamy faktycznie do czynienia z pociągiem do osób przed fazą dojrzewania (zwykle przed 11 rokiem zycia, ale to kwestia indywidualna).
Wszystko rozbija się o "kogo pociąga": osoby dorosłe/pełnoletnie.
Po pierwsze: nastolatkowie i "młodzi dorośli" to inna kwestia, bo trudno nazwać pedofilami 15latków w relacjach z 14latkami (płeć obojętna). Albo darzących się sympatią 13latków.
Po to powstał YA
Po drugie: wszystko się sprowadza do tego, czy zachodzi nierównowaga między partnerami oraz b) czy dorosły ma obowiązek (to juz społeczna umowa) do niewykorzystywania swojej przewagi w relacji (stąd: inaczej patrzymy na relację 17-19, a inaczej 14-19).
To skomplikowane.
I dlatego nie tylko YA ale i NA
Dla mnie osobiście osoba pełnoletnia ma obowiązek nie wchodzić w relacje z osobą niepełnoletnią, jeśli różnica wynosi więcej niż 1-2 lata.
Przypadki "poznali się wcześniej / budują relacje wcześniej" są tudne - znowu: wszystko się sprowadza do (braku) równowagi w relacji.
Znowu wchodzą społeczne uwarunkowania.
I tak, każda praktycznie relacja wspomniana przez tully ma wpisany grooming.
Z doświadczenia: dyskomfort nastolatków/młodych dorosłych to poważna sprawa i jakkolwiek nie jestem za "cenzurą", to jestem za tym, aby poddawać intensywnej krytyce tego typu opowieści w znaczeniu: umieszczać je w kontekście.
Hasło "Love is Love" dotyczy dla mnie w pełni jedynie relacji osób pełnoletnich i indywidualnie niezależnych. Reszta: z dużą ostrożnością, w kontekstach, z zaznaczaniem fantazji etc.
Dlatego też eksperymentowanie z "tabu" mam miejsce w literaturze obyczajowej szeroko pojmowanej a nie romansie mainstreamowym (bo HEA) - a tak, mamy nisze (szczególnie w erotyce romansowej).
To jest powrót do oryginalnego pytania tully: czy powinny być pewne tematy tabu w romansach?
Nie.
Czy powinny być poddawane społecznej kontroli?
Tak
Czy nie powinniśmy mieć problemu z dzieleniem się, jakie romanse byśmy chciały zobaczyć?
Nie
Czy powinnyśmy być przygotowane na artykulację własnych zastrzeżeń czytelniczych ze strony innych?
Tak, bo to element społecznej kontroli
2. Kazirodztwo to nie kanibalizm, pedofilia czy zoofilia.Zresztą: w europejskim systemie prawnym nie zawsze jest zabronione utrzymywanie relacji kazirodczych przez
osoby dorosłe, ale ze względu na taką a nie inną wizję społeczną nie aprobuje się ich sankcjonowania (znaczy: dorosłe osoby w relacji definiowanej w danym państwie jako kazirodcza nie mogą zawierać związków sankcjonowanych prawnie, np. małżeństwa).
Społecznie nie aprobujemy dziś kazirodztwa głownie ze względu na punkt pierwszy: grooming/wykorzystanie przez dorosłego (stąd mocne podkreślenie wertykalnych relacji opiekun/rodzic-podopieczny/dziecko).
Co ciekawe: zakaz kazirodztwa mający na celu dbanie o "jakość potomstwa" to raczej novum z XIX wieku. Wciąż u nas funkcjonuje jako jedno z obciążeń eugeniczną kulturą, ale dziś nie to jest głównym powodem zakazu.
Kiedyś kazirodztwo było kontrolowane w celu utrzymania określonej dynamiki w rodzinie i schematów przekazywania władzy i majątku.
Stąd o wiele większe zróżnicowanie w różnych kulturach, co jest kazirodztwem, a co nie (np. nie zawsze chodzi o powinowactwo krwi).
I znowu: często to społeczność wywierała presję na jednostki, aby one same przełamywały swoje - biologicznie (dla uproszczenia)! - opory wobec relacji z blisko spokrewnionymi osobami z rodziny/klanu ze względu na interes tejże społeczności
tully napisał(a):HEA niekoniecznie...
Serio, w innych gatunkach niż romans jest tego sporo, całkiem sensownych opowieści.
Seks widzę tylko w konfiguracji epilogu i przeniesieniu ich w czasie tak by ona miała przynajmniej te 18 lat... nie uważam ze jest sens się spieszyć i to on ma być tym rozsądnym
Tu faktycznie mamy teraz nie tyle tabu co odejście od tego modelu - ponieważ dominował stulecia wręcz
i dopiero od paru dekad mocno się promuje relacje bardziej zrównoważone
PS
Grooming szczególnie wśród młodszego pokolenia jest źle widziany bardzo - to jest... chyba nieoczekiwany efekt "rewolucji kulturowej 1968"
Oddało się "młodym" głos, to się zaczęli wypowiadać, że chcą głownie ochrony przed dorosłymi
A w młodszych pokoleniach "przewrażliwieni rodzice" chroniący swoje pociechy przed wszystkim to zwykle osoby z traumami z dzieciństwa... nie chcą, aby ich dzieci przechodziły przez to samo, co oni...
Zamiast wmawiania, że to młodych trzeba chronić przed seksualizacją, wyszło na to, że to dorośli wywierają presję i wypychają z dzieciństwa
(co jest oczywiste: w historii "właściciele" dzieci w różnych społecznych kontekstach handlowali nie-dorosłymi dla własnej korzyści - czy to sprzedaż ich ciał, czy pracy, w małżeństwach i nie tylko
moze dlatego tak mi się podobają dramy.... oni sprawiają wrażenie jakby seks ich w ogóle nie interesował ...co jest w zupełnej pozycji z tym jak to teraz wygląda...
Młode pokolenie w szczególności autorek tworzy rzeczy z bohaterami demi- i aseksualnymi
Tu mamy wreszcie tendencję wzrostu - bo co innego cenzura i właśnie tabu - udajemy, że seks nie istnieje, a co innego - są osoby, które mogą mieć romantyczne relacje bez seksu na pierwszym planie (lub w ogóle albo w formach minimalnych).
Seks się sprzedaje. To dorośli tworzą przemysł rozrywkowy. I to dorośli też często nie potrafią odróżnić szerzenia wiedzy o sobie, własnym ciele, poruszaniu się po świecie i ew. zagrożeniach ze strony w szczególności dorosłych z seksualizacją i wymuszaniem na dzieciach i młodzieży aktywnego udziału w zseksualizowanej kulturze.
Literatura romansowa z fantazjami i motywami to nie seksualizacja i wymuszanie tegoż udziału