Amanda Quick "Bestia"
Harriet Pomeroy od zawsze pasjonowała się skamielinami. Starzejąca się i niezbyt ładna panna bez perspektyw na rychłe małżeństwo, całe swoje życie podporządkowała nauce i eksplorowaniu pobliskich jaskiń, w których poszukuje bezcennych skamielin. Jej spokojną egzystencję przerwa jednak pojawienie się w okolicy szajki złodziei, którzy upatrzyli sobie jaskinie na kryjówkę na zrabowane łupy. Harriet, nie mogąc dopuścić, żeby ktoś przeszkadzał jej w pracy, wzywa na pomoc właściciela terenu – wicehrabiego St. Justina, którego towarzystwo określa mianem potwora z Blackhorne, bo przed laty doprowadził do samobójstwa narzeczonej.
Kolejna lekko przygodowa i nie do końca poważna historia autorstwa Quick. Im więcej ich czytam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że autorka ma swoje ulubione schematy, które mi już trochę zbrzydły na przestrzeni lat.
Przede wszystkim bohaterka to znów uparta jak muł, niezbyt piękna stara panna, której największą zaletą jest intelekt i niezwykłe, jak na damę, zainteresowanie nauką. Bohater – dla kontrastu to gburowaty, samotny wilk, który został skrzywdzony i niesłusznie oskarżony przed laty ale nie zamierza nikomu się tłumaczyć z niczego. Jest to udane połączenie. Autorka zdecydowanie wie jak budować relację takich postaci. Oczywiście miłość nieco naiwnej ale szczerze oddanej kobiety rozmiękczy w końcu serce tego mrukliwego twardziela. Niby banał i totalna klisza ale u Quick to znów działa.
Jest też zagadka, którą trzeba rozwiązać i bohaterowie muszą współpracować, aby dotrzeć do prawdy. Ta intryga ani szczególnie nie pasjonuje ale też nie jest zła. Trochę przygody, lekkość stylu i humor, przejawiający się głównie w postaci rezolutnej bohaterki – to wszystko sprawia, że mimo tej sztampowości, czyta się tę książkę po prostu dobrze.
Wszystko w tej powieści jest takie typowe dla Quick – mam wrażenie, że autorka mocno puszcza oko do swoich czytelniczek, żeby nie brały jej książek za bardzo na serio. Jest sprawny warsztat, trzymająca się kupy intryga, fajni bohaterowie i wszystko to razem jest dobre ale nadal mi czegoś brak w jej prozie. Może głębi, jakiegoś większego sensu i mniej slapstickowego humoru, który ociera się o absurd? Niemniej, choć książki Quick to już nie do końca moja bajka, doceniam umiejętności literackie i wciąż uważam, że można się przy nich dobrze bawić podczas lektury. Jako czysta, nie wymagająca wiele rozrywka, dobrze się sprawdzają. Moja końcowa ocena to: 7/10 bo czytało się szybko i bezboleśnie ale jako całość to po prostu niezły produkt literacki, o którym zapomnę za kilka dni.