Teraz jest 21 listopada 2024, o 15:51

Motywy, których brakuje nam w romansach

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 2 października 2020, o 13:08

Mnie tam wszystko jedno jaki rejon geograficzny. Uwiera mnie niezgodność z mapą, a że ja mapy ksiązkowe wielbię - w fantastyce mapka w książce to +100 do fajności - to wiecie. Tak jak lubię sobie czasem podglądać, gdzie bohaterowie danej książki w świecie rzeczywistym bywają, więc wymyślone, ale nibyprawdziwe, państwo mnie uwiera. W fantastyce nie mam tego bólu, tu inne kategorie wchodzą.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 4 października 2020, o 20:37

Sol - mam dokładnie tak samo jak Ty. W fantastyce wymyślone państwo jest spoko, w realnym świecie - nie.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 4 października 2020, o 21:01

w fantastyce to w ogóle więcej można wybaczyć ;)
W romansach są konkretne wymogi :D
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 4 października 2020, o 21:03

Ja ogólnie dużo jestem w stanie wybaczyć ale mam pewne granice. Wymyślone państwo we współczesnej Europie to właśnie jedna z nich.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 4 października 2020, o 21:10

A wiesz co, w Pamiętniku Księżniczki nawet to wybaczyłam :D
Chyba zależy od otoczki. Bo w Pamiętniku był klasyk klasyków - środkowa Europa :D ale tu wybaczam, chyba w ramach wyjątku potwierdzającego regułę.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 4 października 2020, o 21:12

•Sol• napisał(a):A wiesz co, w Pamiętniku Księżniczki nawet to wybaczyłam :D
Chyba zależy od otoczki. Bo w Pamiętniku był klasyk klasyków - środkowa Europa :D ale tu wybaczam, chyba w ramach wyjątku potwierdzającego regułę.


Aj, uwielbiałam tę serię za dzieciaka. Ale Genovia leżała chyba na południowym zachodzie, w okolicach Francji :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 grudnia 2021, o 03:07

Hm, tak sobie myślę, że brak mi w romansach hetero... albo inaczej: brakuje mi tytułów romansów hetero (bo rozumiem, że nie wszystko na jedno kopyto musi być) motywu, gdzie bohaterowie serio serio startują z równych pozycji...
Lektury romansów mlm pokazują, jak w założeniu totalnie odmienna jest dynamika prowadzenia relacji przy balansie inaczej rozłozonym.
Ba, nawet w szeroko rozumianej fantastyce, gdzie można eksperymentować, jest to zaskakująco nieczęste.

Rozumiem, że zwykle główną atrakcją w romansie jest angst czyli też zbudowanie opowieści na niejako walką z systemem ;)
O prawo do miłości romantycznej (novum w 19. wieku) dodatkowo w systemie, w którym z założenia jedna ze stron stoi na pozycji społecznie podległej (wciąż) - "my przeciw światu" zderza się z "ale jakie <my>" .
Tu ma miejsce różnica: zasada główna "my przeciw świata" w walce o prawo do miłości na poziomie "jakie <my>" ma zupełnie inny układ założycielski ;) Nawet jeśli źródła problemu też bywają zbieżne, a dynamika w związku nawet jednopłciowym (cis) wciąż obraca się wokół "lepiej mieć cechy męskie niż kobiece w relacji".

Zarazem - jeszcze raz - rozumiem, że dla sporej części miłośniczek to właśnie ten brak równowagi i "męska władza" stanowi atut romansowy. Trochę jak z zasadą "ale facet to jednak musi mieć minimum 180 cm".

TL;DR czyli podsumowując:
chyba po prostu brakuje mi bohaterek w hetero romansach, które nie muszą nikomu niczego udowadniać ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 18 grudnia 2021, o 14:53

Zmusilas mnie do chwili zastanowienia i faktycznie lubie jak bohaterka jest slabsza bo wtedy on moze sie nia zaopiekowac i pomoc. Przy rownych pozycjach nie widze jak miala byc skonstruowana fabula. Sztampowym motywem jest od hate do love, tutaj sa rowne pozycje i cos niektore z nas tu kreci to pyskatosc bohaterki, nie pozwoli sobie w kasze dmuchac i to zaczyna sie podobac facetow, dzieki temu zaczyna ja zauwazac. Co ciekawe uwielbiam jak to on ma wladze a nie cierpie gdy ma ja ona. wpojona w nas kobiety slabsza plec ?
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 grudnia 2021, o 20:10

Przy rownych pozycjach nie widze jak miala byc skonstruowana fabula.

Ja bym zadała pytanie inaczej: czy tak skonstruowana fabuła by była dla Ciebie atrakcyjna :hyhy:
Hm, jestem ciekawa bardziej, dlaczego taki typ bohaterki Cię irytuje niż dlaczego taki typ bohatera i relacji preferujesz ;)
Bo to swoją drogą oczywiście zasada: każdy ma taki kink, jaki sobie wybierze, i taką fantazję, jaka pasuje :D

Obstawiałbym, acz pewności nie mam, że dlatego, że krytyce z automatu w naszej kulturze poddajemy kobiety w relacji ;)
Co oznacza, że pod "bohaterka ma władzę" kryje się "bohater władzy nie ma", co oznacza, że jest do odstrzału :hyhy: ale jednak łatwiej jest odstrzelić bohaterkę i otwarcie poddać ją krytyce: grupa o mniejszej władzy w społeczności będzie atakować słabszych od siebie, nie odważa się zwykle na podważanie status quo władzy wobec grupy o wyższym statusie.
Grupa trzymająca władzę... może sobie pozwolić na to, że podległe osoby same między sobą zrobią porządek i wzajemnie się stłamszą.
Uważam, że jesteśmy do tego wytresowane w naszej kulturze ^_^

Nie dziwię się, że taką popularnością cieszył się serial Wspaniałe Stulecie :P

W ramach kultury / społeczności większość z nas ma bardzo określone wymagania wobec zachowań kobiet - o wiele większe niż mężczyzn. I to dotyczy zarówno facetów jak i kobiet.
Dlatego też większość czytelniczek na dłuższą metę w sumie nie przepada za bohaterkami romansów :D znoszą je, bo... no, relacja jest niezbędna. Ale odbiór opiera się na czynnej ocenie negatywnej a nie na obserwacji (jak w przypadku bohaterów) jak bardzo atrakcyjna jest postać.
To zabawne, bo bohaterowie literatury popularnej dla mężczyzn (gdzie chodzi o erotykę, seks, relację także) nie są nawet w 1/10 tak krytyczni wobec bohaterów. Raczej dopingują :D

Sądzę, że są tu co najmniej dwa aspekty (gdy mowa o romansach).
Jeden, że tak - kulturowo są skonstruowane pewne oczekiwania wobec płci i ich relacji (tu się wkrada gender :hyhy: a romans to albo A) fantazja o ich doskonałej realizacji albo B) odbicie kultury cały czas eksperymentującej z tymi relacjami (społeczność nie jest stworzona do stagnacji, znowu gender: dostosowane role i postrzeganie płci kulturowych do potrzeb i wymogów w zmieniającym się zawsze świecie).

I dochodzi jeszcze element: świat niegdyś profesjonalne recenzji i redakcji romansów był mocno mniejszościowy i na dłuższą metę mniejsza grupa - specyficzna, bo jednak z określonym tłem o wykształcenia począwszy - miała większy wpływ na formowanie gatunku mimo wszystko.
Dziś, gdy dostęp wydawców i autorów do czytelniczek i ich opinii jest o wiele większy, zmienia się dominujący trend w romansach.
Vide: sukces u nas 365 Dni. To dzieła stworzone totalnie bez pośrednictwa i dyskusji w gronach ekspertów od romansów i literatury szerzej pojmowanej (bo u nas w sumie ich nie ma).

Nasza kultura (zachodnia ogólnie) jest mocno zróżnicowana, ale wciąż dominuje model, patriarchalny że wartość/atrakcyjność faceta mierzymy statusem społecznym i majątkowym, a nie np. potencjałem (biedny acz zdolny, przy wsparciu osiągnie sukces - tak się dobierają raczej faceci- partnerzy biznesowi, lub wysoki i uroczy - przynajmniej dobry materiał genetyczny dla dzieci córki, gdy jej ojciec sam w sobie posiada już zasoby).
To "minimum 180 cm" to budowanie statusu społecznego (nie chodzi o własne preferencje ale nasz obraz w oczach bliźnich; jak faceci, którzy jednak starannie dobierają partnerki "na pokaz", a preferencje indywidualne ukrywają przed bliźnimi ;)

Hate to love wbrew pozorom w romansie bardzo często nie bierze się właśnie z egalitarności relacji, ale buntu wobec nierówności - patrz punkt B :hyhy:
I lubię dlatego ten motyw, ponieważ zawsze jestem ciekawa, czy autorka pójdzie w stronę jednak A. (bunt zostanie wygaszony / podważony / zneutralizowany) czy jednak B. (nowy, dążący do zmiany model relacji).
Patrząc na najwyżej cenione (ale niekoniecznie najpopularniejsze!) tytuły, to to zwykle B.
Znowu wraca "dominująca mniejszość vs czytająca większość".

Bardzo często w romansach pojawia się model właśnie pyskatości bohaterki jako oznaki inności/wyzwolenia - ergo: cech potencjalnie atrakcyjnych dla partnera w fantazji kobiecej. A mimo to wciąż zdecydowana większość tych fabuł wpisuje się w A. w naszej kulturze.
Zakończenie zwykle w formacie "poskromienie złośnicy".
365 Dni to sztandarowy przykład.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 18 grudnia 2021, o 22:04

Niestety nie znam tytulow o ktorych wspominasz ale mysle ze trafilas w sedno z definicja hate do love to popularne bo my myslimy ze to sie facetom podoba, watpie jednak by tak w rzeczywistosci bylo... bierze sie to wlasnie z pozycji mezczyzny w obecnych romansach, on ma wianuszek kobiet i to jedna z tego wianuszkla musi sie jakos wykazac przed nim, to jest potwornie wkurzajace, bo tak naprawde to kobiety maja wianuszek wokolo siebie a nie odwrotnie. Wiec dlaczego ten schemat jest ciagle powielany ? Bo to musi byc ta jedna z wielu zebysmy mogly siebie w niej zobaczyc i uwierzyc ze nam tez sie uda, ze jak bohaterce sie udalo to dlaczego nie nam? Juz pomijam ze te obecne zwiazki, chodzenie i takie tam jest tak dalekie od miloscie jak tylko mozemy to sobie wyobrazic, wiec moze uciekamy do swiata gdzie wszystko jest mozliwe ?
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 grudnia 2021, o 22:13

Założenie romansowe to fantazja, więc jak najbardziej.
A diabeł tkwi w szczegółach :hyhy: i dlatego lubię ten gatunek.
Ja wciąż głoszę teorię, że na dłuższą metę romans to fantastyka nie dlatego, że "w realu to tak nie ma, się kobietom ubzdurało" tylko fantastyka jako możliwość eksperymentowania z fantazjami na wszelkie sposoby :P
Trochę jak BDSM: często osoby w realu sprawujące władzę potrzebują wytchnienia jako sub przynajmniej w tej strefie ;)

te obecne zwiazki, chodzenie i takie tam jest tak dalekie od miloscie jak tylko mozemy to sobie wyobrazic

Ja nie wiem, czy kiedykolwiek były blisko tak naprawdę naszych założeń dotyczących miłości romantycznej, wynalazku... całkiem świeżego :niepewny:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3059
Dołączył(a): 7 kwietnia 2016, o 13:30
Lokalizacja: Genf
Ulubiona autorka/autor: Kristin Hannah,Paulina Simons,Elżbieta Cherezińska

Post przez tully » 18 grudnia 2021, o 23:05

Podoba mi sie ta fantastyka :D Nigdy w takich kategoriach nie myslalam ale to jest faktycznie najblizsze prawdy :) Choc chemy wierzyc ze to mozliwe i moze miejscami nawet wydaje sie nam ze jest gdy cos sie otrze o nasza pierwsza milosc, czy zauroczenie, tylko dla nas to chwile ktore dawno minely i moze sie jeszcze kiedys powtorza co dla niekotrych forumowiczek... wracajac do tematu jak sobie wyobrazasz fabuly rowny z rowna bez podporki hate to love ?
Je préfère aller doucement...
"the standout in this drama is, without a doubt, Emi Takei. Eyes are her asset, and her stare is from another world in this drama. You could feel her love towards Shuji, and that passion is so strong that you could feel it coming out from your screen." Taisetsu na Koto wa Subete Kimi ga Oshiete Kureta J-2011
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek
Shancai initiates the kiss: https://tenor.com/view/dont-say-anythin ... f-12266619
Tsukushi initiates the kiss: https://c.tenor.com/YC0oyiizgj8AAAAd/ha ... anadan.gif

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 grudnia 2021, o 01:04

Zanim przejdę do pytania :hyhy:

Ja nawet nie wiem, czy chcemy wierzyć, to raczej właśnie posiadanie fantazji samo w sobie, wzajemne opowiadanie sobie kolejnych iteracji znanego motywu, dostosowując do czasów i potrzeb, ku czystej uciesze i przyjemności samej w sobie ^_^

Kiedyś robiono badania, z których wynikało, że miłośniczki romansów miały o wiele bardziej hm trzeźwe aka realistyczne mniemanie o miłości romantycznej w realu niż miłośniczki tzw. "dobrej literatury" unikające "sztampy romansowej w kulturze" poszukujące za to "prawdziwej miłości" w rzeczywistości :D
To jest swoista umiejętność właśnie oddzielania fikcji/fantastyki od rzeczywistości oraz stosowanie romansów właśnie jako zdrowego eskapizmu - przestrzeni do eksperymentów emocjonalnych (i intelektualnych: "a co, jeśli..." ;)
Fantazja nie potrzebuje mieć przełożenia 1:1 w realu...

Na marginesie: dlatego zarazem nie zgadzam się, że ogólnie "romans" to "porno dla kobiet" pod względem fantazji.
Mimo wszystko podstawowym założeniem porno (a nie erotyki!) jest format pozwalający na pełne utożsamienie się z "bohaterem" - to "ty uprawiasz z nią seks". Mimo całej podskórnej niechęci do bohaterek, to jednak tradycja romansowa własnie bardzo mocno stawiała na relację między bohaterami, a nie ich samych (a w szczególności faceta jako obiekt) jako centrum fabuły.
Mamy jednakże prężnie się rozwijającą kategorię, która się zbliża założeniowo: to romanse z pierwszoplanowymi narracjami, gdzie osoba prowadząca narrację staje się coraz mniej rozbudowana charakterologicznie... ;)

I mamy poplątany paradoks: mamy trochę kulturę nakazującą w realu wręcz być w emocjonalnie romantycznym związku - brak to porażka, obniża twój status. To się własnie kryje za słynnym "bije o kocha".
A przecież wieczne przezywanie przysłowiowego miodowego miesiąca jest niemożliwe, naginanie partnera/ów do swoich wyobrażeń często toksyczne i krzywdzące. "Przestań marzyć, działaj!" wymaga olbrzymich nakładów energii, czasu...
Tak jakby zapominało się, że w każdej relacji jest ta druga osoba, inna od nas również pod względów potrzeb emocjonalnych, wyobrażeń i fantazji.

A skoro spełnianie "marzeń" jest... nie tylko niemożliwe, ale i szkodliwe dla otoczenia :hyhy:
Czyż bezpieczna realizacja fantazji w literaturze i czerpanie z niej inspiracji choćby nie jest zdrowsze? :P

Ja obstawiam, ze źródłem problemu obecnie jest przede wszystkim zbijanie kasy na konsumpcji mega podsycanej emocjami romantycznymi produktów tworzonych niby przez prawdziwych ludzi - influenserów (kiedyś mieliśmy "arystokrację ekranu", potem doszła arystokracja realna).
Spece od reklamy i sprzedaży napędzają system "prawdziwymi ludźmi".
Sprzedaje się tylko "prawdziwa romantyczna miłość".
Realne osoby kreują wizerunki mocno uromantycznione. Przykład: autorka 365D marketingowo była promowana i się promowała za pomocą własnego życia romansowego.
Dopiero po sukcesie komercyjnym mogła zacząć się promować na bazie statusu a la facet "jestem finansowo ustawiona ergo to, co produkuję, musi mieć wartość" (i w ten sposób przesunęła się z niszy "produkty dla kobiet" do "prawdziwego biznesu w otoczeniu mężczyzn"; zresztą tu jest konsekwentna - tak samo na poprzednim etapie swojej kariery nie była "króliczkiem" tylko "zawiadującą króliczkami" - status!).

Odpowiadając na pytanie:
szukam właśnie przykładów i rozwinę (muszę sobie w tym miejscu przypomnieć tytuły):D
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 maja 2022, o 23:52

Szacunku wobec siebie nawzajem :wryyy:

Szczególnie współczesnych, w miarę nowych... Jakoś co sięgam, to niewypał... :niepewny:
Tak, to po lekturze duetu Bowen&Kennedy i paru innych pochodnych.
Pecha mam czy co...

I co smutne: dotyczy konkretnie hetero romansów - nie widzę tego problemu w m/m i to... jest trochę przerażające :czeka:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 40270
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 18 maja 2022, o 07:55

Prawda, tez o tym kiedyś pisałam, tak jak by kobiety nie chciały być szanowane. Niestety to nie dzieje sie tylko w książkach :mur:
Obrazek
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 maja 2022, o 09:32

Znaczy: dla mnie to obopólna kwestia - on nie szanuje jej (jej potrzeby do samego końca są projekcją jego potrzeb), ona jego ("wiem, że koleś jest creepem" - to po cholerę się z nim spotyka?).
Ok, i zwykle też siebie po drodze bohaterka nie szanuje, bo tu faktycznie zachodzi "ojej, ale mi wstyd, jak on mi może się podobać".

To jest mizoginia (zinternalizowana często nie tylko przez same bohaterki - wspomniane "ojej, jak mi wstyd, że mi się to/on podoba" - ale i samej autorki, która stawia bohaterkę w sytuacji nielubienia samej siebie za swoje decyzje / emocje... i dająca rozwiązanie jedynie za pomocą "ale przecież on mnie jednak chce, więc nie mogę być taka niefajna").

Dla mnie takie zjawisko może zachodzić w romansach a) sprzed 2000 roku i b) romansach historycznych, gdzie ten problem (mizoginia) jest przepracowywany.
I ogólnie bohaterowie nabierając do siebie realnego szacunku, bo albo zaczynają się lepiej rozumieć i zmieniają o sobie zdanie (błędne wrażenia wstępne) albo przepracowują swoje głupie działania / odruchy etc. (a przynajmniej próbują).

Przykład:
W Dobrym chłopaku mamy do czynienia z pozorowanymi działaniami i brakiem procesu dojrzewania bohaterów - to para nieodpowiedzialnych dzieciaków. Pokazali to już na wstępie w części drugiej serii Him - schrzanili dokumentnie sprawę, gdy powierzono im normalne odpowiedzialne zadanie opieki nad chorym bratem bohaterki.

Na marginesie: tam jest takie nagromadzenie motywów mocno niefajnych, że łał... Szczenię jako prezent, "nie jestem jak inne dziewczyny" (rany, to było tak kliszowe niefajnie, że aż sprawdziłam, kiedy książkę wydano), emocjonalna robota odwalana przez bohaterkę, creepowy mega bohater, niefajność eksdziewczyny bohatera powyżej normy.... Uf...

Już myslałam, że autorki się trochę ogarnęły w drugim tomie (ale tylko trochę) jednak wrzuciły na koniec... mega brak szacunku wobec bliźnich w wykonaniu na koniec obojga bohaterów :rotfl:
I jak zapomnę o części pierwszej, to drugą długo będę podawać jako przykład... nieogarnięcia autorek :hyhy:
Może nie na skalę Czykierdy-Grabowskiej w Jak powietrze ale... :P

Dlaczego o zwykle YA/NA cierpi na te przypadłości? :wryyy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 40270
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 18 maja 2022, o 11:51

Obawiam się to jakaś pochyła w dół, z roku na rok będzie gorzej, ludzie są roszczeniowi nie szanują nikogo wymagając szacunku do własnej osoby i to się przekłada na pisanie książek . Jak czytam o takich młodych ludziach zastanawiam się czy ja tez miałam w głowie taka słomę w tym wieku. Z drugiej strony jakich młodych, wdałam się ostatnio w dyskusje z chłopem i szwagrem że teraz wszystko jest robione pod system by kogoś dojechać a im bardziej to się więcej wszyscy śmieją, a ja załamuje ręce. Nie wiem czy swiat nie ogarnia, czy ja :red:
Obrazek
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 maja 2022, o 13:27

Hm, nie wiem, czy bym poszła tak daleko... ale... mamy do czynienia z libertariańskim mokrym snem dla branży wydawniczej :]
A że najlepiej się sprzedają seks i cierpienie... To od zawsze społeczności pilnowały, aby nie przegiąć, bo to nieprawda na dłuższą metę.
Nawet w czasach rzymskich "chleba i igrzysk" krwawe orgie wbrew pozorom nie dominowały rozrywki proponowanej, wbrew plotkom i obiegowym opiniom :]
Niestety mniejszość zdecydowana lubiąca krew zwykle jest najgłośniejsza, najłatwiejsza do wykorzystania medialnie i politycznie...

Co do literatury:
To ogólnie casus skrócenia i zubożenia procesu redakcyjnego (można oszczędzić!), ponieważ nowe technologie pozwalają:
- żerować na nowych twórcach działających w sieci "za darmo" (self-publishing, ułatwiona ocena, "czy się sprzeda" na podstawie już egzystujących opinii etc.)
- usunąć środowisko profesjonalnych recenzentów (bo koszta)
- powiązać emocjonalnie o wiele bardziej czytelników z autorami i "recenzenckimi influenserami" (koleżanki nie pochwalisz? zjedziesz polecaną osobiście książkę?) - co uważam za najbardziej problemowy aspekt
a w efekcie
- zminimalizować profesjonalne zespoły redakcyjne aby przesunąć kasę na reklamę, bo clue to ile osób dojrzy i przeczyta w bardzo gwałtownie rosnącym zalewie tytułów, a kto ma czas, aby się wczytywać, z jakich konkretnie powodów się coś podobało / nie podobało?

Ogólnie: większość "surowej" literatury (przed etapem współtworzenia z redaktorami) powstającej od zarania ludzkości :hyhy: jest... zła i przeciętna :P
Clue to proces, za pomocą którego dociera do szerszego odbiorcy... literatura dobra (ciekawa i wymagająca etycznie, bo HEA to też kwestia mocno moralna w fabule romansowej od zawsze) zawsze była efektem intensywnych dyskusji i obróbek (patrz: Biblia choćby :hyhy:

Opowieści podawane bez omówienia, przedyskutowania i opracowania czytelnikom będą w 99% słabe pod każdym względem.

Ale... w efekcie zalewu rzeczami słabymi przyzwyczaja sie do tejże słabości tekstów czytelników i... można jeeeechać!
To jak z Uberem: jeśli tworzysz luźne środowisko usługobiorców (kierowca w sumie korzysta z usług Ubera) zamiast tworzyć standardy i profesjonalny krąg pracowników, to w efekcie masz np. plagę molestowania pasażerów (sytuacja choćby nagłośniona w Warszawie) - nie ma procesu przesiewu oraz środowiskowego trzymania się za twarz (bo molestowanie to działania na finansową niekorzyść innych kierowców) więc różne dziwne osoby trafiają, a że nie ma faktycznego systemu nadzoru jakości ("wzajemna ocena" to śmiech na sali), to mamy co mamy...
Uber stwierdza: ja tylko "wypożyczam platformę i kontaktuję z klientem", jak wydawcy: ja tylko "daję przestrzeń i kontaktuję z odbiorcą".

PS
Taki cykl WAGs broni się tylko stroną techniczną: redaktorstwo nie ingerowało w opowieść tylko w formę, dostosowując ją do standardów kojarzonych z przeciętnie dobrze napisanym tekstem.

Bowen i Kennedy piszą... bardzo dobrze! To widać po ich romansach mlm - po prostu sa świetne w pisaniu na zamówienie wedle pewnego standardu aktualnego dla gatunku/podgatunku - świetnie opracowują, co jest neutralnie sympatyczne i znośne, po czym to przekładają na opowieść.
Kalkulują na zimno: bohaterka w hetero romansie powinna być mniej sympatyczna od bohatera? Zrobione! Fajny facet to taki, co się emocjonalnie nie ogarnia i nie rozumie słowa "nie"? Zrobione! Bohaterka ma myśleć o sobie "nie jestem jak inne dziewczyny"? Zrobione!
Ba! W gejowskim romansie: kobieca ex jednego z bohaterów musi być sympatyczna? Zrobione! (tak, w queerowych romansach krzywo się patrzy na motyw "okropne eks płci żeńskiej") Bohaterowie mają stawiać na komunikację emocjonalną a nie "to się domyśl!"? Zrobione!
Itd. itp.

Świetnie sobie zdają sprawę, co gra w jednym gatunku, a co nie w innym :] Ba, wiedzą, że nie działa ten sam humor, i to z powodów etycznych.
W queerowym romansie nie przeszłoby dawanie szczenięcia w prezencie bez dyskusji z osobą obdarowaną, przykro mi :D
I one o tym wiedzą, idę o zakład :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 18 maja 2022, o 19:22

Meljean Brook dobrze trafia z szacunkiem, ale ona pisze romanse historyczne, fantastyczne i steampunk. Wydaje mi się, że Norka też była ok pod tym względem ale nie wiem jak teraz.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 18 maja 2022, o 20:52

Osobiście uważam, że romans jako gatunek nie miał z tym problemu aż do nasilenia powyższego zjawiska.
Ba, o to chodziło w romansie... Był powszechny konsensus, lepiej lub gorzej spełniany, w interesie społeczności jako całości.

Jednak możliwości i powyższe zjawiska sprawiły, standardy się mega szybko zmieniają i różnicują...

To trochę jak
Spoiler:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 40270
Dołączył(a): 17 października 2011, o 13:59
Lokalizacja: Tam gdzie Niebo z Piekłem się łaczy
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez Nocny Anioł » 19 maja 2022, o 07:56

Zgadzam się z tobą Frin, ale tak jak napisałaś o tych zamówieniach to niestety one się pogarszają. Teraz jak on nie jest bogaty, ona głupia a na okładce nie ma chłopa w garniturze to się książka nie sprzeda. A potem jak jej nie uwięzi i nie zniewoli, a ktoś jej nie porwie to tematu nie było. Świat jest tak przeładowany wszystkim, emocjami, przemocą , okrucieństwem i głupota na zawołanie, ze dobrze to już było.
Obrazek
Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 maja 2022, o 09:00

Kiedyś też egzystowaly zarzuty, że en masse romanse toksyczne wg powyższego opisu ;)
Wciąż zwalam to na to, co jest promowane, a niekoniecznie produkowane - można znaleźć mnóstwo rzeczy fajnych, ale trzeba przekopywać i trafiać w niszowe miejsca z rekomendacjami.

Po prostu dużo wysiłku mnie jako czytelniczce zabiera obecnie filtrowanie ze względu na liczby i moc reklamy.
I to jest smutne.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 19 maja 2022, o 10:50

Włąśnei dlatego siedzę w starociach z DaCapo itp. :P Większy rozrzut motywów fabularnych, mimo wszystko.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 19 maja 2022, o 11:21

Ano niestety, seks, cierpienie, gwałty, porwania, stalking...
Ostatnio stwierdziłam, że to się dlatego sprzedaje, że można z bezpiecznej pozycji kanapy/fotela przeżywać skrajne emocje, które intrygują w popaprany sposób (coś jak patrzenie na katastrofę, nie chcesz, ale musisz), jednocześnie unikając bezpośredniego udziału i nie czując jako takiego zagrożenia.

A jakich motywów mi brakuje?
Studenciaki, sportowcy - bez nagromadzenia seksów, za to ze slow burnem (niedługo coś takiego będzie :hyhy: ale mojego apetytu nie zaspokoiło).
Kolejny - jakiś po prostu ładny romans współczesny. Coś jak kiedyś idealnie wychodziło Mii Sheridan. No od dawna mam ochotę...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2022, o 18:35

Z okazji Miesiąca LGBTQ+ znanego jako Pride month :hyhy:
mam pytanie - w ramach zapotrzebowania na slow burn "bez nagromadzenia seksów": to kto się natknął na romanse z "demiseksualnymi" bohaterami? Spokojnie, jak najbardziej hetero ;) :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości