Janka napisał(a):Zrobiłam sobie niedawno wielką przyjemność i odkopałam listę starych polskich kryminałów kupionych w czasach studenckich, a potem czytałam te, przy których był znaczek, że wtedy uznałam je za świetne. Około dziesięć lat temu pozbyłam się większości starych kryminałów, ale na szczęście małą część zostawiłam i właśnie ta mała część sprawiła mi teraz wielką radość przy czytaniu, bo gust mi się przez lata nie zmienił.
Głównie chodzi o kryminały z lat 80-tych i 70-tych, ale są też wśród nich z lat 60-tych i 90-tych. Pamiętam jak kiedyś latałam po antykwariatach i kosiłam hurtowo wszystko, co znalazłam. A nieraz bywało tak, że trafiałam na świeżą dostawę, gdy ktoś pozbywał się na raz dużych zbiorów. Na szczęście miałam wtedy wyśmienitą pamięć, dlatego prawie nigdy nie zdarzało się, że kupiłam coś podwójnie.
W bibliotekach też w tamtych latach mocno grasowałam, niestety nie zrobiłam wtedy żadnego spisu z przeczytanymi tytułami, a pewnie wśród nich też było coś wartego ponownego przeczytania, co teraz mogłabym znaleźć np. na allegro.
Nie będę teraz tych wszystkich skarbów opisywać po kolei, ale mogę dokonać dużego podsumowania, że w zasadzie wszystkie książki, które mi się spodobały nie były typowymi kryminałami milicyjnymi, tylko książkami przygodowymi, detektywistycznymi lub sensacyjnymi. Jest w nich często jakieś śledztwo, ale najczęściej amatorskie. Zdziwiło mnie to trochę, bo w internecie bardzo mocno podkreśla się, że tamte stare serie kryminałów składały się przede wszystkim z powieści milicyjnych, a pamiętałam także, że bardzo dużo milicjantów przewinęło się przez moje oczy. Wychodzi więc na to, że typowe milicyjne oceniałam najsłabiej. Oraz, że nie tylko milicyjne były wtedy wydawane.
Drugą sprawą są podkreślane obecnie cele propagandowe, które miały występować w tych starych kryminałach i sensacjach. W tych książkach, które mi się podobały, nie widzę tej propagandy. A czasem widzę, ale nie jestem w stanie jednoznacznie ocenić, co autor chciał naprawdę przekazać czytelnikowi.
Np. w książkach pana Sławomira Siereckiego (który należał do PZPR) spotkałam się z wątkami Polaków wyjeżdżających "na zachód" w związku z jakimś zleceniem zawodowym lub pracą naukową. Niestety nie mogę zgadnąć, czy autor mówi czytelnikowi: "Nie jedź za granicę, bo na pewno ktoś zechce cię do czegoś złego wykorzystać. Najprawdopodobniej nic nie zarobisz, a może być tak, że zaryzykujesz życie lub zdrowie.", czy mówi: "Jedź koniecznie, jeśli tylko będziesz mieć taką szansę. Przeżyjesz najlepszą przygodę swego życia, a najwspanialsza dziewczyna w mieście sama wskoczy ci do łóżka."
Możliwe, że propagandę bardziej byłoby widać w powieściach milicyjnych, gdzie dzielny, mądry i niezłomny pan milicjant prowadzi śledztwo z narażeniem swych dóbr osobistych, by ku chwale ojczyzny i partii złapać złego bandytę. No ale tego się raczej nie dowiem.
Janka napisał(a):Alek Rogoziński "Babka z zakalcem"
Ta książka była inna niż wszystkie poprzednie tego autora. Tym razem nie otrzymaliśmy ani lekkiego kryminału, ani komedii kryminalnej, ani powieści sensacyjno-kryminalnej, tylko skrzyżowanie powieści obyczajowej z satyrą i z makabreską.
Bohaterów jest bardzo dużo, przeróżnych wątków także, ale akcji mało, bo opisywane lub omawiane w dialogach wydarzenia dotyczą w dużej mierze przeszłości.
Głównie akcja książki składa się z kilku scen znajdowania zwłok oraz kilkunastu rozmów, w których, trochę jak przy obieraniu cebuli, czytelnik ciągle dowiaduje się czegoś nowego na temat powiązań między bohaterami oraz na temat motywów ich postępowania.
W książce gościnnie występuje Róża Krull, ale książka oficjalnie nie należy do jej cyklu. I dobrze, bo swoim stylem zupełnie by tam nie pasowała.
Czytało mi się bardzo dobrze, ale dużo, dużo bardziej wolę kryminały tego autora, w których jest skutecznie prowadzone śledztwo, a przestępców na końcu czeka zasłużona "nagroda".
Ten styl, taki mocno makabreskowy i odrealniony, nie jest wcale nowy w polskiej literaturze. Pamiętam, że lubiłam podobne książki w głębokiej młodości. Choć właściwie nie potrafię teraz powiedzieć, gdzie można znaleźć coś w tym stylu. Kojarzę przeróżne opowiadania i słuchowiska radiowe, ale powieści nie.
Trochę przy czytaniu kojarzył mi się film "Kołysanka" Juliusza Machulskiego z 2010 roku, bo tam był podobny poziom cynizmu.
Jednak taki styl musiał być modny już dużo wcześniej. Stawiam na lata 80-te. Np. pani Czubaszek i te klimaty. Wtedy układy polityczne wymuszały używanie surrealizmu dla zamaskowania tego, co się chce przekazać lub przemycić w utworach i dlatego było w nich drugie dno. Ale były też utwory, w których tak jak w "Babce z zakalcem" czarny humor lub mocno puszczone wodze fantazji służyły wyłącznie zabawie.
Dla mnie "Babka z zakalcem" była właśnie zabawą i niczym więcej. Nie uważam przeczytania jej za stratę czasu, ale z całą pewnością wolałabym, by pan Rogoziński juz więcej takich książek nie pisał, tylko wrócił do swojego starego i stałego gatunku literackiego. Jest w nim doskonały, to po co zmieniać to, co jest świetne.
Janka napisał(a):Ale to jest odwrotnie. Jestem nimi szczerze zachwycona, a te trzy książki uważam za genialnie dobre.
Pod względem sensacyjnym i kryminalnym są doskonałe. Fantastycznie trzymają w napieciu. Mają bardzo dużo ciekawych rozwiązań. Są perfekcyjnie napisane. (No może oprócz "Czego żąda czerwona piwonia?", której autor ma styl bardzo mocno nadęty, co lepiej pasowałoby do poezji i to mocno kiczowatej, niż do kryminału).
Dzięki oryginalnym wątkom miłosnym książki wyróżniają się spośród całej jednakowej papki. Nie ma powielania tematów. Jest zupełnie nietypowo.
Podziwiam autorów za wielką odwagę i kreatywność. Uważam, że każdy z nich zmierzył się z bardzo trudnym tematem i każdy wyszedł z tego zwycięsko, a bohaterowie przez nich stworzeni mają w sobie bardzo dużo uroku.
Jest jeszcze Jacek Joachim (to jest pseudonim pana autora), który napisał kilka książek kryminalnych z głównym bohaterem, kapitanem MO, Jackiem Joachimem. Książki są doskonałe, perfekcyjnie napisane, a perypetie miłosne bohatera również nie należą do typowych, bo po każdej rozwiązanej sprawie i przeżytej przygodzie dochodzi mu nowa dziewczyna, ale nie ubywa żadna poprzednia. Uwielbiam książki z tego cyklu, bo są napisane ciekawie i z pięknym delikatnym humorem. Wątki miłosne toczą się tylko w tle, nie dominują akcji. Są dodatkowym smaczkiem.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości