Irka1987 napisał(a):Zazwyczaj tak jest,że autor dostaje dużo kasy i ma propozycje ekranizacji książek jeśli nie będzie się wtrącał w ingerencję scenarzystów. Inaczej nic z tego. Quinn zarobi na wznowieniach książek na całym świecie. Musi zaakceptować zmiany i robić dobre minę do złej gry nawet jeśli jej się nie podobają zmiany to będzie udawać,że jest ok.
Irka1987 napisał(a):Masakra jakaś. To już jest chora zbiorowa euforia. Kiedys jak wyszło info o castingu wrzucali zdjęcia hinduskich aktorek. Jedno zdjęcie "skomentowałam" klikając tylko niezadowolona minke. Aktorka jeszcze bardziej nie pasowała niż obecna. Nikogo nie obrazalam. To była tylko niezobowiązująca reakcja. Kilka z osób z grupy się zerwało,że to rasizm z mojej strony i nie ma na niego miejsca na tej stronie. Helloł. To już nie można mieć innego zdania?
joakar4 napisał(a):Irka1987 napisał(a):Masakra jakaś. To już jest chora zbiorowa euforia. Kiedys jak wyszło info o castingu wrzucali zdjęcia hinduskich aktorek. Jedno zdjęcie "skomentowałam" klikając tylko niezadowolona minke. Aktorka jeszcze bardziej nie pasowała niż obecna. Nikogo nie obrazalam. To była tylko niezobowiązująca reakcja. Kilka z osób z grupy się zerwało,że to rasizm z mojej strony i nie ma na niego miejsca na tej stronie. Helloł. To już nie można mieć innego zdania?
Widziałam wczoraj na instagramie Shondaland jak jakaś kobieta napisała, że nie tak wyobrażała sobie Kate (nic więcej nie dodała) i momentalnie została prawie zakrzyczana, że jak śmie, że to pewnie dlatego, że Kate powinna być biała itp.
Irka1987 napisał(a):Wrzucanie ciężkiej ideologii może go zepsuć.
Irka1987 napisał(a):Niby wychodzą ekranizacje romansów współczesnych np Palmerki. Ale w filmach usuwają tą jej fiksacje na temat dziewictwa. Więc traci się Palmerke w Palmerce. Chyba jest też kilka romansów w tv na podstawie książek Barbary Cartland. Ale są takie przeslodkie i infantylne. Wiem,że romans to nie temat do dużego budżetu. Ale można to zrobić by nie zbierało się na wymioty. Bridgertonowie to też nie jest filmidło poważne. Bywa infantylnie, ale jest to zrobione w sposób do przyjęcia.
Irka1987 napisał(a):Mdusia masz rację. Arystokracja ubierała się w jedwabie, a śmierdziała bo się nie myła. W czasach Beudfertonow było juz lepiej. Ale w epoce wcześniejszej panował straszny brud.
mdusia123 napisał(a):Irka1987 napisał(a):Mdusia masz rację. Arystokracja ubierała się w jedwabie, a śmierdziała bo się nie myła. W czasach Beudfertonow było juz lepiej. Ale w epoce wcześniejszej panował straszny brud.
No właśnie. A królowa jednak jest dla mnie jeszcze tym reliktem poprzedniej epoki, więc jej wygląd "zmęczonej życiem, podstarzałej kokoty" jak najbardziej się broni, według mnie .
Irka1987 napisał(a):Królowa oprócz wyglądania i plotkowania nie miała nawet pozycji jak np dzisiejsze pierwsze damy lub zony premierów by czemuś przewodniczyć.
Wielki problem byłby jakby za rok dopiero znalazła męża?
Smith - Smithów lubię za ciepło zawarte w tych częściach, Rokesby mnie znudzili już, Rejsu ku miłości nie dokończyłam w ogóle nie wciągnęła mnie ta książka. Może spróbuję kiedyś jeszcze raz jak skończą mi się książki na liście do przeczytaniaLubicie tak samo Rokesbych i Smith-Smythow jak Bridgertonów?
mdusia123 napisał(a):Coś tam jednak te królowe robiły.
mdusia123 napisał(a):No i właśnie tutaj serial rozminął się z książką. Bo w książce Daphne kończył się już drugi sezon, więc faktycznie mogła powoli zaczynać odczuwać lekki niepokój. Bo przy trzecim sezonie bez męża zaczęłyby się plotki i dziewczyna powoli byłaby spychana coraz bardziej w kąt, dalej od debiutantek szukających męża, a bliżej matron i przyzwoitek .
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości