Robin Schone "Kochanek"
Anne Aimes mimo całkiem niezłego posagu nigdy nie miała powodzenia wśród kawalerów. Obdarzona nijaką urodą i zbyt prowincjonalna, aby ktokolwiek z wielkiego świata londyńskich salonów zwrócił na nią uwagę, zaakceptowała swój los i całe życie poświęciła na opiekę nad schorowanymi rodzicami. Po ich śmierci, będąc już trzydziestosześcioletnią starą panną zauważa, że niczego tak naprawdę w życiu nie doświadczyła. Postanawia w końcu zrobić coś dla siebie, wynajmuje więc na miesiąc męską prostytutkę - Michela, który znany jest z kunsztu w swoim fachu. Dla niego jest to pierwsze zlecenie od pięciu lat, kiedy to w wyniku pożaru został oszpecony. Michel nosi w duszy bagaż potwornych doświadczeń, o których nikt nie wie ale mroczna przeszłość wciąż ściele się cieniem na jego życiu.
Jest to dla mnie ponowne spotkanie z tą książką, bo czytałam już dylogię "Kochanek" kilka lat temu. Wtedy miałam mieszane uczucia ale o dziwo, drugie podejście wypadło znacznie lepiej. Być może w tamtym czasie nie byłam gotowa na tak odważny i bezkompromisowy erotyk albo nie trafiłam w odpowiedni nastrój, być może miałam jakieś błędne wyobrażenia i oczekiwania. Trudno powiedzieć.
Akcja powieści rozgrywa się na przełomie XIX i XX w. Wiktoriańska Anglia jest tłem dla tej historii. Szczerze mówiąc uważam, że autorka wybrała bardzo nietypowy ale ciekawy okres historyczny, co dodaje smaku tej powieści. Jest klimatycznie, trochę mrocznie, melancholijnie, chwilami bardzo ponuro, a przede wszystkim emocjonalnie i erotycznie.
Książka rozwija się stopniowo i bardzo powoli ale jednak nie ma nudy, bo jest soczysty, ostry i pikantny seks, a przeszłość Michela ciekawi. Wciąż jest zainteresowanie dlaczego wszystkie te okropne rzeczy spotykają bohaterów, a autorka stopniowo podgrzewa atmosferę. Napięcie rośnie wraz z pojawianiem się kolejnych trupów, które tylko potęgują zaciekawienie i chęć rozwikłania zagadki.
Sceny seksu są bardzo odważne, niektóre balansują na granicy dobrego smaku (scena penetracji bohaterki bananem, który później został skonsumowany trochę mnie odrzuciła, podobnie jak scena z czekoladą ale jak już kiedyś wspominałam, nie lubię scen erotycznych z udziałem jedzenia). Dużo szczegółów anatomicznych, bardzo dużo seksu i wręcz czasem ma się wrażenie, że to właśnie zbliżenia głównej pary są najważniejsze w tej książce, a fabuła jest tylko dodatkiem do erotyki, opisanej nieśpiesznie, wręcz rozwlekle i dosadnie. Autorka nie pozostawia niczego wyobraźni. Erotyka w tej powieści jest bardzo obrazowa i dokładnie opisana.
Cała fabuła obejmuje zaledwie kilka dni więc trudno uwierzyć w zakochanie i miłość u pary, która zdecydowaną większość czasu spędziła na erotycznych igraszkach. Niemniej, jakoś to nie przeszkadza, bo nie ma wielkich wyznań pod koniec. Relacja bohaterów jest stonowana i to jest bardziej HFN niż HEA.
Intryga jest ciekawa. Do końca trudno mi było odgadnąć o co tak naprawdę chodziło antagoniście. Dość pokręcona historia się z tym wiąże i naprawdę trudno byłoby mi wpaść na podobnie szokujący pomysł. Cierpienie Michela, które jest jednym z głównych wątków tej historii zostało opisane bardzo wiarygodnie. Zemsta antagonisty wydaje się być tak chora i niedorzeczna, że aż fascynująca. Opisy tego, co musiał przejść Michel będąc dzieckiem wręcz przyprawiają o mdłości.
Jest to książka specyficzna, na pewno nie dla każdego. Trzeba lubić taki ciężki klimat, mroczność i gęstość uczuciową oraz ostrą erotykę. Irytowały mnie trochę powtórzenia po kilka razy wciąż tych samych rzeczy i nieco dziwny styl autorki ale nie na tyle, żebym chciała porzucić książkę.
Końcówka dobrze wprowadza w kontynuację. Postać Gabriela jest ciekawa i daje obietnicę dobrej historii. Ta powieść dużo bardziej mi się podobała niż kiedyś, dlatego końcowa ocena to 8/10. Trzyma w napięciu, jest nietypowa, inna niż wszystkie pozostałe i chyba zapamiętam na dłużej tę historię.
***
Robin Schone "Kobieta Gabriela"
Victoria Childers ma trzydzieści cztery lata i całe dorosłe życie pracowała jako guwernantka. Odkąd straciła pracę na wskutek knowań swego pracodawcy, wiedzie ubogie życie. W końcu, w akcie desperacji, postanawia sprzedać swoje dziewictwo w popularnym domu publicznym, którego właścicielem jest Gabriel – człowiek, który w przeszłości sprzedawał swoje ciało innym mężczyznom.
Obie powieści są dość ściśle powiązane ze sobą więc radziłabym czytać je po kolei, bo bardzo wiele wątków "Kochanka" jest kontynuowanych w "Kobiecie Gabriela".
Po dobrej pierwszej część sięgnęłam od razu po drugą i nie zawiodłam się. Ta historia jest inaczej napisana. Dużo mniejszy nacisk autorka postawiła na erotykę, choć wszystko w tej opowieści dąży do momentu kulminacyjnego, którym jest seks głównej pary. Czuć podskórnie emocje, stopniowane napięcie seksualne i jak już w końcu dochodzi między nimi do zbliżenia, to jest to wręcz wyczekiwane.
Gabriel jest dużo bardziej skomplikowaną postacią niż Michel z pierwszej części. Nie jest oczywisty, jednoznaczny. Równie mroczny jak jego przyjaciel ale ciekawszy. Jego historia jest pasjonująca, dramatyczna i bardzo smutna. W sumie obie te postacie to jest główna oś tej historii. Kobiety są dodatkami do męskich postaci.
Główne wątki to rozliczenie Gabriela z mroczną przeszłością, jego emocje i relacja z Michelem oraz współpracownikami i zemsta, której chce na nim dokonać jego największy wróg. Przed laty Gabriel został uwięziony i zgwałcony przez dwóch mężczyzn. Jednego oprawcę zdołał zabić ale drugi wciąż próbuje zniszczyć Gabriela.
Intryga jest szaleńcza, podobnie jak w pierwszej części. Całość robi piorunujące wrażenie i zaskakuje. Antagonista również tym razem jest chorym psychopatą, zdolnym do wszystkiego, żeby tylko osaczyć swoją ofiarę i sprawić, żeby cierpiała.
Ta książka, a w zasadzie obie te powieści są inne. Dziwne, nietypowe, klimatyczne i mroczne. Fascynujące w pewien sposób i na pewno przykuwające uwagę. Trudno opisywać emocje towarzyszące lekturze, bo jest to jedna z tych powieści, które wymykają się klasyfikacji. Niby jest to erotyk ale tak naprawdę główny nacisk autorka położyła na emocje pomiędzy bohaterami i ich wzajemne relacje, a te są naprawdę skomplikowane.
Ponownie styl okazał się momentami bardzo irytujący, głównie z powodu licznych powtórzeń i czasem niefortunnych sformułowań ale przypuszczam, że dużą winę może ponosić tłumacz.
Jedno jest pewne – zapamiętam tę dylogię na długo. Nawet nie dlatego, że intryga jest dość nietypowa i sposób przedstawienia tej historii też ale po prostu obie te powieści przykuwają uwagę i porażają klimatem. Ciężkim, wiktoriańskim, gęstym od emocji. Może nie do każdego to trafi ale ja zawsze lubiłam takie historie, gdzie niby nic się nie dzieje, a cała akcja rozgrywa się na poziomie emocji.
Podsumowując – cykl "Kochanek" na pewno nie jest dla każdego, wątpię czy w ogóle dla romansoholiczek. Oczywiście jest szczęśliwe zakończenie, jak w prawie każdym romansie, ale całość jest dość ciężka w odbiorze. Dla mnie ponowne odkrycie tej powieści było dużym pozytywnym zaskoczeniem, bo naprawdę się tego nie spodziewałam. Moja ocena końcowa to 8/10.