Rok 1999 t wtedy kino japońskie miało jeszcze sile by rzucać wyzwania a nie tylko wspierać normy które społeczeństwo ustala za normalne... Już w produkcjach po 2010 jest już tylko łabędzi śpiew... nie ma wyzwania tylko echo standardu.... tutaj od początku do końca przesłanie jest jedno.... "Jeśli moja choroba jest to ze się zakochałam w uczniu nie chce zostać wyleczona" Jest to wyzwanie rzucone społeczeństwu... i coś na co czekałam... co w zasadzie powinno być standardowa linia tego nurtu.... J-dramy w tym temacie teraz nie stawiają pytania "Dlaczego to jest złe ?" tylko wydają wyrok i szukają dróg okrężnych by wątek odpowiedni się prezentował... idealnym przykładem jest Shujii i Saeko z You Taught Me All the Important Things jak zrobić uczucie tak by można było obronić ze go nie było.... nawet w końcowej scenie Kinoshita Jun mówi "Chce zostać prawniczka i moimi dłońmi doprowadzić by wasz związek był legalny"
Ta drama to klasyk I faktycznie radzę każdej z was która lubi ten nurt od niej zacząć.... To związek 26 letniej nauczycielki Michi z 17 letnim Hikaru i jak się domyślacie nie ma tutaj sztucznej winy, zakłamania tylko wierność sobie i swojej miłości... nie ma tutaj poczucia winy u osoby dorosłej jest tylko walka o swoje uczucie... nawet gdy wszystko po drodze się wali.... jak cierpią osoby bliskie... odwracają się przyjaciele... zadajemy sobie pytanie czy się poddać ? To hymn by być wiernym sobie samej i swoim uczuciom.... w pewnym momencie matka Michi mówi "Najważniejsza dla Ciebie osoba powinna być Michi" o tym często zapominamy... by kochać kogoś musisz najpierw pokochać siebie... jest wreszcie motym my przeciwko całemu światu... końcówka jest dla mnie troszkę niedopita na ostatni guzik...