Teraz jest 3 grudnia 2024, o 19:27

The Love Hyphotesis - Ali Hazelwood (Viperina)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW WSPÓŁCZESNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 3238
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

The Love Hyphotesis - Ali Hazelwood (Viperina)

Post przez Viperina » 20 lutego 2023, o 11:20

Obrazek

As a third-year Ph.D. candidate, Olive Smith doesn't believe in lasting romantic relationships--but her best friend does, and that's what got her into this situation. Convincing Anh that Olive is dating and well on her way to a happily ever after was always going to take more than hand-wavy Jedi mind tricks: Scientists require proof. So, like any self-respecting biologist, Olive panics and kisses the first man she sees.

That man is none other than Adam Carlsen, a young hotshot professor--and well-known ass. Which is why Olive is positively floored when Stanford's reigning lab tyrant agrees to keep her charade a secret and be her fake boyfriend. But when a big science conference goes haywire, putting Olive's career on the Bunsen burner, Adam surprises her again with his unyielding support and even more unyielding... six-pack abs.

Suddenly their little experiment feels dangerously close to combustion. And Olive discovers that the only thing more complicated than a hypothesis on love is putting her own heart under the microscope.


Dawno żaden romans tak mi nie podszedł :) A wręcz dawno nie przeczytałam niczego, co by zapadło mi w pamięć. Bardzo dobry pierwszy kontakt z nową autorką.
Trafiłam na nią wskutek nowego podejścia do wyboru lektur, a mianowicie zerknęłam na rankingi najlepszych książek roku Goodreads i postanowiłam wybrać pozycje z najwyższymi notami w dwóch "moich" kategoriach, czyli w Romance i w Mystery & Thriller. No i ta właśnie pozycja o włos przegrała Best Book w kategorii Romance za rok 2021 (z Emily Henry, którą też mam na liście do przeczytania). Biorąc pod uwagę sukces tego systemu wyboru, zamierzam iść za ciosem :)
A wracając do samej książki, jest to wariacja na temat znany i lubiany, czyli udawanego związku. W scenerii dość rzadko widywanej w romansach, a mianowicie w świecie akademickim - precyzując - świat akademicki jest częstym tłem romansów, zwłaszcza, jeśli akcja toczy się w USA, a głównymi bohaterami są studenci. Tutaj jest inaczej, ponieważ sam świat nauki jest tu nie tylko tłem, ale ważnym elementem składanki. Autorka wywodzi się z tego właśnie środowiska i sama pisze, że po prostu opisuje świat, który bardzo dobrze zna od środka. Warunki pracy, stosunki między kadrą akademicką a doktorantami i studentami, rywalizacje, przeciążenie pracą, problemy z równouprawnieniem kobiet i szerzej, osób niebędących białymi heteroseksualnymi mężczyznami w średnim wieku, to wszystko pojawia się w romansie, oczywiście raczej jako akcent (w końcu to romans) niż jako pełnoprawny temat. Bardzo lubię, jeśli akcja powieści dzieje się w jakimś konkretnym środowisku, a autorka opisuje je w sposób wiarygodny, a nie w oparciu o to, co sobie wyobraża na temat tego, jak takie środowisko wygląda. Duży plus za realia.
Sami bohaterowie, i to zarówno ci pierwszoplanowi, jak i drugoplanowi, są zarysowani dobrze. Wiarygodni, w przeważającej większości dający się lubić, z konkretnymi cechami charakteru, zabawni, ale nie przerysowani.
Relacja między dwójką głównych bohaterów budowana powoli, bez przeskoków i niezrozumiałych zmian pozycji, slow burn, czyli tak jak lubię. Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły, twist był do przewidzenia, ale został poprowadzony w akceptowalny i nieobrażający inteligencji czytelniczek sposób.
Dialogi dobre, bardzo umiejętnie poprowadzona ekspozycja głównego bohatera, którego poznajemy po czynach, bez POV (rozsądny zabieg narratorski, kupuję to) i do którego przekonujemy się same, nie dając wiary krążącym o nim opowieściom albo chociaż szukając jego motywacji. Głowna bohaterka sympatyczna, lekko postrzelona, ale dająca się lubić i bez irytujących zachowań. Całość spójna, sensowna, dopracowana. Solidny kawał dobrej romansowej roboty :)
Reasumując: 8/10, bardzo polecam, nie zawiedziecie się.
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 lutego 2023, o 21:55

Autorka wywodzi się z tego właśnie środowiska i sama pisze, że po prostu opisuje świat, który bardzo dobrze zna od środka.


To jest trochę i na plus, i na minus... Jak dla mnie ok, ale jednak granice "nierealistycznością" mogą sprawić problem, gdy za mocno autorka się opiera na opisywaniu tego, co zna z własnego doświadczenia, i to podkreśla: będzie poddawana tym bardziej skrupulatnej ocenie, czy się wywiązała dobrze... ;) (no... można dyskutować).

Przy czym tez cenię
jeśli akcja powieści dzieje się w jakimś konkretnym środowisku


Swoją drogą czytałam lata temu oryginalny fanfic, gdy się pojawił w sieci, zanim opowieść została opublikowana oficjalnie, i przyznam, że nie dziwię się popularności. W sumie wszystko, co na plus, zostało przeniesione z oryginału. Zarazem - i to jest zabawne uczucie - bez kontekstu faktycznie może umknąć bardzo pokaźna porcja wizualnej strony romansu: sami bohaterowie w tekście bez znajomości inspiracji/odpowiedników mają bardzo niedookreślona formę... zaczynając od wygląda, a kończąc na mowie ciała i dynamice.

Czytam teraz kolejne książki autorki, ponieważ jestem ciekawa, czy fanki mają rację i w sumie Ali nie potrafi jak na razie wyjść poza schemat wykorzystany w debiucie... co jest ciekawym przykładem na to, dlaczego ludzie z talentem do opowieści czasem po prostu potrzebują formatu fanfika, nie potrafiąc samodzielnie stworzyć przekonywującej emocjonalnej relacji między bohaterami - potrzebują zapożyczyć. I to nie jest bynajmniej zarzut... tak działa zdecydowanie większość kultury popularnej od tysięcy lat - retelling jest bardziej popularny od eksperymentowania i opowieści budowanych na "realu" (lubimy to, co znamy ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 23 lutego 2023, o 20:50

Tej autorki znam tylko to i dobrze mi się to czytało. Czyli to powstało z fanfika?
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 23 lutego 2023, o 21:07

Tak, pisane w czasach dominacji #Reylo w przestrzeni (Gwiezdne Wojny - sequelowa Trylogia czyli Przebudzenie Mocy, Ostatni Jedi i Skywalker: Odrodzenie - i główna para bohaterów: Rey i Kylo Ren).
(Rany, dotąd czuję lekki dyskomfort, czytając aktualną wersję i widząc imię Adam :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 23 lutego 2023, o 22:34

Nie wiedziałam o tym. Nie znam tego. A zatem dla mnie to żaden problem.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 23 lutego 2023, o 23:14

Jeśli sięgniesz po jej inne książki, to może Cię po prostu mniej zaskoczyć "czemu autorce nie udało się stworzyć odmiennej acz równie przyciągającej chemii między bohaterami" ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 23 lutego 2023, o 23:22

W sumie nie śpieszy mi się, ale jeśli trafi, mogę to sprawdzić.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3238
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Post przez Viperina » 24 lutego 2023, o 10:25

Fringilla napisał(a):Zarazem - i to jest zabawne uczucie - bez kontekstu faktycznie może umknąć bardzo pokaźna porcja wizualnej strony romansu: sami bohaterowie w tekście bez znajomości inspiracji/odpowiedników mają bardzo niedookreślona formę... zaczynając od wygląda, a kończąc na mowie ciała i dynamice.


Nie jestem pewna, czy dobrze Cię zrozumiałam, ale w powieści bohaterowie mają bardzo precyzyjnie określony wygląd (kolor włosów, rozmiary, wzrost, jej piegi, jego kręcące się włosy). Dynamika między nimi też jest dobrze opisana, POV głównej bohaterki, ale jego z kolei poznajemy po czynach.
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 lutego 2023, o 00:24

Sądzę, że to wciąż spora różnica - mieć bardzo konkretne wizerunki połączone z konkretnymi osobowościami mające źródło w wizualnej opowieści vs mimo wszystko romansowy zarys defaultowy w opowieści tekstowej.

(znaczy: zabawny by był eksperyment, w ramach którego można by było popytać, kogo by obsadzili w adaptacji czytelnicy, nie znając kontekstu i pierwowzorów ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3238
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Post przez Viperina » 26 lutego 2023, o 12:12

Mnie to i tak by nic nie dało, bo nie jestem z teamu Gwiezdne Wojny (widziałam chyba tylko pięć części, nie mam pojęcia, kto to Rey i Kylo).

Edit: doczytałam, dzięki Bogini, że nie wiedziałam, że Adam Driver był wizualnym pierwowzorem, bo nie trawię typa.
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 lutego 2023, o 15:25

Czyli jednak bohater z automatu nie przywodzi na myśl pierwowzoru ;)

Znaczy: moim zdaniem to dobrze na koniec - fabuła nie opiera sie tu na grze z podobieństwem wizualnym, a pochodzenie fanfikowe nie jest tu balastem.
Jeślu opowieść daje radę samodzielnie funkcjonować zgodnie z założeniem autorki, to na plus.

(dlatego nigdy jako zarzutu wobec opowieści nie traktowałam tego, że Grey był w korzeniach swych fanfikiem Zmierzchu :lol: to po prostu ciekawe na meta poziomie)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 3 kwietnia 2023, o 05:19

Udało mi się ją w końcu przeczytać. I była rzeczywiście super, ale w pewnym momencie bohaterka zirytowała mnie już ilością głupot, które wymyślała. Zwłaszcza wyjazd do Bostonu na te prelekcje, czy jak to się nazywało. Wszystko, co tam się działo jakoś mnie wymordowało.
A tak poza tym wreszcie poczułam, że czytam coś 'świeżego', wywołującego motylki w brzuchu. Uwielbiam tak skonstruowane historie, kiedy wszystko dzieje się powoli, ale jest tak słodko-rozkosznie opisane :D Bardzo ciężko takie teraz znaleźć.

Co do fanfików - słyszałam, ze to na podstawie czegoś tam z Gwiezdnych Wojen. Ale ja totalnie nie znam tego fandomu. Natomiast zanim się jeszcze zabrałam, widziałam na grupie Sevmione, że one tam widzą Snape'a i Hermionę :D I tak mi o wiele bardziej pasuje :evillaugh:


Powrót do Recenzje romansów współczesnych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości