tully napisał(a):Oni naprawdę nie umieją robić dram....
joakar4 napisał(a):Ta drama nie miała dużej oglądalności, bo leciała w tym samym czasie co Propozycja biznesowa i naprawdę mnie to dziwi, bo jest od niej o wiele lepsza. Jedyne co BP ma lepiej dopracowane to OST. Mniej więcej w połowie CL zorientowałam się, że chyba nie ma tam muzyki.
Potem wprawdzie czasami leciały jakieś piosenki, ale były tak ciche i nijakie, że jakby ich nie było.
Zerknęłam na pierwsze 2 odcinka i... chyba się zgodzę (znaczy: nie wiem, co dalej) - wygrywa z BP.
***
Zakończyłam
Ghost Doctor i mam mieszane uczucia.
Ogólnie bardzo dobrze zagrana, zrobiona, dopięta (takie 9/10 bo ma pare senariuszowo koncepcyjnych dziur i pomysłów, które logicznie się nie kleją).
Z drugiej przypomniałam sobie, dlaczego irytują mnie szpitalne "feel-good" dramy. I ogólnie seriale, nie tylko koreańskie.
Bo bohaterowie są sympatyczni, chcą dobrze, się starają, ich historie są przmyślane - cała drama to opowiećć o lekarskiej (i ludzkiej) etyce - ci źli zostają ukarani (a i tu mamy odpowiednią rozpiętość i próbę unikania czarnobiałości).
Ale na koniec... mamy system, który sam w sobie jest mega niefajny (relacje między lekarzami, szczególnie hierarchia) i w żaden sposób na dłuższa metę nie jest to zaadresowane: że to systemowy problem a nie indywidualna cecha charakteru, że się tłamsi, poniewiera, emocjonalnie maltretuje, wykorzystuje bezczelnie pozycję władzy (i pieniędzy) etc. I robią to wszyscy, jest to ok, to "natuarlany porzadek rzeczy", malutcy mogą tylko liczyć na to, że dana jednostka ma jednak poczucie wewnętrznej przyzwoitości, bo nikt instytucjonalnie ich w sumie nie ochroni.
To zarazem jest mega dobra opowieść, jeśli jest się ciekawym lokalnej dynamiki i zwyczajów : taka pozytywnie pokazana hierarchiczność koreańskiego społeczeństwa - równie dobrze mogłaby się dziać w realiach historycznych 400 lat wcześniej
Dobry car, szlachetny królewicz, źli lub bojaźliwi bojarzy, ekscentryczny geniusz, któremu wszystko wybaczamy.
Kurcze, twórczyni świetnie się udało sprzedać o wiele ciekawszą i bardziej wyzwaniową opowieść w jej
Live Up to Your Name, ale tam może zadziałał też reżyser - z ciekawymi zdecydowanie projektami takimi jak
Life czy
Doctor Stranger (i ma jeszcze na koncie
Her Private Life i
Juvenile Justice).
Wciąż: bawiłam się dobrze.
Jak to ładnie zostało podsumowane na koniec między głównymi bohaterami (i chyba puszczenie oka ze strony scenarzystki - tej od
Winter Sonata i
Summer Scent:
[Bohater nr 1 o swej przyszłości z ukochaną po wybudzeniu ze śpiączki]: Tym razem nie będzie to łzawe melo tylko rom-com.
To będzie opowieść "od wrogów do kochanków", od nieporozumienia do miłości, gdzie bohaterowie w momencie kryzysowym będą w stanie wspólnie skutecznie współpracować.
[Bohater nr 2] Czyli dokładnie to, co właśnie razem we dwóch przeżyliśmy. To był nasz rom-com?***
Jednego nie wybaczę - i to też ilustruje powyższy problem: posiadania jako zwierzątka domowego lotopałanki
Bohater ma, bo... ma. Po co i dlaczego - nie wiadomo.
Hodowanie jako domownika i w takich warunkach (klateczka minimalna) egzotycznego zwierzątka jest głęboko niemoralne.
Promowanie w kdramie - o pomstę do nieba.
I dlatego w systemie pozostawię serial bez oceny.