Ja tak się składa, że mam głównie dwójkę najmniej lubianych aktorów/aktorek, cała reszta (nielubianych) ma jeszcze w zanadrzu jakiś tam potencjał albo są tak mało znaczącymi figurami w świecie "koreańskiego Hollywoodu", że ze świecą szukać dram z nimi.
Moją królewską parą najmniej lubianych aktorów są:
- Lee Min Ho - z którym widziałam minimum 3 dramy w roli głównej
, ta w której zadebiutował na moim ekranie, a od której moja antypatia się zaczęła jest paradoksalnie bardzo przeze mnie lubianą dramą -> Personal taste.
- Ha Ji Won - którą po raz pierwszy widziałam w mojej pierwszej koreańskiej dramie Secret garden. Mam do niej (dramy) duży sentyment, ale nie potrafię oglądać Ha Ji Won. Ta kobieta ma ciągle jedną i tę samą minę. Próbowałam oglądać Chocolate, bo fabularnie brzmi ciekawie, ale nie wiem czy skończyłam cały pierwszy odcinek. LMH ma nad nią tę przewagę, że on przynajmniej przyciąga moją uwagę wizualnie, ale generalnie obydwoje jak wykuci z marmuru. Zero mimiki.
Oczywiście nie chciałabym, żeby to zabrzmiało jak jakiś atak. To jest moja subiektywna ocena i jeżeli ktoś ich lubi to jasne, macie do tego prawo, nie chcę tutaj nikogo urazić. Może po prostu nie trafiłam na dobry tytuł z nimi.