Teraz jest 25 listopada 2024, o 02:07

Ekranizacje filmowe i serialowe

Romantyczne – ale nie tylko – opowieści filmowe, serialowe i teatralne
Od filmów kostiumowych po azjatyckie dramy
Na co czekamy, co polecamy, co odradzamy...


Halloween przed ekranem: nasza klasyka
Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 27 marca 2022, o 17:09

tully napisał(a):nie pamietam ale lukne szybko i dam znac gdzie mnie wzielo na dobre....

okej, dzięki :lovju: czekam :D

Emily, właśnie ta queerowość u nich też mnie martwi. Nawet gdzieś widziałam wypowiedź jednego z twórców, że seksualność Benedicta zostanie wzięta pod lupę...
Eloise w koncu zainteresowała się jakimś facetem, ale też czuję od niej ten vibe...

Jeśli chodzi o drugi i dalszy plan - niech sobie robią, co chcą z seksualnością. Ale litości! Niech nikogo z rodzeństwa nie zmieniają, przecież to zbrodnia...
Ale Benedicta mam wrażenie szykują od początku do bycia panseksualnym według mnie.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 marca 2022, o 18:00

mdusia123 napisał(a):A ja już wczoraj obejrzałam pierwszy odcinek. Fajnie jest. I tutaj też mamy taką samą zasadę, jak w DA (i chyba wielu innych współczesnych serialach), że pierwszy i ostatni odcinek są sporo dłuższe od pozostałych. Ale niestety, w tym przypadku nie ma żadnego "odcinka dziewiątego". Trochę szkoda :).

Nie wiem, czy to powszechne, ale to dobry zabieg bywa ^_^
Nocny Anioł napisał(a):Wstyd przyznać, ale nie widziałam nawet pół odcinku

To jest dobry serial na binge-watching :hyhy:
emily temple napisał(a):ogolnie to co lubisz ale jakoś ... czuje ze nie dla mnie... to smutne chyba. Antek B ksiazkowy byl przez lata moj fav postacią w romasów historycznych i s1 byla najciekasza postacia. i jak prawdą jest ze nie wliczyli jednej fundamentalnego motywu z ksiazki ech :bezradny:

Hm, warto faktycznie pewnie się rozwieść z oryginałem w duchu wzajemnego szacunku przed obejrzeniem ;)


Jestem na 4. odcinku (bo w międzyczasie sobotnio nadrobiłam pare innych tytułów ^_^
i mam PRZEMYŚLENIA :hyhy:
Chyba je spiszę zanim kolejne 4 zmienią mi totalnie perspektywę :D
•Sol• napisał(a):A 3 sezon podobno ma być nie o Benedictcie, tylko o Pen :ermm:
Popłaczę się, bo kocham Benedicta...

Hm, faktycznie widać czysto technicznie, że Pam pierwsza w kolejce...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 27 marca 2022, o 18:08

Przeżyję zmianę kolejności, ale mam nadzieję, że nie oleją wątku Benedicta całkiem...

Ale! Chemia między Pen a Colinem nie istnieje. Ja nie wiem, jak oni z tego wybrną.
No i sam Colin, totalnie subiektywnie, dla mnie nieatrakcyjny :D Pen ma coś w sobie, ale wkurzyła mnie baaardzo tym, co się odjebawszy w ostatnich 2 odcinkach. Ale nie będę spoilerować.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 27 marca 2022, o 21:02

no,ja też właśnie obejrzałam.Wczoraj miałam czas na trzy odcinki,dzisiaj machnęłam resztę,wypiąwszy sie na rodzinkę i obowiązki.I kurczę mam mieszane uczucia.Z jednej strony całkiem dobrze się oglądało i byłabym zachwycona,gdybym nie znała książek.Z drugiej nie podobały mi się zmiany,które wprowadzili scenarzyści.Cała historia jest zmieniona do tego stopnia,że niewiele ma wspólnego z książkowymi oryginałami...Już pierwszy sezon mnie wkurzył,kiedy odkryto dla widzów tajemnicę lady W. ale tutaj o już totalnie pojechali...Nie mówiąc o fakcie,że przedstawiany obraz angielskiej socjety ma bardzo niewiele współnego tak z tą przedstawiona w książce,jak i z rzeczywistością...No i te zmiany fabularne zmieniają całą książkowa historię i charakter postaci...
Wyjątkowo nie polubiłam tu też Eloise.Nie pasuje mi taka jej postać,jak pokazano ją w serialu.Jest zupełnie inna niż w książkach,rownież charakterologicznie.
Dla mnie kolejna część powinna być o Benedykcie,choc książkowo za nim akurat nie przepadam.Jeśli kolejna będzie Pen i Colin to jakoś tego nie widzę.Nie dość,że nie podoba mi się aktor obsadzony w jego roli ,nie przemawia do mnie jako ta postać,to nie czuję chemii między nim a Pen.To jest moja ulubiona para z całej serii,ale jakoś się boję ich historii...
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 marca 2022, o 21:25

Wierzę, że w razie potrzeby Coughlin grające Pen jest w stanie zagrać wszystko, ale nie znam Newtona pod tym względem... a czasem serio aktorzy cudów dokonać potrafią i obrócic wszystko o 180 stopni.
Natomiast faktycznie w scenarzystów i ogólnie realizatorów już nie pokładam tu zaufania w tym przypadku...

Widzę poprawę pod wieloma względami porównując z 1. ale zarazem wychodzi mnóstwo mankamentów lekko tylko widocznych poprzednio... Ja się znowu będę czepiać mechanizmów funkcjonowania tego - jak najbardziej fantastycznego - świata :P

Dla mnie oryginał Julii miał sporo dziur, które i tak by wylazły nawet w wiernej adaptacji, szczególnie po 20 latach, ale...

Na razie i tak mam największy problem z Violet jako postacią (i tu na razie ratuje ją obecność Daphne).
Ponadto... na dłuższą metę dialogi są mega słabe (ale znowu: konstrukcja większości postaci nie pomaga).

Ogólnie: nie wiem, komu w sumie powinnam kibicować w tej opowieści...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 marca 2022, o 00:09

EDIT: odcinek 5. to porażka totalna dla mnie romansowo i nie wiem, co ekipa musi zrobic przez kolejne 3 odcinki, aby uratować Anthony'ego (i Violet też w sumie...) :czeka:
Co za fąfel.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 1847
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 28 marca 2022, o 00:12

Ej, co się będzie działo? Rzućcie jakimiś spoilerami, co :)?

Avatar użytkownika
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 18 sierpnia 2016, o 13:10
Lokalizacja: Wrocław
Ulubiona autorka/autor: Julia Quinn, Mary Balogh, Lisa Kleypas

Post przez kahahaha » 28 marca 2022, o 09:09

•Sol• napisał(a):Wczoraj skończyłam 2 sezon Bridgertonów.
Początek - sztosiwo.
Ale im dalej, tym ktoś dalej od brzegu odpływa. Ja rozumiem potrzebę dodania wątków, by wyszło 8 odcinków, ale... Zmienili charaktery postaci i relacje ich łączące. #WitcherCase i tyle.

A 3 sezon podobno ma być nie o Benedictcie, tylko o Pen :ermm:
Popłaczę się, bo kocham Benedicta...
dokładnie, :wryyy:
Spoiler:
:zalamka:

w ogóle ta historia się kupy nie trzyma :foch: dobrze , że są książki :lol:

•Sol• napisał(a):ale wkurzyła mnie baaardzo tym, co się odjebawszy w ostatnich 2 odcinkach. Ale nie będę spoilerować.
nooo, skąd oni to wytrzasnęli :disgust:

mdusia123 napisał(a):Ej, co się będzie działo?
to trzeba zobaczyć, ale ostrzegam, że nie da sie "odzobaczyć" :rotfl:

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 28 marca 2022, o 12:59

Fringilla napisał(a):EDIT: odcinek 5. to porażka totalna dla mnie romansowo i nie wiem, co ekipa musi zrobic przez kolejne 3 odcinki, aby uratować Anthony'ego (i Violet też w sumie...) :czeka:
Co za fąfel.

Weź nic nie mów. To katastrofa!
I zrobią. Ale tak nierealnie, że się płakać chce.

Na czacie z koleżankami, oglądałyśmy we 3, latały tak niecenzuralne słowa, że to aż nie wypada :facepalm:
mdusia123 napisał(a):Ej, co się będzie działo? Rzućcie jakimiś spoilerami, co :)?
Tego się nawet nie da opowiedzieć :zalamka:

kahahaha napisał(a):
dokładnie,
Spoiler:

No minęli się mocno z książką :krzyczy:
I to nie ma sensu innego poza tym, żeby wydłużyć serial i dorobić scen.

Dla mnie za mało romansu, za dużo okolic i niepotrzebnych wątków. To przestał być romans historyczny, jest dziwny serial fantastyczno-społeczny z nierealnym tłem i bohaterami bez mózgów...

kahahaha napisał(a):nooo, skąd oni to wytrzasnęli
ja Ci powiem skąd!
Spoiler:
kahahaha napisał(a):w ogóle ta historia się kupy nie trzyma dobrze , że są książki

Mam ochotę na powtórkę, żeby jakoś to z siebie zmyć :evillaugh:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

 
Posty: 1847
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 28 marca 2022, o 13:47

No ale napiszcie, no :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 28 marca 2022, o 14:57

Powiem Ci tak:
Spoiler:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 15876
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Ulubiona autorka/autor: Amanda Quick

Post przez joakar4 » 28 marca 2022, o 16:04

A jest ta pamietna scena z pszczołą?

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 28 marca 2022, o 16:15

Joakar.
Spoiler:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 marca 2022, o 16:57

Moim zdaniem tu nawet nie chodzi, co, ale jak... :]
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 28 marca 2022, o 17:24

To prawda. Ale tego już nie umiem ująć w słowa oddające istotę problemu. To trzeba zobaczyć :D
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 marca 2022, o 17:44

Tak.

Równolegle:
to jest w sumie przerażające: świat Bridgertonów jest tak mega patriarchalny i przesycony mizoginią, że jej internalizacja jest prawie przezroczysta i wręcz emanuje na twórców...

To , jak przedstawiona jest Violet i Królowa... dwie w sumie nieogarnięte bo ograniczone wymogami wobec nich kobiety w wieku dojrzałym, których sytuację można trochę zrzucić na tragedie związane z utratą mężów (skoro są kreowane na osoby, które ewidentnie potrzebują zależności od tychże na dłuższą metę)... brrr.
Na marginesie: to, jak Anthony traktuje matkę, widać było już w 1. sezonie, teraz, nie wiem czy zamierzenie, pokazano powody, ale... wciąż, okropne.
Ale w 7 odcinku dorzucono do tego Lady Danbury: jakże niestabilna okazuje się jej pozycja w tym świecie... jedno potknięcie i zimna wojna.
Swoja drogą: nie rozumiem w ogóle jej działań i motywów od połowy sezonu.

Ogólnie: nikt jakoś nie ma pretensji do Anthony'ego, który dalej postępuje jak ostatni... nawet nie wiem, jak to (i go) nazwać.

Ale chyba najlepiej sposób traktowania przez twórców postaci kobiecych pokazuje potraktowanie jak na razie Pen:
dreszcze wywołuje to, jak zmienia się jej głos, postawa i osobowość w rozmowach z Mdm Delacroix.
Okazuje się, że przed wszystkimi innymi, łącznie (a może przede wszystkim) z Eloise, Pen gra rolę o wiele mniej dojrzałą i inteligentną.
To jest... bardziej niż przerażające... Bo w sumie by było ciekawe, gdyby poszli scenarzystki drogą "mała socjopatka". Jednak wygląda na to, że to tylko kolejna odsłona, że bycie w tym systemie buduje mentalność niewolniczą i stosowanie metod na przetrwanie z repertuaru niewolników...

Z jednej strony cała opowieść mogłaby by zakręcić w kolejnych sezonach tak, że bym przyklasnęła pomysłowi (w końcu tworzą serial osoby świetnie obeznane z narracją w tym temacie)... ale obawiam się, że niestety nie pójdzie to w tę stronę.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 28 marca 2022, o 22:38

mnie tu rozczarowuje między innymi Lady Danbury,która nawet nie jest nędzną kopią tej postaci z książki,szkoda,bo to jedna z moich najulubieńszych postaci w serii.Z kolei postać i zachowanie królowej-kuriozalne.rozczarowuje tez sporo innych postaci,a rozwiązania fabularne sa słabe.Ale i tak obejrzę kolejne sezony...
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

 
Posty: 1847
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 28 marca 2022, o 22:53

Dobra, po dwóch odcinkach powiem tak: znowu mam zastrzeżenia do lady Danbury. Tym razem mam wrażenie, że niektóre jej miny są jakieś takie trochę sztuczne, w I sezonie jej mimika chyba nie była aż tak przerysowana. Jej zachowanie też mocno zgrzyta w porównaniu z poprzednią serią. Kate też nie do końca mi pasuje. Mam wrażenie, że wygląda trochę za bardzo dojrzale, jak na swoje serialowe 26 lat. Edwina na razie jest całkiem urocza. Chociaż na jej miejscu nie pchałabym się tak ochoczo w związek z facetem, który jak najbardziej otwarcie deklaruje, że nigdy mnie nie pokocha. No po co :)?

Za to Eloise w wersji "wyjściowej" jest naprawdę cudna :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 marca 2022, o 23:02

Hm, aktorki grające Kate i Edwinę dzielą tylko niecałe 2 lata... ;)
I tu się nie zgodzę, że Kate nie wygląda na 26 lat (nie wspominając o tym, że Ashley w ogóle ma 26 lat w momencie kręcenia serialu :D

PS Rany, postać Edwiny wyjdzie chyba na najbardziej sensowną...

ewa.p napisał(a):Ale i tak obejrzę kolejne sezony...

bo ogólnie wciąga, nie powiem :]

Ale bym traktowała serio jak fantastykę - by się przydała fandomowa wikia nie tyle wyjaśniająca, kto jest kim, ale wszystkie mechanizmy działania tego świata... relacje, klasy, rytuały, wierzenia, zasady... że o geografii nie wspomnę ;)

Jeden plus: zrezygnowano z ptaków w klatkach! Za to jest paw bardzo elegancko wolno puszczony i pozwala się podziwiać na żywo a nie jako element stołowej dekoracji...
I nawet zebry, chociaż wciąż sprowadzane (to okropne podróże były ze śmiertelnością zwierząt mega wysoką) są też wolno puszczone w sympatycznym otoczeniu prozebrzym.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 1847
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 28 marca 2022, o 23:06

Fringilla napisał(a):I tu się nie zgodzę, że Kate nie wygląda na 26 lat (nie wspominając o tym, że Ashley w ogóle ma 26 lat w momencie kręcenia serialu :D


To nie wiem, ja właśnie odnoszę wrażenie, że jednak wygląda trochę dojrzalej. Szczególnie w spiętych włosach. Chyba po prostu musimy w tym miejscu brać poprawkę na moje -8 dioptrii :hyhy:.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 marca 2022, o 23:17

Taki typ urody ^_^

Ale uważam, że obsada jest w sumie bardzo dobra ogólnie i dobrze dobrana szczegółowo, gdy już fabuła się na nich skupia (dlatego osoby pozostające na 2 planie wciąż są niedopracowane ale od strony scenariuszowej - uważam choćby, że Lady D jest dobrze obsadzona, ale tak jak Violet - słaby koncept, słabe dialogi... za to Lady F czyli Polly Walker, jest świetna, bo dostaje czas nawet jeśli dialogi nie zawsze jakościowo pasują).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 1847
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 28 marca 2022, o 23:19

Oj, lady F. jest świetna, to prawda :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 28 marca 2022, o 23:42

To trochę przerażające, że w sumie kibicuję jej najbardziej... :rotfl:

I skończyłam 8 odcinek.
Rany, tam przede wszystkim powinni dać inne dialogi, jakoś ogarniające ten cały bałagan :lol:

Kurcze, Kate i Anthony razem są fajni, ale ich historia jest bez sensu.

Plus motywacje, zachowania A. no... patrzę i nie lubię kolesia i się zastanawiam, jak go można było opchnąć jako bohatera romansowo pozytywnego. No nie jest to poziom Bena WTF Solo, ale jednak...
Mam wrażenie, ze nawet Bailey miał momenty problemowe ze sprzedaniem wiarygodnym tej postaci.

Ashley bardzo ok, chociaż jak wyżej ale z innych powodów (sensowna, sympatyczna Kate chwilami scenariuszowo zmuszana do działań i słów... nie mających sensu, ale przynajmniej nikt jej nie zmuszał do przechodzenia do porządku dziennego po zachowaniach albo toksycznych albo przeciętnie niefajnych).

Co do Pen i Eloisy to tylko westchnąć pozostaje... chociaż obie aktorki tak samo świetne.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 18 sierpnia 2016, o 13:10
Lokalizacja: Wrocław
Ulubiona autorka/autor: Julia Quinn, Mary Balogh, Lisa Kleypas

Post przez kahahaha » 29 marca 2022, o 08:43

•Sol• napisał(a): kahahaha napisał(a):
nooo, skąd oni to wytrzasnęli

ja Ci powiem skąd!
Spoiler:
:rotfl: :rotfl:

Fringilla napisał(a):Ale bym traktowała serio jak fantastykę - by się przydała fandomowa wikia nie tyle wyjaśniająca, kto jest kim, ale wszystkie mechanizmy działania tego świata... relacje, klasy, rytuały, wierzenia, zasady... że o geografii nie wspomnę ;)
nic dodać nic ująć :lol:

Fringilla napisał(a):za to Lady F czyli Polly Walker, jest świetna, bo dostaje czas nawet jeśli dialogi nie zawsze jakościowo pasują).

zgadzam się, wyrazista postać od początku serialu i dobrze oddająca tamte czasy.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 marca 2022, o 12:53

Ja wiem, że zanudzam tym postulatem, ale: proponuję nie trzymać się kurczowo konceptu, że cokolwiek w romansach historycznych "dobrze" oddaje "tamte" czasy :hyhy:
Bo w ten sposób jeszcze bonusowo nie uda nam się tego gatunku wybronić w mainstreamie :niepewny:
A zarazem...

Przy okazji Bridgertonów i długiej kariery Julii Quinn polecam jak zawsze:
Stephen Fry on the enduring appeal of Georgette Heyer
In the matter of period dramas it is a truth universally acknowledged that a period film or TV show tells you more about the period in which it is made than the period in which it is set.

https://www.theguardian.com/books/2021/ ... ette-heyer

Posunęłabym się dalej niż Fry.
Jako fanka teorii "romans należy do gatunku fantastyki"...
Ta szkoła imienia Georgette Heyer wiele ma na koniec wspólnego z... rany... szkołą Herberta, pisarza ze sfer stricte fantastyki: jego Diunę inspirowały nie tylko źródła ówczesne ale i opowieści choćby współczesnej sobie Lesley Blanch, która osobiście podróżowała po krainach, gdzie 100 lat wcześniej miała miejsce "święta wojna" prowadzona przez społeczności będące inspiracją dla konceptu Fremenów i całego legendarium świata Arakis.
Na marginesie: chodziło o Kaukaz i wojny mieszkańców z napierającym Imperium Rosyjskim... :]

I swego czasu, ale i dziś, nieprzypadkowo pojawiał się Herbert jako przeciwieństwo Tolkiena jako autorów inspirujących dwie odmienne podejścia do fantastyki: opowieść o światach, jakie mogłyby istnieć (Herbert), bo świat, który znamy, pokazuje różnorodność i możliwości, a świat, jaki byśmy chcieli, aby istniał (Tolkien), bo... świat, który znamy, pokazuje różnorodność i możliwości :hyhy:

Sądzę, że jako fanki romansów historycznych w momencie prób ekranizacji jesteśmy rozdarte między Julią Quinn a Georgette Heyer, tylko że nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że Quinn koncepcyjnie bliżej do Tolkiena a Herbert pisał w duchu powieści Heyer :P

Przy ekranizacji: albo "wierność realiom", która z założenia już jest nieobecna u Quinn (!) podążającej ścieżką fantastyczną Tolkiena, albo wierność pierwowzorowi literackiemu, co na koniec jest paradoksalnie niemożliwe, bo minęło 20 lat i pierwowzór nie spełnia wbrew pozorom oczekiwań współczesnych odbiorców - Quinn to nie Heyer...
But there is another style of literary historical fiction whose project it is to research and reproduce the airs, modes and everyday details of a period with so much authenticity that you might almost be reading an author of that age. Georgette Heyer stands as first among equals in this approach. Give or take a few changes of typography and spelling, it is not beyond the bounds of possibility that an early nineteenth-century reader could pick up her book Venetia and consume it as if it were a creation of their time.


I nie, Quinn nigdy nie spełniała powyższych kryteriów, już Eloisa James próbowała, ale - ze względu na wymogi czytelniczek! - zmodyfikowała swoje podejście :D

Sądzę, że czytelniczki poszukujące wiernego odwzorowania opowieści Quinn znajdą w końcu inne medium tworzone na trochę innych zasadach, aby stworzyć zadowalający koncept.
Ale nie będzie to wysokobudżetowy serial "dla wszystkich" na popularnej platformie...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Oglądamy!

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość