Teraz jest 23 listopada 2024, o 18:21

Wspomnienia: Kiedy byłam mała...

Gdzie możecie gadać, o czym tylko Wam się podoba, a na co nie ma miejsca w innych działach?
Tutaj!
Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 3 lipca 2020, o 21:11

Ja w sumie najgorszą miałam 1. klasę podstawówki ^_^
Wychowawczyni biła po łapach linijką.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 3 lipca 2020, o 21:13

U mnie początek podstawówki był nawet w miarę fajny :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 3 lipca 2020, o 21:57

Najgorszą nauczycielkę miałam od polskiego w liceum... co to była za... ekhm. Dobrze, że miałam z nią tylko rok. ;) Stwierdziła, że ja i moje koleżanki to tlenione blondynki..xD :hyhy:

W liceum jeszcze miałam babkę, która była fajna ale nie umiała uczyć, właściwie to była nauczycielem od matematyki, a uczyła informatyki i nie umiała tłumaczyć. :facepalm:
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 3 lipca 2020, o 22:00

Ja z drugiej połowy podstawówki i i trzech lat gimnazjum pamiętam nauczycielkę, która uczyła jednocześnie matematyki i plastyki. W sumie uczyła nawet fajnie (obu przedmiotów), ale WIECZNIE (w zasadzie na każdej lekcji) gubiła moje rysunki.

Avatar użytkownika
 
Posty: 10118
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 3 lipca 2020, o 23:14

mdusia123 napisał(a):Pierwsza taka źle wspominana nauczycielka to pani od fizyki. Dzięki Bogu miałam ten przedmiot w liceum tylko przez rok. Miała zwyczaj zwracać się do nas po nazwisku, a mnie kojarzy się to z takim patrzeniem na kogoś z góry i strasznie mnie to irytowało.

od razu mi się przypomina babka od WOSu która czytała drugie imię z dziennika przy sprawdzaniu obecności - jak my tego nienawidziliśmy :zalamka: :hihi:

LiaMort napisał(a):Najgorszą nauczycielkę miałam od polskiego w liceum... co to była za... ekhm. Dobrze, że miałam z nią tylko rok. ;) Stwierdziła, że ja i moje koleżanki to tlenione blondynki..xD :hyhy:

to ja miałam za to w liceum nauczycielke od historii która jak usłyszała że dziewczyny raz w miesiącu się przebierają w jakiś kolor, to także się przebrała - różowy. Ale ubaw był a ona jak wielka piłka wyglądała :hihi: świetna babka była. Nawet zdjęcie na Naszej klasie jeszcze jest ale już usunęłam profil

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 3 lipca 2020, o 23:18

Pamiętam też, że w pewnym momencie przez rok musieliśmy chodzić w mundurkach. Mieliśmy takie swetry w kolorze buraczkowym (to było w gimnazjum, podstawówka miała chyba granatowe). Nie były one jakieś koszmarnie brzydkie, ale pamiętam, że tak straszliwie puszczały kolor, że w grę wchodziło jedynie pranie ręczne. Masakra.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 5 lipca 2020, o 16:10

Ja się na temat mojej podstawówki nie będę wypowiadać. Jeszcze długo po skończeniu tej szkoły miałam traumę. Porypani byli zarówno nauczyciele jak i niektórzy uczniowie, ta szkoła była patologiczna pod wieloma względami i nie chcę wracać do tego tematu. Na plus z moich nauczycieli w podstawówce zaliczyć można tylko polonistkę, pana od wfu i pana od plastyki, który dołączył do grona pedagogicznego gdy byłam w ósmej klasie. Na resztę spuszczam zasłonę milczenia. Za to w LO było fajnie. Poza nielicznymi wyjątkami (jak np. psychicznie niezrównoważona pani od chemii), reszta nauczycieli była naprawdę spoko. Co do lektur, w zasadzie przeczytałam większość. Niektórych nie dałam rady ze względu na to, że były przeraźliwie nudne (np. "Chłopi") albo z braku czasu ale można je policzyć na palcach jednej ręki. Najfajniejsze były lektury z podstawówki - "Mały książę", "W pustyni i w puszczy", tego typu książki. W liceum moim numerem jeden był "Potop". Na pewnym etapie życia bardzo lubiłam twórczość Sienkiewicza. :wink:
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 5 lipca 2020, o 23:02

"Potop" był chyba, mimo swej długości, jedną z najluźniejszych licealnych lektur. No i bohaterowie tej książki, jako jedni z nielicznych, nie kwalifikowali się do szpitala psychiatrycznego na leczenie. Tak to, co następna książka, to bardziej szurnięte postaci/postacie (zabijcie, nie jestem pewna, która forma jest poprawna).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 9 sierpnia 2021, o 22:21

Odkurzam temat ^_^

Kto ma ochotę podzielić się wspomnieniem i zdjęciem swojej najlepiej zapamiętanej lalki z dzieciństwa? :D

Do moje Top 3 na pewno należy Fleur w sukni ślubnej z druhną z prawdopodobnie z 1988 roku...
Ach, ten welon, kremowe buciki z miękkiej gumy, bukiety, suknie... Szczegóły wykończenia były urocze i tak precyzyjne...
Serio, Barbie przy nich to... zimny plastik.

Obrazek
Obrazek
Kto kojarzy holenderską krewną Steffi, europejskiej kuzynki Barbie?
Dostałam ją na Gwiazdkę i była to pierwsza Poważna Lalka o kształtach dorosłej osoby - czyli nie pluszak / klasyczna lalka o sylwetce dziecka - i przyznam, że nie bardzo wiedziałam, jak się nią bawić :lol:
Aż wpadłam na pomysł, aby inscenizować za jej pomocą bajki na płytach gramofonowych.
Moja Fleur najlepiej nadawała się jako główna aktorka w Calineczce.
Obrazek

Potem doszły inscenizacje do zdjęć.

Ogólnie z różnych powodów miałam z nią skomplikowaną relację.
Na wspólnych dziecięcych spotkaniach - gdy już miałam też dwie Barbie - Fleur zawsze musiała grać rolę "brzydkiej siostry"...
Presja posiadania "perfekcyjnego ciała" wśród 5-latek w latach 80. była jak najbardziej mega obecna i nie miałyśmy zielonego pojęcia, jak sobie z tym radzić, i się często przeradzało w dziwne awantury ;)

Wciąż szukam w sieci modelu sukni specjalnie dla niej kupionej rok później...
O wiele trudniejsze niż serie i modele Barbie (ale to inna opowieść).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 449
Dołączył(a): 13 czerwca 2014, o 11:46
Lokalizacja: KTW
Ulubiona autorka/autor: SEP Garwood Sandemo Lindsey Maas

Post przez Hobbitka » 10 sierpnia 2021, o 11:01

To a propos zagranicznych kuzynek Barbie, ja miałam Petrę. Nie wiem z jakiego kraju jest Petra. Dokładnie taką jak na obrazku. I to był szał, bo Petrze się nogi zginały, słuchajcie, na początku lat 90.! Lalka ze zginanymi nogami! Ekstaza.
Oczywiście jako odważna i przeświadczona o prostocie tej czynności dziewczynka obcięłam jej włosy, ba, zrobiłam to na tak wczesnym etapie "naszej znajomości", że jak ją po latach wygooglowałam, to gdyby nie twarz i kołnierzyk tego kostiumu, w życiu bym nie poznała, że to moja Petra, nie pamiętałam, że miała włosy (długie). Mama pewno krzyczała :mysli: Bo ja to ogólnie miałam tylko 4 lalki przez całe dzieciństwo. 1 Petrę, 1 Steffi i 2 Barbie. A i tors Kena od sąsiadki, głowa była obok, próbowałam nią grać w pingponga z bratem. Ach dzieciństwo. :bigeyes:
Obrazek
It's never too late - never too late to start over, never too late to be happy. - Jane Fonda

We should all start to live before we get too old. Fear is stupid. So are regrets. - Marilyn Monroe

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 10 sierpnia 2021, o 19:00

Petra, pamiętam :D
Niemiecka kuzynka Barbie z tego samego pokolenia (Fleur to lata 90. ;)
W sumie w dzieciństwie lat późnych 80. i wczesnych 90. najfajniejsze było oglądanie i wyszukiwanie, co w jakich sklepach się nowego i innego pojawiało... A różnorodność wbrew pozorom była większa...

Ha, przebijam: Fleur jako jedyna chyba miała kolany zginające się 2-etapowo i subtelnie zginające się też ręce :P

O rany, włosy... Ja za to elegancko umyłam. I się sfilcowały - straciły połysk w przypadku Panny Młodej :(
Miała je elegancko do ramion i miała ich dużo... Przed sfilcowaniem można było je fajnie upinać...

A pamiętasz, Hobbitko, jak się organizowało dodatkowe ciuchy?
Mi pierwszy zestaw uszyła Mama, ale nie pamiętam już :( co to było oprócz eleganckiego kremowego grubego płaszcza w stylu lat 50.
Aaaa... pamiętałam jeszcze z 10 kat temu...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 449
Dołączył(a): 13 czerwca 2014, o 11:46
Lokalizacja: KTW
Ulubiona autorka/autor: SEP Garwood Sandemo Lindsey Maas

Post przez Hobbitka » 11 sierpnia 2021, o 10:24

Mnie mama wszystkie ubranka dla lalek Barbie-podobnych szyła.
It's never too late - never too late to start over, never too late to be happy. - Jane Fonda

We should all start to live before we get too old. Fear is stupid. So are regrets. - Marilyn Monroe

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 11 sierpnia 2021, o 13:59

Ja miałam klasyczną Barbie. Niestety, nie pamiętam z której serii więc trudno znaleźć zdjęcie. Pamiętam tylko, że miała żarówiasto różową sukienkę mini z wąskim dołem i kokardą na jednym ramieniu. Jak podrosłam, oddałam wszystkie zabawki młodszym kuznkom i niestety, nie przetrwały do dziś.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 449
Dołączył(a): 13 czerwca 2014, o 11:46
Lokalizacja: KTW
Ulubiona autorka/autor: SEP Garwood Sandemo Lindsey Maas

Post przez Hobbitka » 11 sierpnia 2021, o 15:35

A propos sukienek na jedno ramię, moja Barbie wyglądała tak:

Obrazek


Ale ponieważ byłam jako dziecko zakochana w Pocahontas, więc pocięłam dół tej pięknej sukienki :evillaugh: żeby zrobić takie same frędzle jak miała Pocahontas :evillaugh:
O tu, jakby ktoś nie czuł klimatu:

Obrazek


Btw. Ja naprawdę szanowałam zabawki. To są raptem dwa przypadki (w sensie, włosy Petry i sukienka "na Pocahontas"), kiedy je zepsułam, bo uważałam, że znam się lepiej.
It's never too late - never too late to start over, never too late to be happy. - Jane Fonda

We should all start to live before we get too old. Fear is stupid. So are regrets. - Marilyn Monroe

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 11 sierpnia 2021, o 16:54

Moim zdaniem obcięcie włosów i pociachanie sukienki to nie brak szacunku. Nazwałabym to raczej kreatywną zabawą :).

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 12 sierpnia 2021, o 03:03

Jak najbardziej kreatywną ^_^
A jeśli ktoś miał z tym problem, to chyba tylko ten, kto dochodzi do wniosku, że zabawki są z założenia często za drogie i tak jakby robione do kolekcjonowania a nie zabawy... :niepewny:

Zmiany są fajne...

Kawka napisał(a):Ja miałam klasyczną Barbie. Niestety, nie pamiętam z której serii więc trudno znaleźć zdjęcie. Pamiętam tylko, że miała żarówiasto różową sukienkę mini z wąskim dołem i kokardą na jednym ramieniu.


Mogę kojarzyć model...
Plusem obsesjonatów-kolekcjonerów jest to, że tworzą archiwa ;)
Aż przejrzę katalogi.

Tak, wszystkie swoje lalki też oddałam (ale to inna historia)...
I żadnych zdjęć nie mam... Wszystkie niżej z różnych ibejów.
I chyba dlatego obecnie wspominam, zanim jeszcze więcej szczegółów mi zniknie z pamięci...

A to moja pierwsza Barbie - model 1988/89, seria Suncharm vel Western Fun.
Rany, jakie to było w stylu przełomu lat 80./90. :P
Cukierek totalny...

Miałam parę modeli do wyboru i wybrałam tę z największa liczbą elementów ubioru i najbardziej kolorową :evillaugh:
Obrazek

A potem dokolekcjonowałam do tego Konia, Psa, Kena, Vana... A moja przyjaciółka z klatki obok miała Przyjaciółkę Barbie, Nię.
I wciąż nie do końca potrafiłam się bawić zestawem :lol:
Chodziło o elementy i ich totalną mnogość...
Chociaz byłam mocno rozczarowana plastikowością widoczną z bliska i w dotyku... Fleur była bardziej... Gumowa i ciepła...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 449
Dołączył(a): 13 czerwca 2014, o 11:46
Lokalizacja: KTW
Ulubiona autorka/autor: SEP Garwood Sandemo Lindsey Maas

Post przez Hobbitka » 12 sierpnia 2021, o 10:29

Ja wszystkie swoje lalki mam i są w świetnym stanie. Jak się kiedyś dorobię dzieci to im je dam.
Nawet niedawno sobie o nich przypomniałam, ściągnęłam ze strychu u rodziców i wyszorowałam, szczelnie zapakowałam i czekają na potomków w szafce.
Nie będę komentować jak wyglądała moja łazienka, 30 kilku latki, wyłożona lalkami i ubrankami dla lalek, żeby się suszyły. :hihi:
It's never too late - never too late to start over, never too late to be happy. - Jane Fonda

We should all start to live before we get too old. Fear is stupid. So are regrets. - Marilyn Monroe

 
Posty: 1844
Dołączył(a): 26 grudnia 2017, o 15:13
Ulubiona autorka/autor: Jane Austen

Post przez mdusia123 » 12 sierpnia 2021, o 11:44

Mnie w Barbie irytowało najbardziej to, że tak łatwo było je rozłożyć na części pierwsze. Ale za to późniejsze złożenie ich z powrotem do kupy to już była wyższa szkoła jazdy. Chyba, że to tylko mnie nie udawało się tego zrobić w taki sposób, żeby całość jakkolwiek mocniej się trzymała. Ale i tak wolałam Barbie od lalek-niemowlaków i maskotek różnej maści. I zawsze marzyło mi się, żeby powstał kiedyś zestaw z nieskończoną ilością ciuchów dodatkowych. No cóż, najwyraźniej zawsze byłam maksymalistką :rotfl:.

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 12 sierpnia 2021, o 16:00

sama Barbie nie miałam,jestem z epoki przedbarbowej,za to miała je moja siostra najmłodsza.Do moich obowiązków należało raczej szycie ubran dla jej lalek,byłam też ekspertka w naprawianiu rozłożonych na części lalek(i to nie tylko tych siostry,również jej koleżanek)
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 13 sierpnia 2021, o 00:13

Hobbitka napisał(a):Ja wszystkie swoje lalki mam i są w świetnym stanie.

U mnie tylko ostały się klocki lego ^_^
mdusia123 napisał(a):I zawsze marzyło mi się, żeby powstał kiedyś zestaw z nieskończoną ilością ciuchów dodatkowych.

Rany, bo o to zawsze chodziło w całej zabawie :D Dlatego nie rozumiałam konceptu Mattel z elementami naklejanymi (vide Samochód: niektóre elementy były naklejane :niepewny:
I jeszcze meble, wyposażenie różnorodne (ja miałam kamerę i gramofon swoją drogą... :lol:

Ja ogólnie bym się świetnie bawiła w takim Muzeum Barbie, Fleur, Steffi i reszty, szczególnie w układzie chronologicznym :bigeyes:


Ok, przyznam, najlepiej wspominam swoja fazę Starożytnych Królowych: gdy się zaczęło pojawiać mnóstwo ilustrowanych książek dla dzieci o historii - te wszystkie ciuchy i biżuteria żon faraonów, królowych i całej reszty... i próby odwzorowania za pomocą najróżniejszych materiałów :P Rany, przy okazji jak bardzo czesto gustu nie miałam ^_^
Szycie i projektowanie - nie mam uzdolnień, a to zarazem wydawał mi się najfajniejszy aspekt...

Co do starszych, klasycznych lalek... nie pamiętam już, ile ich miałam... pamiętam z 5 co najmniej, ale wyraźnie 3, największą też Pannę Młodą przywiezioną jeszcze z ZSRR...
Z nimi wiązał się wieczny ból wypadających w końcu rzęs...
I nie wiem dlaczego, ale w związku z nimi pamiętam przede wszystkim zabawy w szpital... może faktycznie ze względu na mozliwość rozczłonkowania w efekcie bezbolesnego :D
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 14 sierpnia 2021, o 09:11

Miałam taką lalkę o:Obrazek
Ale skąd się wzięła i co i jak to się nie zagłębiałam. :mysli:

A potem miałam pełno Barbie. Mama kupowała. :P I szyłam dla nich rzeczy ale nie byłam w tym dobra. :hyhy:

A dziś nie mogę na lalki patrzeć. Odstraszają mnie te oczy.
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 15 sierpnia 2021, o 03:36

Ja ogólnie zawsze byłam fanką pluszaków a nie lalek jako takich - tak, swoiście przerażały, od oczu zaczynając...

Ta Twoja, Li, kojarzy mi się lalkami z Cepelii w regionalnych strojach :P
Bardzo lubiłam je oglądać, gdy byłam mała ^_^

W sumie pewnie jakbym mogła faktycznie wybierać, to bym wybierała szmaciane lalki...
Miałam tylko jedną w swojej karierze - kupiona "do szpitala", gdy miałam niecałe 5 lat, i w szpitalu musiała zostać razem z Misiem (i przynajmniej jedną książką, której tytuł miałam kiedyś odnaleźć :niepewny:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 15 sierpnia 2021, o 21:08

taka lalke szmacianke miała moja najmłodsza.Sama wypatrzyła ja w sklepie mając coś około półtora roku i to była jej ukochana zabawka do mniej więcej 10 roku życia.Jej ukochana Zuzia(sama ją tak nazwała)
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 15 sierpnia 2021, o 21:40

Eeee... moja lalka też miała na imię Zuzia i w ogóle wyszłam z tradycji nazywania szmacianych lalek Zuziami :hahaha:
Serio, może była jakaś książka dla dzieci czy coś, że kolejne pokolenia...(coś mi dzwoni)? A może to imię jest takie... szmaciano-lalkowe?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 15 sierpnia 2021, o 22:53

Fringilla napisał(a):Ja ogólnie zawsze byłam fanką pluszaków a nie lalek jako takich - tak, swoiście przerażały, od oczu zaczynając...

Ta Twoja, Li, kojarzy mi się lalkami z Cepelii w regionalnych strojach :P
Bardzo lubiłam je oglądać, gdy byłam mała ^_^

W sumie pewnie jakbym mogła faktycznie wybierać, to bym wybierała szmaciane lalki...
Miałam tylko jedną w swojej karierze - kupiona "do szpitala", gdy miałam niecałe 5 lat, i w szpitalu musiała zostać razem z Misiem (i przynajmniej jedną książką, której tytuł miałam kiedyś odnaleźć :niepewny:

Ona wyglądała jak Czerwony Kapturek ale miała jakieś wzory na spódniczce. Hmm.
Też wolałam misie. Miałam ich pełno. ;P
Zuzia lalka nieduża
I na dodatek cała ze szmatek
W kratkę stara spódniczka
Łzy na policzkach
A w główce marzeń sto

Lecz kocham ją najbardziej
ze wszystkich moich lal
Choć nie ma sukni złotej
Zabiorę ją na bal
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do O wszystkim innym

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości