Teraz jest 4 listopada 2024, o 23:08

Jo Beverley

Avatar użytkownika
 
Posty: 40241
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 28 lipca 2023, o 19:44

Jedna z lepszych ksiażek tej Pani, moim zdaniem
Obrazek
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 21055
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 18 września 2023, o 20:42

Jo Beverley "Narzeczona markiza"

Uwaga! Poniżej mogą być lekkie spojlery!

Elizabeth, nauczycielka na pensji dowiaduje się nagle, że jest nieślubnym dzieckiem księcia. Ojciec, który dotąd nie interesował się latoroślą, składa jej propozycję nie do odrzucenia. Dziewczyna, jako jedyna kontynuatorka rodu, musi wyjść za mąż, za oficjalnego syna księcia, który z kolei jest owocem przelotnej miłości żony księcia. Dla Luciena, wychowanego na spadkobiercę, wiadomość o pochodzeniu z nieprawego łoża jest szokiem, jednak godzi się spełnić swój obowiązek. Zarówno on, jak i Elizabeth nie są jednak zbyt entuzjastycznie nastawieni do siebie, a kilka nieporozumień z początku ich znajomości tylko pogarsza sprawę.

Jest to druga część cyklu "Małżeństwo z rozsądku". Po bardzo słabym rozpoczęciu cyklu nie miałam dobrego wrażenia i może dzięki temu podeszłam do tej książki bez oczekiwań.

Przede wszystkim ta historia jest zgrabnie ujęta – warsztatowo wszystko jest bez zarzutu. Wątki się spinają, konstrukcja fabuły jest poprawna, styl na tyle dobry, że czyta się tę powieść bez przestojów i dość sprawnie. Jo Beverley przyzwyczaiła, że poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Miewa lepsze lub gorsze książki ale generalnie są dobrze napisane i nie zgrzyta się zębami podczas lektury. W tym przypadku było podobnie. Jedyne, co mnie na przestrzeni całej książki męczyło i nie przypadło do gustu to nadmiar cytatów z klasyki literatury. Wstawki po łacinie i filozoficzne dysputy trochę nużą i spowalniają akcję. Za dużo tego i za często. Miało to prawdopodobnie pokazać, że Elizabeth i Lucien są wykształceni, inteligentni i obdarzeni erudycją ale mnie osobiście przeszkadzało. Za bardzo autorka skupiła się na ich górnolotnych wymianach myśli niż akcji.

Sama Elizabeth jest przyjemną postacią. Sympatyczna, dająca się lubić, bardzo w porządku. Można łatwo zrozumieć jej motywację i kibicować. Za to markiz robi wrażenie rozpieszczonego paniczyka, który zawsze musi postawić na swoim. Czasami był irytujący maksymalnie i wręcz tępy. Raz sobie coś wbił do głowy i nie dał przekonać, że jest inaczej. Poza tym kwestia, która dyskwalifikuje bohatera, czyli przemoc względem bohaterki. On ją uderzył, wprawdzie tylko raz i od razu przeprosił ale i tak uważam, że w romansie jest to niedopuszczalne. A ona wybaczyła mu rzecz według mnie niewybaczalną. Nie jestem w stanie zaakceptować wytłumaczenia dla bicia drugiej osoby, nawet jeśli jest to fikcja literacka.

Książka opiera się głównie na motywie od nienawiści do miłości. Wciąż się ścierają, kłócą i spierają na argumenty, a z czasem robi się to odrobinę meczące. Niby chemia jest ale ostatecznie nie do końca uwierzyłam w ich wzajemną miłość. Nie brakło chemii, ani gorących scen erotycznych ale jednak uczuciowości. Za bardzo autorka skupiła się na darciu kotów i chyba trochę umknęło jej budowanie więzi. Owszem, postacie ewoluują w trakcie poznawania się ale jednak zakochują się w sobie bardzo nagle, nie ma tego stopniowania uczuć. U nich jest niechęć, wzajemne oskarżenia, a zaraz potem nagle miłość. Nie do końca to kupuję.

Mimo tych niedociągnięć całość czyta się naprawdę dobrze, szybko i przyjemnie. Nie jest to najlepsza powieść tej autorki ale też nie jest na pewno najgorsza. W porównaniu z książkami z cyklu o rodzinie Malloren seria "Małżeństwo z rozsądku" wypada znacznie gorzej ale wciąż jest to solidna literatura. Moja końcowa ocena to 7/10.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1252351#p1252351
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Poprzednia strona

Powrót do B

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość