Na pewno istnieje też zjawisko wpychania tytułu do sprzedawalnej / marketingowo atrakcyjnej kategorii, ale mam jednak wrażenie, że wciąż dominuje "a co Ty, czytelniku, uważasz za nastoletnie/mlodo-dorosłe zachowanie"
Na koniec to wolność autora, jaki ma pomysł na swoją opowieść: czy to eskapizm, czy przepracowanie traumy poza wymogami naszych realiów (czyli od fantastyki po inne konteksty kulturowe), czy wolna amerykanka ("skoro się znajdują czytelnicy...").
Zastanawia mnie fakt tego, czy ja jako dwudziestolatka chciałam czytać o czterdziestolatkach?
Kontekst i rodzaj opowieści oczywiście (przykładowo mnóstwo rzeczy, jakie czytałam jako nastolatka i 20+ miało bohaterów 30+ i mocno wyżej), ale fakt - utożsamianie z bohaterami to dla większości czytelników popularnej i gatunkowej literatury warunek podstawowy, a wiek gra tu olbrzymią rolę
Tu się pojawia jeszcze jeden problem: zagadnienie infantylności książkowych bohaterek w literaturze popularnej. I jest to skomplikowane
Ps I dlatego wydawniczo bardziej opłaca się inwestować w opowieści z 20-latkami (lub -20) w rolach głównych, bo zachowują się znajomo i dla równolatków i dla starszych czytelników... nawet jeśli ta druga grupa ma liczne "ale"
***
Czytam sobie cykl Tavii Lark - taka fantastyczna mieszanka NA, gdzie bohaterowie mają te 18-21 lat i jest to ujęte w ramy "modelowany na realia znane nam jako przed-nowoczesne" czyli bohaterowie mierzą się z dorosłymi problemami bez kulturowej/społecznej ochrony u nas dostępnej dla osób w tym wieku (plus fantastyczny worldbuilding podkręca książkowe realia w wielu miejscach w spójny sposób).
I nieźle to wychodzi autorce (biorąc pod uwagę ograniczenia gatunku i formatu).