Przyznam, że szczegółowo nie pamiętam, acz ogólne wrażenie u Laurens było u mnie w duchu "autorka nie lubi swoich bohaterek" bardziej niż "ja nie lubię jej bohaterek".
Kawka napisał(a):Najlepsza sytuacja jest wtedy, gdy mogę się zaprzyjaźnić z obojgiem bohaterów. Czytając Osborne tak mam, LaVyrle Spencer, Putney, Phillips i w przypadku wielu innych autorek.
Dołożyłabym jak zawsze Balogh i Stuart - lubią swoje bohaterki, że o bohaterach nie wspomnę
W romansach zdecydowanie muszę darzyć pewną sympatią oboje, i to najlepiej nie podszytą "rany, czemu autorka ich nie lubi"
Laurens jest dobra w opowiadaniach, co mnie niegdyś zaskoczyło