Mia Sheridan "Bez słów"Bree przed kilkoma miesiącami widziała jak bandyta zamordował jej głuchoniemego ojca. Teraz szuka ukojenia przed demonami przeszłości w spokojnym i malowniczym miasteczku nad skrajem jeziora. Natyka się tam na Archera – chłopaka, który żyje samotnie i będąc niemową nie komunikuje się praktycznie z nikim. Kiedy był małym chłopcem, stracił w wypadku rodziców i wujka, a on sam został poważnie ranny. Bree jako jedyna w miasteczku zna język migowy wiec szybko nawiązuje z nim kontakt.
To druga książka Mii Sheridan, z którą mam styczność. Podobnie jak poprzednia, wywołała we mnie praktycznie same pozytywne odczucia.
Na pierwszy plan wybija się małomiasteczkowy klimat: senny i spokojny. Miarowe tempo akcji sprawia, że można się powoli i bez pośpiechu zagłębić w tę historię. Nie ma wielkich zaskoczeń fabularnych ale też autorka nie nudzi. Wszystko w tej powieści ma swoje tempo, miejsce i czas.
Relacja między Bree, a Archerem rozwija się powoli i spokojnie, przez co wydaje się wiarygodna. To co ich łączy, wydaje się być prawdziwe, nie przesadzone ani nie udziwnione. Pierwsza połowa, gdy dopiero się poznają jest ciekawsza ale druga, gdy uczucie dojrzewa, też jest dobra.
Bohaterowie są sympatyczni i dają się od razu polubić. Zarówno Bree, jak i Archer są uroczy, mają wady i zalety, przez co wydają się ludzcy. Również postacie poboczne są ciekawe i nie upchnięte na siłę. Szczególnie polubiłam duet Maggie i Norm.
Ta opowieść choć obfituje w traumy i przykre doświadczenia obojga bohaterów, to jednak jest ciepła i przyjemna w odbiorze. Podoba mi się sposób, w jaki autorka opisuje wewnętrzne przeżycia obojga. Jedyne zastrzeżenia mam do tego, że akcja jest prowadzona głównie z punktu widzenia Bree, a Archera jest w moim odczuciu, trochę za mało.
Całość jest bardzo dobra. Szybko i płynnie się czyta. Po tę książkę sięgnęłam chcąc przełamać moją czytelniczą niemoc i sprawdziła się idealnie do tego celu. Bardzo wciągnęłam się w losy bohaterów, przeżywałam z nimi rozterki, problemy i radości. Raz czy dwa zaszkliły mi się oczy, więc uważam, że jest warta przeczytania. Moja ocena końcowa to 9/10. Na pewno sięgnę po kolejne książki tej autorki, bo podoba mi się jej styl i budowanie napięcia bez popadania w patos.
W dziale recenzji:
viewtopic.php?p=1249892#p1249892