Śledzę ten konkurs od lat i naprawdę czuję się, jakby mnie oszukano personalnie. Jak zobaczyłam Janna na żywo, to wiedziałam, że on wygra na pewno televoting i liczyłam, ze "profesjonalne jury" też dostrzeże jego potencjał, bo mimo że nie wszystko może było idealnie, np. oddechy za głośne (choć słyszałam już opinie od zagranicznych komentatorów, że to źle wyregulowany mikrofon i wina generalnie inżyniera dźwięku ale czekam też na opinie vocal coachów, na bank za chwilę Gosia Sacała nagra), to on był nadal najlepszą opcją, pod każdym względem. A na pewno lepszą niż Blanka. Tutaj reakcja na piosenkę Blanki kolesia z Ukrainy, która szczerze mnie ubawiła:
https://www.youtube.com/watch?v=wtKOjyyiujg Jeśli jury chciało uczciwie oceniać, pierwsze miejsce należało się za wokal Dudkowi albo Alicji, potem Jann i Kuba, dopiero potem ewentualnie Blanka. Nawet gdyby wtedy Jann nie wygrał, bolałoby dużo mniej, bo przynajmniej dostalibyśmy kogoś, kto poradzi sobie bez playbacku dobrze w Liverpoolu.
A poza tym czy to jury i TVP nie potrafi korzystać z google i poszukać kto z naszej konkursowej stawki robił największą furorę za granicą? Przecież w topkach fandomu, u bukmacherów i wśród eurowizyjnych dziennikarzy, wszyscy byli zgodni - Jann to diament. Dlaczego oni nie mogą podejść do tematu pragmatycznie i wytypować kogoś, kto ma największe szanse? A choćby nawet nie dali mu pierwszego miejsca, to dać mu na przykład drugie i niech publika zdecyduje sama. Chyba nie śledzą Eurowizji od dobrych kilku lat, skoro uważają, że Blanka ze swoją piosenką zawojuje Europę. Nie znają trendów i nawet im się nie chce odrobinę researchu zrobić. A może to celowe działanie? Może chodzi o to, by upchać swoich i tyle. Nie dziwię się, że od lat nikt nie pobił wyniku Edyty, skoro TVP tak olewająco podchodzi do tematu. Ochmanowi jeszcze w zeszłym roku dali szansę, bo był też od nich. Pewnie gdyby nie był w "Voice" też pojechałby ktoś inny. Wcale się nie dziwie, że niewiele artystów z prawdziwego zdarzenia ma ochotę brać udział w preselekcjach i jak za rok będzie klapa ze zgłoszeniami, to wina leży tylko po stronie TVP.
Jednak powinien wygrać Jann, już choćby za sam fakt, że będąc sam na scenie, zrobił większe show niż wszyscy inni razem wzięci. No i utwór jest petarda. On w niedzielę debiutował na telewizyjnej scenie. Jak na pierwszy raz występu w ogóle w tv na żywo z piosenką, to wypadł świetnie. Do maja byłby sztos. Ludzie go uwielbiają, bo wystarczy spojrzeć na reakcję pbliki, on jest stworzony na scenę. Ma coś takiego, co przykuwa uwagę, ten sam vibe co Michał Szpak.
Mimo że bliżej mi gustem muzycznym do Banki i w teorii powinnam się cieszyć, to jest wręcz przeciwnie. Potrafię dostrzec prawdziwy talent i widzę, ze chłopaka po prostu ograbiono z wygranej. On nie ma żadnych związków z TVP, wydaje swoją muzykę (sam komponuje i pisze teksty), w małej wytwórni muzycznej, jeszcze kilka dni temu znany był głównie jako support przed koncertami Ralpha Kamińskiego. Oprócz niego, jedyną osobą na scenie, która nie ma związku z TVP była Ahlena (swoją drogą też ciekawy przypadek do dyskusji). Reszta to albo uczestnicy "Voice od Poland" albo "Szansy na sukces" albo już wcześniej związani ze stacją. I to rodzi kolejne wątpliwości, czy aby na pewno wybrano najlepsze propozycje, czy jednak kierowano się zupełnie innymi kryteriami przy wyborze 10 finalistów. Dlaczego do finału nie dostał się choćby Gabor z nowym utworem albo Ramona Rey?
Ludzie spekulują, że Janna dodano do stawki tylko dlatego, że był faworytem fandomu eurowizyjnego i dostrzeożono, że jego obecność napędzi smsy. Mieli rację, Jann televoting wygrał, co już jest potwierdzone oficjalnie, ale nie wiem czy udało się potwierdzić doniesienia Dziennika Eurowizyjnego, że wygrał z bardzo dużą przewagą nad resztą.
Na pewno zakulisowo mówi się, że Jannowi rzucano kłody pod nogi już na etapie prób, bo jurorom nie podobał się jego wizerunek, a Jann nie dał sobie wcisnąć do występu tancerzy Egurolli. Już są nawet głosy, że to dlatego, że on reprezentuje społeczność LGBTq+ ale póki co to plotki, bo nie można znaleźć praktycznie nic o jego preferencjach, a sam strój sceniczny to tyko strój i za mało, żeby wyciągać jakiekolwiek wnioski. To, że ktoś ma androgyniczną urodę o niczym nie świadczy.
Nadal nie ogarniam toku rozumowania jury. Wystarczy wejść w google, żeby przeczytać, że: Jann jest kontratenorem, śpiewał w Operze Narodowej jako dzieciak, a potem się jeszcze szkolił w Londynie wokalnie i zrobił papiery na muzyka. On potrafi śpiewać, co zresztą pokazałą dobitnie końcówka występu i wokaliza, która wyrywa z kapci. A do tego tworzy muzykę i w sumie teledysk do "Gladiatora" i cała wizja sceniczna jego niedzielnego show to był jego pomysł. To jest gotowy artysta na Eurowizję, z pomysłem na siebie, który w maju, czego jestem pewna, biłby się o wygraną na równi z innymi.
Zamiast tej perełki, mamy zaś Blankę, która wątpię czy zdąży cokolwiek ulepszyć w wokalu do maja. A znając Egurollę, to i układ taneczny będzie taki sobie. Paradoksalnie, z półfinału wyjdzie, bo w tym roku (WRESZCIE!), w półfinałach nie ma głosowania jury!! (to znaczy jury jest i głosuje w razie gdyby coś się schrzaniło podczas koncertu ale ich głosy nie mają znaczenia, brane są pod uwagę tylko głosy widzów). A ludziom "Solo" może się podobać, bo jest energiczne i odrobinę się wyróżni od innych w stawce. Zakładając oczywiście, że wokal nie będzie kaleczył uszu. Szansa na finał jest, bo brutalnie mówiąc, tegoroczna Eurowizja to jakieś nieporozumienie i większość krajów, podobnie jak Polska, wybiera kompletną padakę.
No więc załóżmy, że Blanka się dostanie, to na jury natknie się dopiero w finale i tam już kolorowo nie będzie. W finale czekać na nią będą zwycięzcy z drugiego półfinału plus kilka dobrych z wielkiej 5-tki. Obstawiam tyły tabeli, niczym Niemcy co roku. Jak sobie pomyślę, że Jann w tym czasie miałby już opracowane do perfekcji technikalia i do dyspozycji inżynierów dźwięku z prawdziwego zdarzenia, którzy nie zrobią takiej lipy jak zrobiło TVP w niedzielę (naprawdę nie wiem czy to nie był sabotaż), to chce mi się płakać, jako fance konkursu. Z Jannem top 3 byłoby zupełnie realny. A być może nawet wygrana.
Jedyny plus z tej afery jest taki, że zatacza coraz szersze kręgi w eurowizyjnym świecie i wszystkie niedociągnięcia polskiego nadawcy wyszły na jaw. Ludzie są zainteresowani bardziej Jannem niż Blanką i to on dostaje pozytywne recenzje. Może to da chłopakowi szansę na rozwój kariery. Ja nie trafiłabym na niego, gdyby nie preselekcje i zestawienia piosenek, które publikował kanał Misja Eurowizja na długo przed finałem. Zabawne, że po pierwszym przesłuchaniu mi się nie podobał utwór. Był w porządku ale potem zaskoczyło. A jak już odkryłam Epkę Janna to przepadłam.
Całą sprawę badają oczywiście największe eurowizyjne środowiska w Polsce. Misja Eurowizja, OGAE Polska, Maciek Mazański z Dobry Wieczór Europo, Eurowizja.org, Dziennik Eurowizyjny i Let's talk about ESC wystosowali nawet specjalne oświadczenie, że badają wspólnie temat. Może to, plus naciski ze strony widzów i rozgłos sprawi, że za rok uda się przeprowadzić transparentne preselekcje albo choć zmienić ich formułę i dać więcej siły widzom, a nie 5 osobom, u których jest podejrzenie konfliktu interesów. Marzą mi się preselekcje jak fińskie, gdzie jury ma 25% siły, a w 75% decydują ludzie i zazwyczaj Finlandia wybiera dobrze. Obecnie typowani są bardzo wysoko.
Do 12 marca afera ma szansę trwać, bo wtedy jest ostateczny termin zgłoszenia. Wcześniej można reprezentanta wymienić, co zresztą miewało miejsce wcześniej za granicą, choćby n a Ukrainie w zeszłym roku. Jedyną szansą da oburzonych fanów Janna jest dyskwalifikacja Blanki pod zarzutem, mataczenia, niespełnienia kryteriów formalnych albo plagiatu. Przewiduję jednak, że to się nie wydarzy. Za Blanką stoi duża wytwórnia i konkretne pieniądze. Jann na Eurowizję nie pojedzie, nawet gdyby zmuszono Blankę do rezygnacji. Zaapelował o to, by ją wspierać i tym samym zyskał jeszcze więcej fanów, bo nie miesza się w aferę i wygląda na to, że chłopak ma więcej klasy niż cała TVP razem wzięta, która jak dotąd twierdzi, że wszystko było super podczas finału.
Największą ironią losu jest jednak fakt, że właśnie o tym syfie shołbiznesu jest piosenka Janna i jej słowa idealnie pasują do tego, co się stało w preselekcjach. Jak się niektórzy musieli wytarzać w szlamie dla sukcesu.