A Curse So Dark and Lonely Brigid Kemmerer
Zakochałam się kompletnie w tej książce, w jej bohaterach, historii, stylu autorki
Krótko o fabule. Książka jest retellingiem Pięknej i Bestii, a więc motywu, który uwielbiam Mamy tu księcia Emberfall, Rhena, który został przeklęty za odtrącenie awansów czarodziejki. Jednak jego klątwa nie wygląda tak, jak w bajce. Na co dzień funkcjonuje jako człowiek i ma sezon (czyli mniej więcej 3 miesiące) na odwrócenie klątwy, czyli znalezienie dziewczyny, która szczerze go pokocha. Wydawać by się mogło proste, ale jest mały haczyk - pod koniec każdego sezonu, Rhen zmienia się w bestię, za każdym razem inną, ale za każdym razem równie krwiożerczą. Nie chcąc narażać więcej swoich poddanych, Rhen zaczyna sprowadzać dziewczyny ze świata równoległego, a więc ze współczesnego nam Waszyngtonu. Tak do Emberfall trafia Harper. Dziewczyna była świadkiem próby uprowadzenia innej kobiety i interweniując, przez przypadek została przeniesiona do tego dziwnego, baśniowego prawie świata. I teraz to ona ma być szansą na wybawienie nie tylko dla Rhena, ale dla całego jego królestwa. I ma na to tylko 3 miesiące. Jeśli nie zdejmie klątwy, Rhen zostanie uwięziony w ciele bestii na zawsze, a jego królestwo zostanie podbite.
Tak, jak wspomniałam wcześniej, wszystko w tej historii zagrało.
Zaczynając od bohaterów. Głównych bohaterów mamy tutaj 3 - książę Rhen, Harper oraz Grey, dowódca Królewskiej Straży, który jako jedyny pozostał "na posterunku" i czuwa nad Rhenem nawet w jego najgorszych momentach.
Każdy z nich jest wyjątkowy na swój sposób. Rhen, jest już właściwie prawie złamanym człowiekiem. Harper, to dla niego ostatnia szansa na odmianę losu. Jest trzysetną którąś dziewczyną, która pojawiła się w jego zamku. Kiedyś arogancki i egoistyczny książę, przeszedł niezwykłą lekcję życia, która kompletnie go odmieniła. Na pewno jest też w tym dużo Harper, dzięki której zrozumiał co dzieje się za murami zamku. Dla niego minęło jakieś 100 lat, ale dla jego królestwa tylko 5, a brak króla i rodziny królewskiej doprowadził kraj prawie do ruiny. Dopiero po pojawieniu się Harper, Rhen pojmuje, że jego działania mające na celu ochronę poddanych przed bestią, przyniosły opłakane skutki. Trochę przypomina mi w tym wszystkim Rhysa z "Dworów" Maas. Obaj tak samo musieli poddać się i oddać część siebie, są tak samo poranieni na duszy i potrzebują kogoś, kto wyciągnie ich z ciemności, w której się pogrążyli.
Drugą niezwykle ważną męską postacią w tej historii jest Grey, dowódca straży, jedyny człowiek, który trwa u boku Rhena. Jest jego przyjacielem, strażnikiem, powiernikiem i osobą, która przyprowadza do zamku nowe dziewczęta. Tylko on otrzymał od czarodziejki możliwość podróżowania między światami i to on wybierał do tej pory kandydatki na towarzyszki życia księcia. Z jednej strony jest niezwykle groźny i silny, trochę mroczny (co tygryski bardzo lubią), lojalny i oddany sprawie, ale też ma też inną twarz. Jest opiekuńczy, troskliwy i potrafiący przekonać do siebie dzieci. Teoretycznie robi to wszystko z obowiązku, spełniając obietnicę złożoną podczas zaprzysiężenia na Strażnika, ale tak naprawdę ma to drugie dno.
No i Harper, dziewczyna daleko odbiegająca od stereotypu księżniczki, czy nawet kandydatki na nią. Wychowana w ubogiej rodzinie w Waszyngtonie, gdzie tatuś pozaciągał długi u dziwnych ludzi, a matka choruje na raka płuc. Sama również choruje na dziecięce porażenie mózgowe, które pozostawiło po sobie ślad w postaci problemów z lewą nogą. Pomimo tego (a może właśnie dzięki temu) Harper ma ogromne serce i wielkie pokłady empatii. Nie lubi patrzeć na krzywdę innych ludzi i przez to wpada wprost do baśniowego świata. Tam również początkowo nie chce nawet słyszeć o klątwach i książętach, ale kiedy uświadamia sobie, że powrót do domu nie będzie taki prosty, postanawia przystać na propozycję Rhena i powalczyć nie o jego serce, ale o dobro jego królestwa. Jest odważna, temperamentna i pewna siebie. Doskonale zna swoje ograniczenia związane ze swoją chorobą, ale potrafi je przekraczać i nie poddawać się im. Nie raz ryzykuje swoje życie widząc krzywdę innych.
Jeśli chodzi o wątek romantyczny, to oczywiście go tutaj nie brakuje. Trzeba jednak pamiętać, że to powieść YA, bohaterowie mają po 18 lat, więc nie jest to wybuch szaleńczego pożądania, skonsumowanego po kilku stronach. Miłość między bohaterami rodzi się powoli, w miarę jak poznają siebie i swoje charaktery. I w sumie zastanawiam się, czy ze strony Harper to na pewno miłość Być może sama nie uświadamia sobie jeszcze do końca tego uczucia, ale na pewno tam jest. To Rhen pierwszy uświadamia sobie, że się zakochał, ale doskonale wie, że to nie złamie klątwy. Do tego mamy tu według mnie delikatny trójkąt. Bo chemia między Harper a Greyem niewątpliwie jest i w sumie nie wiem, której konfiguracji bardziej kibicuję
Książka jest niezwykle wciągająca. Początkowo niewiele jest akcji, ale mimo wszystko jest napisana w taki sposób, że ciężko ją odłożyć. Prawie 500 stron pochłonęłam w 2-3 dni, co jest dla mnie świetnym wynikiem. A końcówka (czyli jakieś 100 ostatnich stron) - była świetna. Nie odłożyłam dopóki nie skończyłam, pomimo tego, że już dawno minęła godzina, o której normalnie chodzę spać. Poczułam się trochę jak nastolatka, czytając przy latarce, żeby nie przeszkadzać śpiącym w pokoju obok dzieciom
Rozdziały są pisane naprzemiennie z perspektywy Harper i Rhena, co daje świetny obraz całej historii. No i końcowe rozdziały pisane z perspektywy Rhena-bestii - genialny zabieg jak dla mnie.
Dwa minusy całej historii. Po pierwsze mam wrażenie, że autorka trochę się zamotała pisząc o tym, jak płynie czas w zamku i w całym królestwie. Było tu trochę nieścisłości według mnie, ale nie jest to na tyle istotne, aby odbierać przyjemność z czytania. A drugi jest gorszy - dlaczego już się skończyła ta książka? I ile będę musiała czekać na kolejną część? Nie wolno tak robić.
Podsumowując - jak dla mnie to świetna książka, z cudownymi bohaterami, którzy potrafią skraść serce i nie ma opcji żeby ocenić ją na niżej niż 10/10