Przy rownych pozycjach nie widze jak miala byc skonstruowana fabula.
Ja bym zadała pytanie inaczej: czy tak skonstruowana fabuła by była dla Ciebie atrakcyjna
Hm, jestem ciekawa bardziej, dlaczego taki typ bohaterki Cię irytuje niż dlaczego taki typ bohatera i relacji preferujesz
Bo to swoją drogą oczywiście zasada: każdy ma taki kink, jaki sobie wybierze, i taką fantazję, jaka pasuje
Obstawiałbym, acz pewności nie mam, że dlatego, że krytyce z automatu w naszej kulturze poddajemy kobiety w relacji
Co oznacza, że pod "bohaterka ma władzę" kryje się "bohater władzy nie ma", co oznacza, że jest do odstrzału
ale jednak łatwiej jest odstrzelić bohaterkę i otwarcie poddać ją krytyce: grupa o mniejszej władzy w społeczności będzie atakować słabszych od siebie, nie odważa się zwykle na podważanie status quo władzy wobec grupy o wyższym statusie.
Grupa trzymająca władzę... może sobie pozwolić na to, że podległe osoby same między sobą zrobią porządek i wzajemnie się stłamszą.
Uważam, że jesteśmy do tego wytresowane w naszej kulturze
Nie dziwię się, że taką popularnością cieszył się serial Wspaniałe Stulecie
W ramach kultury / społeczności większość z nas ma bardzo określone wymagania wobec zachowań kobiet - o wiele większe niż mężczyzn. I to dotyczy zarówno facetów jak i kobiet.
Dlatego też większość czytelniczek na dłuższą metę w sumie nie przepada za bohaterkami romansów
znoszą je, bo... no, relacja jest niezbędna. Ale odbiór opiera się na czynnej ocenie negatywnej a nie na obserwacji (jak w przypadku bohaterów) jak bardzo atrakcyjna jest postać.
To zabawne, bo bohaterowie literatury popularnej dla mężczyzn (gdzie chodzi o erotykę, seks, relację także) nie są nawet w 1/10 tak krytyczni wobec bohaterów. Raczej dopingują
Sądzę, że są tu co najmniej dwa aspekty (gdy mowa o romansach).
Jeden, że tak - kulturowo są skonstruowane pewne oczekiwania wobec płci i ich relacji (tu się wkrada gender
a romans to albo A) fantazja o ich doskonałej realizacji albo B) odbicie kultury cały czas eksperymentującej z tymi relacjami (społeczność nie jest stworzona do stagnacji, znowu gender: dostosowane role i postrzeganie płci kulturowych do potrzeb i wymogów w zmieniającym się zawsze świecie).
I dochodzi jeszcze element: świat niegdyś profesjonalne recenzji i redakcji romansów był mocno mniejszościowy i na dłuższą metę mniejsza grupa - specyficzna, bo jednak z określonym tłem o wykształcenia począwszy - miała większy wpływ na formowanie gatunku mimo wszystko.
Dziś, gdy dostęp wydawców i autorów do czytelniczek i ich opinii jest o wiele większy, zmienia się dominujący trend w romansach.
Vide: sukces u nas 365 Dni. To dzieła stworzone totalnie bez pośrednictwa i dyskusji w gronach ekspertów od romansów i literatury szerzej pojmowanej (bo u nas w sumie ich nie ma).
Nasza kultura (zachodnia ogólnie) jest mocno zróżnicowana, ale wciąż dominuje model, patriarchalny że wartość/atrakcyjność faceta mierzymy statusem społecznym i majątkowym, a nie np. potencjałem (biedny acz zdolny, przy wsparciu osiągnie sukces - tak się dobierają raczej faceci- partnerzy biznesowi, lub wysoki i uroczy - przynajmniej dobry materiał genetyczny dla dzieci córki, gdy jej ojciec sam w sobie posiada już zasoby).
To "minimum 180 cm" to budowanie statusu społecznego (nie chodzi o własne preferencje ale nasz obraz w oczach bliźnich; jak faceci, którzy jednak starannie dobierają partnerki "na pokaz", a preferencje indywidualne ukrywają przed bliźnimi
Hate to love wbrew pozorom w romansie bardzo często nie bierze się właśnie z egalitarności relacji, ale buntu wobec nierówności - patrz punkt B
I lubię dlatego ten motyw, ponieważ zawsze jestem ciekawa, czy autorka pójdzie w stronę jednak A. (bunt zostanie wygaszony / podważony / zneutralizowany) czy jednak B. (nowy, dążący do zmiany model relacji).
Patrząc na najwyżej cenione (ale niekoniecznie najpopularniejsze!) tytuły, to to zwykle B.
Znowu wraca "dominująca mniejszość vs czytająca większość".
Bardzo często w romansach pojawia się model właśnie pyskatości bohaterki jako oznaki inności/wyzwolenia - ergo: cech potencjalnie atrakcyjnych dla partnera w fantazji kobiecej. A mimo to wciąż zdecydowana większość tych fabuł wpisuje się w A. w naszej kulturze.
Zakończenie zwykle w formacie "poskromienie złośnicy".
365 Dni to sztandarowy przykład.