Gatunki – rodzaje – typy - crossovery Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+ YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki Poza romansem... — Polska strefa
Day ma własny wątek. Piątka zaskakująco okazała się dobra.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu. Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM * “I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM * Zamienię sen na czytanie.
„Tonąca w błękicie” Magda Mila – niby historia o niczym, lecz dobrze się czyta, chociaż drugą połówkę w kilku miejscach bym poprzeprawiała, a nawet niektóre sceny nieźle wyszły. W każdym razie zainteresowało mnie to na tyle, aby sięgnąć po kolejne części.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu. Denis Diderot
"If you want it enough, you can always get a second chance." MM * “I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM * Zamienię sen na czytanie.
A propos tego viewtopic.php?p=1237325#p1237325 czyli o cyklu Rachel Reid: Game Changers. a w tym temacie, bo sceny seksu są konkretne. I bardzo edukacyjne na wielu poziomach Uwaga: spoilery! nie za dużo moim zdaniem, ale jednak.
Przeczytałam 3 na 5 tomów, jestem w trakcie kolejnego, a żeby było zabawniej, to na koniec zostawiłam sobie tom 1. Kolejność przypadkowa, w ogóle na tom 4. trafiłam przypadkiem, potem 2., następnie 5. a obecnie 3. i dopiero 1. -> na GR https://www.goodreads.com/series/245053-game-changers
Więc odpowiadając kejti (patrzyłaś na oceny GR?): podejrzewam, że tom 1 ma niższe noty, bo zwykle więcej osób przeczytało z rozbiegu, nie wiedząc, czego się spodziewać, i część odpadła w trybie meh, nie ich styl.
*Więc oficjalnie: nie wiem jeszcze nieoficjalnie: parę bohaterów tomu 1. spotykamy w dalszych częściach i ja bardzo chętnie w końcu o nich poczytam, ale że od początku wiadomo, że u nich Wszystko Ok, to się nie spieszyłam, Co innego Ilya i Shane... ale o tym za chwilę
I się nie dziwię, że część czytelniczek odpadła, bo autorka spełniła założenia wstępne dla "mlm z przystojnymi hokeistami w rolach głównych" - Sarina Bowen i Him dla mnie warsztatowo świetnym przykładem, ale a) poszła trochę dalej i b) w innym kierunku. I trochę jest, hm, niszowa... Na pewno nie jest jedyna, ale całość nie jest wygładzona do takiego mainstreamowego erotyka mlm.
Już tłumaczę, o co mi chodzi: będzie o stylu, typie bohaterów, motywach, seksualności i seksie, kobietach świecie przedstawionym. I Ilyi
-> Sądzę, że dla części fanek mlm to mocno przegadane książki - narracje 3-osobowa, hurra! - a zarazem nie ma tu wielkich dramatoz (jak w przypadku Him: Ktoś Musi Cierpieć Aby Ktoś Inny Dostrzegł Wreszcie) chociaż narrację nakręcają problemy poważne potraktowane jednak bardzo... kurcze, fajnie bo po ludzku. To jest edukacyjne YA, jakie by mi się marzyło chociaż najstarszy z bohaterów ma 42 lata w trakcie serii (rozpiętość opowieści w sumie... 16-44 - w niektórych przypadkach sięgamy głębiej w przeszłość, ale bez obaw: chronologicznie.
Ponadto poszczególne tomy są powiązane ze sobą w bardzo dopracowany sposób - tak, drugoplanowi bohaterowie są ważni, wzajemne wpływy są mocne, akcje rodzą reakcje, widać pewne wydarzenia z różnych perspektyw, kolejność wypadków jest ważna. Można - ja przykładem! - czytać achronoligicznie zarazem, więc kudos dla kunsztu autorki tu nie miałam problemu jak z cyklem Heartsong Klune.
-> Bohaterowie. Jeden jest głęboko schowany acz we frustrującej relacji i vice versa, kolejny musi sobie poradzić z
Spoiler:
problemem nadużyć i gwałtów w najbliższym otoczeniu.. rany, niech się Kristen Ashley uczy, jak na poważnie wpleść taka tematykę... i to nawet nie stosując zabiegu fabularnego wykorzystania gwałtu centralnie w narracji, aby to była ważna kwestia dla bohatera)
, jeszcze kolejny ma serio ostre problemy z socjalizacją i lękami, plus problemy z emocjonalnym wykorzystywaniem przez (Niefajną) Organizację, jeden staje twarzą w twarz z własnym przemijaniem, kolejny po licznych operacjach, a jeszcze jest Ilya (ach... Ilya... ale o nim za chwilę)...
-> Seksualność bohaterów jest... definiowana organicznie to nie "alfa samce" mega skoncentrowane na seksie (znaczy: ważne, ale w kontekście): mamy tu, i to nie jest spoiler, pogranicza demiseksualności i aseksualności, problemy ogólnie fizyczne z poczuciem pożądania i możliwościami (poruszona walka ze stanami lękowymi i lekami, które mogą powodować zaburzenia i obniżenie libido) etc. Do tego kwestia bycia bi, homo, a ponadto genderowe kwestie fluidowe i queerowe. I także problem preferencji czysto seksualno-społeczno-wizualnej: jaki ma się typ (tak, zróżnicowanie etnicznie towarzystwo i tak, to tez jest element dyskusji o preferencjach, ale serio: nie trzeba zaraz każdego akapitu dominować określeniami Gorący Latynos - wiemy po prostu, kto ma jaki kolor włosów i odcień skóry, czyja matka jest Japonką z pochodzenia i kto się łatwo opala wbrew stereotypowi etnicznemu; i tak, Szwedzi są mega niehomofobiczni a koleś-mizogin nie docenia wagi metroseksualnej dbałości o skórę i cierpi na trądzik odkaskowy... ech... etc. plus u kogo ma się jakie szanse, jaka jest akceptowalna różnica wieku. Itp.itd.
-> Seks jest... tu na plus: to nie BL dla stricte hetero-odbiorczyń ceniących cis-bohaterów; Tak, mam problemy z tytułami bl i mlm, w których założenie główne to "lubię gejowskie romanse, bo po prostu nie ma tam kobiet,które mnie wkurzają jako bohaterki plus jako autorka hetero nie potrzebuję tego aspektu w erotyce - wystarczą sami mega przystojni mężczyźni. Research jest bardzo przyzwoity, fajny zabieg to to, że "po męsku" (ech...) raczej nikt nie ma problemów, aby rozmawiać o seksie (oby nie z rodziną) a zarazem bardzo wiele wątków jest jak najbardziej budowanych dopiero na odkrywaniu swojej seksualności (patrz wyżej). Uwaga: rozpiętość jest duża, szczegółowość wysoka acz nie wulgarna jak dla mnie. Siła konkretu w scenach Ale też konstrukcja dobra, można pominąć co wyrazistsze sceny. Zero problemu z konsentem, ogólnie entuzjastyczna zgoda i otwartość, a komunikacja... no właśnie...
-> Co zabawne, konflikt fabularny opiera się na problemach komunikacyjnych w klasycznych motywach:
Spoiler:
sekretna relacja, sypiając z wrogiem, związek bez zobowiązań, przyjaciele uprawiający seks, spotkanie po latach, cicha tęsknota (obopólna oczywiście), jesteś-jak-narkotyk, nie-jestem-w-jego-typie, nie-będę-obciążać-swoimi-problemami-i-pokrętna-osobowością, nie-jestem-godzien / nie-zasługuję-na-dobre-rzeczy, drań-na drodze-ku-poprawie-moralnej
które... na bardzo rozsądne i dorosłe sposoby są rozwiązywane przez rozsądnych ludzi (cierpliwość, zrozumienie, ogarnięcie, empatia, szybka refleksja, mówienie bezproblemowe "przepraszam"). A zarazem wciąż jak dla mnie napięcie jest dobre, konflikty wiarygodne, emocje prawdziwe. Serio, wzruszałam się w taki cieplutki sposób.
-> Pozytywne mega traktowanie kobiecych postaci bez wpychania ich zarazem na siłę w fabułę (są siostry, matki, przyjaciółki, zony przyjaciół, wspierające ale bez przerysowania Najlepsza Przyjaciółka Geja Wszystkie płcie potrafią zdominować rozmowę "to masz już chłopaka/dziewczynę czy kogoś ci przedstawić?". I nie ma "głupich suk". Cudowne. Jest troszeczkę dydaktyki "Bohaterowie Podziwiają Kobiety w Swoim Życiu", ale wybaczę, bo bywa gorzej
-> Świat przedstawiony. Hm, nie zdziwiłam się, gdy w posłowiu padło nie tyle, że autorka jest fanką hokeja, co że inspiracją były filmy dokumentalne o NHL w trybie "towarzyszenie drużynie". Magia obserwacji. Na marginesie: kurcze, niektóre dokumenty w tym typie są świetne - obejrzyjcie sobie z Niezwyciężoną o naszej Jędrzejczyk.
Ok, mi mega pasuje, że nie dominuje punkt widzenia wiecznego wygłodniałego fana/fanki. Bliżej obrazom nudnawej niekiedy codzienności, sceny w przestrzeniach liminalnych, wieczne podróże, szatnie, ławki, treningi. Zamyślenie, zmęczenie, introspekcja. Tak, faceci rozmawiają z wielką chęcią o dzieciach w rodzinie (to jest dla mnie maga realistyczny element, serio i ogólnie nie ma atmosfery stawiających się samców alfa (bycie dobrym hokeistą ma niewiele wspólnego z powyższym... o wiele więcej z dobrym teatrem.
No i nie ma za dużo hokeju od strony technicznej... bo nie o tym jest opowieść.
Świat jest cieplejszy niż u Bowen (klinicznie rozwiązująca jednak Instytucyjne Problemy Bohaterów) a zarazem o wiele mniej czarno-biały i mimo HFN (z wydźwiękiem HEA to jednak są to sukcesy lokalne, nikt tu nie zbawia świata, co najwyżej trochę poprawia pewne punkty i staje wobec Systemu. Np. problem homofobii jest też o wiele bardziej organicznie przedstawiony jako "wiecznie w tle, ale tak, ludzie na co dzień się na tym nie koncentrują, mimo że to wpływa na naszą codzienność bardzo mocno; rozwiązanie problemu z dziś niczego nie gwarantuje jutro").
O, to jest na plus jeszcze: u Bowen i spółki NHL jest jednak pozytywną organizacją jako taką, dążącą do I Pokój Dla Wszystkich! Natomiast u Reid... no... są dobrzy ludzie. Jedyna część, w której mamy do czynienia z klasycznie romansową Grupą Dobrych Ludzi to pisana pandemicznie już część, który chyba wręcz emocjonalnie potrzebowała takiego wentyla, że Coś Można Razem i Wspólnie. Autorka ma zdrowy dystans do NHL i komercyjnego hokeja, nie robi tu mega reklamy komukolwiek. Oprócz reklamy "kupuj lokalnie". Och, Harris, słoneczko...
-> no i jest Ilya. Mega przystojny tajemniczy Ilya z "zęby piękne bo nie własne"
Pojawia się drugoplanowo jako postać trochę enigmatyczna w pierwszym tomie i taką dla wielu bohaterów pozostaje, mimo że w roli głownej występuje w drugim tomie i czytelniczki wiedzą już o nim sporo, co pozwala też z innej perspektywy niż bohaterowie postrzegać jego działania w częściach kolejnych. I śledzić emocjonalne przygody. Oraz strategię... Ba, on i Shane będą znów bohaterami tomu 6. I jestem w gronie osób zadowolonych z takiego rozwoju sytuacji.
Zostałam zaskoczona. W obecnej sytuacji, gdy a) mam zero zaufania do anglojęzycznych autorek tworzących bohaterów "słowiańskich" i światy osadzone w "słowiańskich realiach/folklorze", a stricte Rosjan, Ukraińców, tudzież Litwinów i wszelkich sąsiadów na zachód i południe... plus b) eee... no... przyznam, mam lekkie uprzedzenia obecnie do kulturowych Rosjan... bo imperialność równie nie do zniesienia jak u Amerykanów... i w chińskich produkcjach... (autorka jest Kanadyjką).
Tu widać odrobioną lekcję przynajmniej z pozycji obserwatora... Sama Rosjanką nie jestem, więc nie uchwycę niuansów, ale: brak stereotypowego przedstawienia a zamiast tego zbiór rozpoznawalnych zachowań, tak, poczucie humoru, świetne balansowanie bohatera swoją "innością", język i sposób komunikacji. Tak, Ilya pochodzi z Moskwy, jest synem pracownika służb, jest specem od wódki i ma wytatuowanego niedźwiedzia na klacie, ale... Ok, mam wrażenie, że bardziej się sympatycznie dogryza rezydentowi-Szwedowi "zadzwoń do niego, jak będziesz składał meble" lub młodziutkiemu Szwajcarowi. W ogóle Ilya jest niezłym przykładem bohatera-imigranta, który jeszcze jako dzieciak 17-letni wylądował w obcym kraju i obcym systemie. I tez będzie musiał podjąć ciężkie decyzje, prywatno-polityczne (jest wątek z igrzyskami w Soczi wprost!).
I jest zarazem zaskakująco dobrze wykreowany na jedną z najbardziej aktywnie pozytywnych postaci, spiritus movens całego cyklu cholerna Wróżka Zębuszka
Podsumowując: Ja się dobrze bawiłam. Bezproblemowo daję 8-10/10 tomom, jakie dotąd przeczytałam. Tym bardziej, że to debiut. Jednak podejrzewam, że nie każda miłośniczka mlm z hokeistami, lub ogólnie romansów z hokeistami wpadnie w zachwyt
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Bo ona jest... specyficzna jednak. Na Smart Bitches jej recenzja, pozytywna i w porządku ogólnie, bym powiedziała, tomu Common Goals. A ocena "wg systemu" na koniec? C+
So how did I get to a C+? In its favour, the chemistry between the two main characters is palpable and they’re both genuine, lovely people. On the downside, the conflict was flimsy to start with and grew more tiresome towards the end of the book. I found myself shouting at the characters to get a move on. And in the end (literally – snort-laugh), the resolution was too quick. It made their refusal to be together seem even more ridiculous. So it sits at a C+ for me.
Otóż niby wiek, ale nie wiek. Nie o wiek chodzi tak naprawdę, opowieść opiera się raczej na opisie momentu, gdy główny bohater faktycznie siada wreszcie na skraju swego życia z pozycji obserwatora i układa sobie pewne rzeczy. I to jest urocze. I z mojej perspektywy nie ma sensu jego - i w ogóle obojga - poganiać. To jest cholerny urok spadających płatków wiśni
Narzędzia oceniające ten typ romansu nie do końca przystają moim zdaniem do narracji Reid
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
ja tam Him Bowen, Kennedy kocham nad życie, mój numer jeden m/m a troszkę już ich poczytałam przyjrzę się autorce ale zdecydowanie zacznę od drugiej części
Zaczęłam pierwszą i nie jest źle, ale otwarcie standardowe. W sumie cieszę się, że zaczęłam od tomu 4., bo to było wpadnięcie w środek intrygi I każdy tom jest... zaskakująco mimo wszystko inny.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Skończyłam całość cyklu i tu recenzja obszerna, bo pewnie i tak na pl wersję raczej nie mamy co liczyć w najbliższej przyszłości, nawet nieoficjalną viewtopic.php?p=1237606#p1237606 Aż mnie korci, żeby wreszcie dołączyć romansoholicznie do LC, aby tylko podwyższyć ocenę
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Jestem ciekawa, kiedy polski rynek będzie w pełni gotów na takie książki Bo wspominana już na forum Ella Frank mam wrażenie, że zbyt popularna nie jest (choć tu może być kwestia samej "czytelności" jej pióra), a już większy szał robi HIM. Którego na rynku przecie nie ma
Jeśli są to dobrze rozpisane romanse mlm, z sensownymi bohaterami... To w sumie czemu tego nikt nie chce wydać? Wydali takie... ekhm. Wiedźmy, które nie płoną. Erotyki w tym brak co prawda, lgbtq+ masa, tam chyba nie ma ani jednego bohatera hetero. Nawet przypadkowo mijani na ulicy ludzie są nie-hetero. I jest to zaznaczone, co mnie też delikatnie mówiąc, do literatury lgbtq+ w tamtym czasie zniechęciło. Ale do meritum.
Byłoby super, jakby w końcu zaczęto wydawać dobre romanse mlm, traktując je jednocześnie tak jak romanse hetero, czyli po prostu książkę o miłości ze scenami 18+. Nie jako laurkę i manifest. Tak, znów piję do Wiedźm
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.
Biorę się z ciekawości za Frank, aczkolwiek to 2013 rok... To cała epoka w tym gatunku...
These Witches Don't Burn pokazuje, czemu - to kwestia, do kogo skierowany dany tytuł Widać jest grupa czytelników różnych, którzy zmęczyli się laurkami i manifestami cis-hetero światów i mają ochotę na fantastykę lgbt+
To trochę to, o czym pisałam w recenzji HIM -> https://romansoholiczki.pl/viewtopic.php?f=145&t=4247 czym innym jest literatura queer, a czym innym mlm w wydaniu cis-hetero autorów dla cis-hetero odbiorców w większości
Teraz skonsumowałam debiut Cait Nary i był świetny, chociaż a) nie sądzę, że spodoba się w pełni fankom takiego HIM i b) dobrze opisała doświadczenie pisania i publikacji w posłowiu:
thank you to Rachel Reid for writing the book that showed me there were readers for the story I wanted to tell
Tak, to niszowa opowieść w mlm. PS na marginesie: w skali erotyki 1,5/5, bo to romans w stylu... Mary Balogh Nie spodziewałam się kiedys przeczytać sportowy romans mlm, który byłby tak... Baloghowski
Podsumowując: queer i mlm to wciąż niszowe gatunki nawet w anglojęzycznej przestrzeni, więc co dopiero u nas. A ponadto zbiory odbiorców obu nie pokrywają się bezproblemowo
Na razie mamy z jednej strony Frank, a z drugiej Red, White Royal Blue i Twój Simon. I dopiero zobaczymy...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Kiedy trzy przyjaciółki poznają w Las Vegas trzech superatrakcyjnych mężczyzn, wszystko może się zdarzyć... Mia uważała dotąd, że bohaterem jednonocnej przygody nie powinna być osoba będąca akurat pod ręką lub niewiarygodnie przekonująca, lub też po prostu ktoś, kogo straty będzie się potem żałowało. W każdym razie nie powinno to dotyczyć kogoś takiego jak on. Ale po szalonym weekendzie w Las Vegas, będącym uczczeniem zakończenia studiów, przerażona czekającą ją przyszłością Mia Holland podejmuje najbardziej wariacką decyzję w życiu: jedzie za Anselem Guillaumem — bohaterem jej słodkiego, rozpustnego romansu — na lato do Francji, żeby… się pobawić. Kiedy pod prowokacyjnymi maskami, jakie para przybiera, zaczynają się rozwijać uczucia, a chwilowe słodkie rozkosze zaczynają przeradzać się w rzeczywistość, Mia będzie musiała zdecydować, czy chce kontynuować życie tam, gdzie wszystko zostawiła i gdzie czuła się nie na miejscu, czy właśnie w nowym miejscu oddalonym od starego o lata świetlne.
Romans fajnie rozbudowany, motyw pierwszej miłości. Ślub po paru godzinach znajomości. Oboje czują, że to coś więcej. Ona postanawia zaryzykować i wyjeżdża z nim do Paryża, żeby się przekonać czy to na stałe, czy to tylko wakacyjna miłość.
Christina Lauren - Dziki romans
Może nie zawsze chodzi tylko o seks! W przeciwieństwie do przyjaciółek, Harlow Vega ma opinię zawsze gotowej do romansu. Dwanaście pełnych alkoholu i szaleństwa godzin w Sin City, wystarczyło by poślubiła niedorzecznie atrakcyjnego i szorstkiego kanadyjskiego rybaka, Finna Robertsa. Ale to przecież był tylko romans: dziki, oszałamiający i łatwy… Dopóki Finn nie przyjeżdża w interesach do jej rodzinnego miasta. Harlow nie jest jeszcze gotowa się wiązać, ale kiedy cała paczka spędza czas razem, przekonuje się, że coś ją w Finnie pociąga. Może to nie miłość (cholera, to nawet nie sympatia), ale ich podniecające, pełne napięcia spotkania stanowią dla nich idealne oderwanie od przerażających wyzwań, które stawia przed nimi życie – wyzwań, których żadne z nich nie do końca potrafi podjąć, nie mówiąc już o ich rozwiązaniu. Jedna wspólna noc zamienia się w dwie, a wkrótce tajemnicze interesy Finna przeciągają się w tygodnie. Oboje zgodzili się na seks – dziki, mokry, oszałamiający – ale teraz ich dorywcze wspólne noce zaczynają się zamieniać w coś prawdziwego. Dla dwojga ludzi przyzwyczajonych do kontrolowania swojego życia ostatni skok w nieznane, czyli zakochanie się, przypomina raczej jazdę bez trzymanki…
Tu z pozoru myślą tylko o seksie, ale... Fajnie rozpisany sam romans, jak pomimo strachu przed uczuciem, powoli otwierają się na siebie. Problemy w domu pomagają im też zastanowić się nad życiem.
Podsumowanie: Obie części, to naprawę fajne romanse, które pokazują jaka jest miłość, że nawet jak jest od pierwszego wejrzenia, to i tak trzeba nad nią pracować i obie strony muszą to robić, chwytają za serce, nastawiają by się nie bać , nie zamykać na innych. Dla mnie jedyną wadą jest zbyt wiele scen erotycznych, przy drugiej części, musiałam sobie nawet dłuższą przerwę zrobić. Nigdy nie byłam zwolenniczką czystych erotyków, sceny ok, ale nie aż tyle. Najbardziej mnie ciekawi, od początku, para która będzie w 3 części, bardzo chcę przeczytać, ale chyba dopiero pod koniec miesiąca...
Coraz bardziej lubię te autorki, choć muszę przyznać, że Miłość na święta i Podróż nie ślubna bardziej mi się podobały.
Pewnego razu doszłam do wniosku, że czas sobie znaleźć faceta... , ale kupiłam martini i mi przeszło(ZabawneKartki) Przejdź na mroczną stronę..... mamy czekoladę.
Jakby komus wpadło do głowy czytać Hot Head Damona Suede (to swoja drogą facet, który grał pierwsze skrzypce w Wielkim Skandalu RWA, który tak zatrząsł organizacją i światem romansów anglojęzycznych, że łał to niech się czuje ostrzeżona: to jest... no... kawał erotyki. Takiej, ekhm, "męskiej". Kto ciekaw, jak wyglądają trochę jednak odmienne wizje romansowe (ale wciąż mega HEA i w ogóle, z monogamią włacznie!) to... do odważnych świat należy. Sama sobie nie wierzyłam, że to czytam, i dotąd nie mogę uwierzyć. Będzie zapamiętane, ale jakby ktoś mnie spytał, co sądzę i jak oceniam... nie wiem, no
PS bardziej edukacyjne i lepsze od Blanki, której książki przy tym to powieści pensjonarskie ze smutnym zakończeniem.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Bo to rekomendacja jest - niech się znajdzie jakaś jelenica do podjęcia wyzwania
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin
No tu to serio - jakbyś miała nastrój na inny styl i poszerzenie... słownictwa PS i zobaczenia, jak się niegdys pisało...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące — Ursula K. Le Guin