Co do oglądalności: to były czasy telewizji jako głównego źródła rozrywki plus nie było wielości dram do wyboru równolegle plus polityka powtórek

Jak chyba kiedyś pisałam: "całe rodziny przed telewizorami"

Sądzę, że wiem, o czym piszesz - aktualnie robię przegląd słynnego
Queer as Folk: brytyjskiej produkcji-legendy z 1999 roku.
I bardzo się zastanawiam, co powoduje, że oceniam ja mega wysoko - własna wspólnota "wrażliwości"

z twórcami (to dłuższa historia z wieloma tytułami w treści

czy faktycznie jest to, ekhm, obiektywnie dobre.
Prawdopodobnie masz rację, tully, że FL była robiona na rynek wewnętrzny i to fala zero

acz z drugiej strony wróciłabym do teorii, że koreańskie produkcje inspirowały się mocno japońskimi produkcjami, które z kolei miały mocne związki z produkcjami europejskimi, a zwłaszcza brytyjskimi (fascynacja brytyjską kulturą w Japonii mimo - a wręcz wbrew - olbrzymich wpływów US jest fascynująca... i długa).
Konkluzja: na dłuższą metę ta... "świeżość" to może wynikać z tego, że mamy do czynienia nie ze zamerykanizowanym formatem, stylem, estetyką etc... a bardziej kulturową wspólnotą euroazjatycką jeszcze w latach 90., gdzie telewizja ale i kina były o wiele bardziej "globalne" czyli produkcje z bardzo różnych części świata, a nie dominacja US

I wciąż osobom z naszego pokolenia jest to estetyka... bliższa
