Z zestawu świątecznego obejrzanego ostatnio został ze mną chwilę dłużej został
Eight Gifts of Hanukkah czyli
Osiem chanukowych podarków czy jakoś tak
Pierwszy w pełni chanukowy film Hallmark na Święta i... jedna z ogólnie lepszych produkcji Hallmarkowych - zero zaskoczeń, znane motywy, ale ładnie zrobione i serio: relacje między bohaterami są sensowne, chemia całkiem przekonywująca.
Dla porządku: Chanuka znana jest m.in. jako Święto Świateł w judaizmie, sięgające tradycja tak jak Boże Narodzenie 2000 lat wstecz i mające miejsce w grudniu przez osiem dni (to ruchome święto, jak chrześcijańska Wielkanoc). Jak wiele zimowych świąt w naszym klimacie
opiera się w tradycjach rodzinnych i społeczności na wspólnym przebywaniu i zapalaniu świateł/świeczek w gronie bliskich w te najkrótsze i najciemniejsze dni w roku
W polskiej literaturze chyba jednym z fajniejszych źródeł opowieści o chanukowych tradycjach w naszych polskich realiach to choćby
Opowiadania (dla dzieci) Isaaca Bashevisa Singera (opisującego świat, którego juz nie ma, ale wspomnienia i rytuały pozostały).
Serio, to jest dobra lektura na Święta w ogóle!
W filmie mamy wspólnotę raczej czerpiącą właśnie z tradycji wschodnioeuropejskich, jeśli chodzi o obchodzenie Chanuki, więc w ogóle robi się nawet bardziej swojsko niż w przypadku bożonarodzeniowych klimatów w stylu konsumpcyjno-amerykańsko-ewangelickich na lokalną modłę.
W skrócie fabuła: mamy do czynienia z motywami:
1. bohaterka wraca na scenę randkową / poszukiwania partnera, bo poprzedni związek nie wyszedł; sama jest w stabilnej sytuacji finansowo-rodzinnej, więc jedyny problem to frustracja i smutek powodowane rozczarowaniem - zmarnowanie czasu i energii gdy jest się osobą na poważnie myślącą o budowie stabilnej relacji. Co jest fajne, dziewczyna nie jest obsesjonatką "muszę być w związku" tylko po prostu rozsądnie analizuje swoje oczekiwania i wyobrażenie (w oparciu też o model swoich rodziców, ale bez przesady) oraz realizuje je z odpowiednią dawką zdrowego rozsądku. A ponadto ma dobre otwarte relacje z rodziną i przyjaciółmi (ekhm, szczególnie tymi z dzieciństwa)
2. ...a skoro wraca, to... pojawia się paru partnerów potencjalnych na horyzoncie, randki mają miejsce, a bohaterka zaczyna codziennie dostawać prezent - na każdy dzień Chanuki. Każdy ma dla niej personalne znaczenie...
Kim jest prezentodawca? Intryga nie jest zawiła
i w sumie nie o to jak zwykle chodzi czyli "nie co tylko jak" - ja tu spokojnie zawiesiłam częściowo krytyczne myślenie
Tak, jestem też fanką bohatera, co poradzę. Ogólnie jest chemia - oboje są aktorsko dobrani tutaj, a niektóre elementy komediowe wychodzą pozytywnie ponad standard Hallmarka. Chociaż doza przesłodzonych momentów bez zmian.
Serio, bardzo sympatyczne szczególnie jak na Hallmarkowy film - oglądałam uważnie a nie jednym okiem "wystarczy się włączyć w dialog co 10 minut i wiemy, gdzie jedziemy". Świąteczna atmosfera trafiona, a i miła odskocznia tematyczna poszerzająca kanon świąteczności na zimę
PS
Mam trochę wrażenie, chociaż aktorów znam z innych produkcji i są ogólnie dobrzy warsztatowo zawsze, czyli należą do śmietanki hallmarkowej, że ekipa starała się bardziej, bo to jednak przełom: Chanuka jako Święto zimowe w dotąd mocno z chrześcijańskimi świętami kojarzoną marką medialną - novum i eksperyment.
Ponadto role główne są grane faktycznie przez Żydów i mnóstwo drobnych elementów wygląda bardzo organicznie (choćby płynność ruchów przy wchodzeniu do domu i całowaniu mezuzy - to jak z robieniem znaku krzyża mijając kościół: jasne, można się nauczyć, ale jednak co praktyka to praktyka lub wyniesienie znajomości pewnych gestów z domu/społeczności
Nie jestem wielką fanką obsadzania wg etniczności, płci, orientacji etc. ale czasem, szczególnie na nierozpoznanym jeszcze terytorium (tu: hallmarkowym filmie chanukowym) pewnie łatwiej, gdy cała ekipa łącznie z aktorami zna realia opowieści, jaką tworzą, i wspólnie przecierają szlaki... Tu się sprawdziło.
Tu zresztą można porównać z produkcją Hallmarkową sprzed paru lat, gdy jeszcze się nie odważyli na pełen nie-chrześcijański film świąteczny
Double Holiday to dopiero był bałagan... interesujący do oglądania jak film grozy
Ale to inna opowieść.