Fringilla napisał(a):Cóż, zawsze istotne, kto wspomina, do czego porównuje i z jakim potencjałem ówcześnie i współcześnie miał/ma do czynienia
Nie wątpię, że dzieciństwo przedwojenne a dzieciństwo powojenne to jak niebo i ziemia dla zdecydowanej większości, a dzieciństwo lat 70. i dzieciństwo 90. to też poważna róźnica dla sporej części ludzi.
Zawsze ma znaczenie, czy się spadło w międzyczasie z konia. I jak wysokiego...
A bajki w swej definicji są najczęściej mocno straszne i miały za zadanie etycznie wyedukować w duchu "bo przyjdzie X i Cię zabierze" (czyś młody, czyś stary)
Wracając do DA: nie odmówię, że fabularne dążenie do HEA jest sensownie bardzo pomyślane.
Ale znowu: według zasad romansowych
Jeśli docenia się założenia tego gatunku, to w sumie nie ma powodów do narzekań co do sposobów rozwiązań konfliktów i napięć, a postacie są konsekwentnie prowadzone pod tym względem.
I serio: to jest kostiumówka romansowa. Tu nie ma kryminału - sekretów i tajemnic - dla widza praktycznie.
Jedyna tajemnicza z założenia postać - zresztą najmniej przeze mnie lubiana, nie ukrywam (i do tego nuduuudna) - w sumie jest mega przewidywalna.
Tak, na koniec raczej wszystkich darzy się sympatią, ale to taka apatyczna sympatia, ponieważ to ogólnie Dobrzy Ludzie są :P
Znaczy: to jest wielka siła tego serialu (plus filmów) jeśli właśnie tego się potrzebuje.
PS A jak Ci, mdusiu, poszło z Czasem Kwitnienia Kamelii?
mdusia123 napisał(a):Oj, ja miałam na myśli te bardzo współczesne i mocno ugrzecznione wersje bajek. Podobno idealne dla współczesnych dzieci .
A ja akurat doceniam bardzo mocno .
Spoiler:
Albo nie potrzebuje się ciągłego przypominania, że w dawnych epokach życie dla większości świata było bardzo mocno szare, bure i ponure. A ja lubię dostawać pozytywne przekazy. I dzielić się takimi właśnie przekazami ze światem .
Z "Kamelią" idzie powolutku, jak to u mnie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości