Właśnie miałam pytać, jak Wam wyszła hodowla na balkonie i nie tylko - bo z opowieści znajomych wynika, że słaby rok nawet doniczkowo
Na moim balkonie nawet trawa dla kota zmarniała - mimo opieki (brak wyjazdów) - strasznie.
Ogólnie widać też po owocach: mega sucha wiosna odbiła się w końcu na zbiorach.
Swoją drogą nie widzę praktycznie w ogóle w szerszej sensownej sprzedaży jesiennych malin, jagód tyle, co kot napłakał, i to taki ostry psychopata nawet jak na kota.
I to, co jest, zwykle w folii i plastiku.
Paradoksalnie: najlepiej radzą sobie owocowe drzewa stare i półdzikie w mej okolicy (serio, pierwszy raz ustawione siatki do łapania mirabelek i moreli były, a teraz jabłka i sliwki).
PS Co do trawników: moi znajomi na pograniczu łódzko-mazowieckim mają jako jedyni w regionie działkowo-daczowym zielony ogród i sensowny trawnik, chociaż miejscowa rada osiedla wysyłała monity na początku lipca, że "nieestetycznie".
Po prostu totalnie odpuścili koszenie i odchwaszczanie, a podlewanie tylko minimalno-naturalne (deszczówka zbierana).
To zresztą drugi rok z rzędu (w tamtym był horror przecież), ale monity dopiero w tym