Teraz jest 3 grudnia 2024, o 19:38

Carole Mortimer

Avatar użytkownika
 
Posty: 21070
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 6 listopada 2016, o 22:46

Nie zrozumiałyśmy się. Absurdem nie była dla mnie sama wpadka, bo wpadki się zdarzają, a żadna antykoncepcja nie daje w 100% pewności. Absurdem było zachowanie głównej bohaterki przed seksem i już w momencie, gdy się dowiedziała o ciąży. Pisałam już o tym wcześniej więc nie będę się powtarzać.

Co do bohatera, tak jest debilem. Wybacz, ale z opisu sceny ich wspólnej nocy nie wynika wcale, że był zrozpaczony ani przybity rocznicą śmierci dziecka. W ogóle o tym dziecku nie myślał wtedy. Wątek pojawia się znacznie później, chyba właśnie po to, żeby wzbudzić w czytelnikach współczucie dla bohatera i usprawiedliwić jakoś jego idiotyczne zachowanie. Niemniej, ja tego nie kupuję. Psychologicznie to mi nie gra - jest rocznica śmierci ukochanego dziecka, a on idzie sobie wesoło do łóżka z jakąś panienką. Ciekawy sposób na uczczenie pamięci syna, nawet jeśli szukał pocieszenia. Podobny problem w romansach bardzo często jest odnośnie motywu gwałtu - ofiara zaraz po tym rzuca się ukochanemu w ramiona i uprawia radony seks z miłości. To jest bardzo mocno naciągane. Tak się prawdziwi ludzie w podobnych sytuacjach nie zachowują.

Wiem, że hq to nie jest prawdziwe życie, ba, żadna książka nie oddaje w 100% prawdziwego życia, ale jakiś realizm musi być zachowany i o ile jestem w stanie sporo przełknąć (np. natłok przygód, które spotykają właśnie bohaterów, dziwne zbiegi okoliczności), to niespójnych psychologicznie bohaterów nie trawię. Dlaczego nie ma tego problemu np. u Nory Roberts, mimo że też pisywała/pisuje dla hq? Powiem więcej, u Nory nawet duchy i zjawy są bardziej umotywowane i łatwiej w nie mi uwierzyć, niż w zachowanie niektórych bohaterów romansów z hq. A Nora nie jest jedyną autorką hq, która mogę spokojnie czytać bez uczucia, że ktoś mi wciska straszny kit w bardzo nieudolny sposób i całość nie trzyma się kupy, co mi psuje przyjemność z czytania.

Odnośnie zaś niechcianych ciąż w UK - masz absolutną rację. U nich chyba wynika to z powszechnego dostępu do aborcji i niefrasobliwego do niej podejścia. Kobiety idą na zabieg jak do dentysty i dlatego młode dziewczyny mają już na koncie czasem po kilka aborcji. Nasze polskie podejście też nie do końca jest fajne, ale chyba wolę takie niż brytyjskie.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 6 listopada 2016, o 22:55

Co racja, to racja, tyle że nie wszystkie autorki potrafią to opisać...
A tak swoją drogą, prawdziwe absurdy jeszcze przed Tobą :hyhy:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 listopada 2016, o 03:33

Kawko, moja wypowiedź odnosiła się do tego:
Kawka napisał(a):Po pierwsze - bohaterowie to debile. Jest XXI w. (książka wydana w 2008 r., specjalnie sprawdziłam), żyjemy w dobie Internetu, powszechnego dostępu do wiedzy i antykoncepcji, a mimo to bohaterka zalicza wpadkę. Nie dlatego, że coś poszło nie tak, mimo stosowania antykoncepcji, tylko dlatego, że jej nie stosowali wcale. :mur: On – pan wykształcony i światły, nawet nie zapytał przed seksem czy ona bierze pigułki. Facet, który uprawia przygodny seks z wieloma kobietami, chyba powinien mieć choć gumki przy sobie, we własnym mieszkaniu. Poza tym pozostaje kwestia chorób wenerycznych. Tak samo ona – idzie z kolesiem na przygodny seks i nie bierze ze sobą żadnego zabezpieczenia, choć wie, że nie stosuje antykoncepcji hormonalnej i może się również czymś zarazić od niego – znanego playboya. Gdyby to byli jacyś zacofani wieśniacy z Tybetu, to można by uwierzyć, że nie znają zagrożeń ale to są podobno wykształceni ludzie. Jak można, będąc 26-letnią kobietą i 38-letnim facetem, nie wziąć pod uwagę, że seks bez zabezpieczenia może się skończyć ciążą?

Niestety nie wiem, czego w tym nie zrozumiałam. Przeczytałam to jeszcze raz i nadal rozumiem Twoje słowa tak samo jak wcześniej: że w XXI wieku tylko debilom może się zdarzyć, że zapomną o stosowaniu antykoncepcji.
A z tym się nie zgadzam, bo wiem, że wpadki mogą zdarzyć się nawet najmądrzejszym osobom na świecie. Szczególnie wtedy, gdy obiorą postawę, że jakoś specjalnie nie zależy im w tej chwili na dziecku, ale jeśli się przypadkiem zdarzy, to nie będzie żadnego problemu, a może nawet się ucieszą. (Bo nie każdy musi robić stuprocentowo pewne plany, że np. teraz zajmuje się karierą, a za dokładnie 7 lat 3 miesiące i 24 dni chce mieć dziecko. )
Kawka napisał(a):z opisu sceny ich wspólnej nocy nie wynika wcale, że był zrozpaczony ani przybity rocznicą śmierci dziecka

Oczywiście, że nie. Nie mogłoby nawet wynikać, bo to by się wykluczało z sensem całości książki i było nielogiczne. Przecież seks był mu potrzebny by zapomnieć choć na chwilę o tragedii. A to się udało, bo zapomniał.
(A przy okazji to, że nie zastosowali antykoncepcji, okazało się w efekcie najlepszym lekiem na jego ogromną rozpacz i żałobę.)
Kawka napisał(a):Wiem, że hq to nie jest prawdziwe życie, ba, żadna książka nie oddaje w 100% prawdziwego życia, ale jakiś realizm musi być zachowany

Kawko, Twój problem z harlequinami polega prawdopodobnie na tym, że tak naprawdę wcale nie chodzi Ci o realizm, ani o opis prawdziwego życia. To, czego w rzeczywistości od nich wymagasz to idealizm albo sielanka, albo utopia. Bohaterowie mają się ze sobą nie kłócić, nie robić niczego, co musieliby sobie potem wybaczać, nie popełniać absolutnie żadnych błędów, zawsze stosować antykoncepcję, prowadzić idealnie piękne dialogi, do każdej sprawy podchodzić z powagą itd., itp. Tylko że to są nierealne wymagania, bo to wszystko nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem.
Nie wiem, jak jest w najnowszych harlequinach, ale jeszcze niedawno świat w sposób najbardziej idealny przedstawiały autorki z Nowej Zelandii i Australii. Myślę, że tam najprędzej znajdziesz to, co nazywasz realizmem.
Natomiast Brytyjki piszące w Światowym Życiu tworzą najczęściej jakiś konflikt, który dopiero na końcu książki będzie rozwiązany lub wyjaśniony. I ten konflikt zwykle nie jest sielankowy.
Kawka napisał(a): Wątek pojawia się znacznie później

Tak, to prawda, pojawia się znacznie później. I całe szczęście, bo tak właśnie ma być w wielu gatunkach literackich. Autorkom chodzi o budowanie napięcia i emocji. Bardzo często tak jest w książkach, że czytelnik o czymś dowiaduje się dopiero na końcu. Napięcie rośnie, a potem jest scena kulminacyjna, w której dochodzi do czegoś ważnego, coś się wyjaśnia, emocje się budują, a napięcie rozładowuje.
Tak jest np. w kryminałach i tak samo jest w Światowym Życiu. Są jakieś nieporozumienia, które wyjaśnione są później. Czytelnik musi doczytać do końca, by mieć pełen obraz sytuacji.
Żeby w pełni zrozumieć o co chodziło autorce, najlepiej zastosować zasadę dziennikarską i postarać się nie oceniać nikogo z bohaterów, dopóki nie pozna się także jego wersji wydarzeń.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21070
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 7 listopada 2016, o 10:39

Janko - jeszcze raz. Brak antykoncepcji w przypadku gdy się idzie do łóżka z przygodnym partnerem, nie ma się zamiaru kontynuować relacji i nie chce się mieć potomka (co było zaznaczone wyraźnie w książce), to jest głupota. Zdania pod tym względem nie zmienię. Dlatego uważam, że bohaterowie to idioci. Czym innym jest brak antykoncepcji w związku i podejście, że jak się dziecko trafi przypadkiem, to też będzie ok. W tym hq nic podobnego nie było. To byli obcy sobie ludzie, którzy się chcieli zabawić i tyle. W sumie ona chciała trochę więcej niż zabawy, ale też nie planowała dziecka. Wpadka okazała się dla bohaterów sporym problemem (na początku), więc nie ma mowy o tym, żeby zachowali się racjonalnie decydując na współżycie bez antykoncepcji. Tak samo pisałam wcześniej i wyraźnie zaznaczyłam, że chodzi mi o relacje przygodne, bez zobowiązań,a nie o ogół związków. Stały związek to zupełnie inna sytuacja.

(A przy okazji to, że nie zastosowali antykoncepcji, okazało się w efekcie najlepszym lekiem na jego ogromną rozpacz i żałobę.)
Z tym się zgadzam.

Co do realizmu - bez problemu odnajduję się w książkach gdzie jest sporo realizmu ale również w tych bajkowych. Kluczem do sukcesu jest napisanie historii w taki sposób, że się wierzy autorowi. Ten hq nie jest dobrze napisany, według moich kryteriów, bo w ogóle nie uwierzyłam w tę historię, mimo iż autorka próbowała wciskać, że jej bohaterowie są mądrzy i światowi.

Kawko, Twój problem z harlequinami polega prawdopodobnie na tym, że tak naprawdę wcale nie chodzi Ci o realizm, ani o opis prawdziwego życia. To, czego w rzeczywistości od nich wymagasz to idealizm albo sielanka, albo utopia. Bohaterowie mają się ze sobą nie kłócić, nie robić niczego, co musieliby sobie potem wybaczać, nie popełniać absolutnie żadnych błędów, zawsze stosować antykoncepcję, prowadzić idealnie piękne dialogi, do każdej sprawy podchodzić z powagą itd., itp. Tylko że to są nierealne wymagania, bo to wszystko nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem.
Nic podobnego. Czytuję masę książek, które nie spełniają tych wypisanych przez Ciebie warunków (to nie są moje warunki, bo mój warunek jest jeden - wiarygodność historii), ale są to książki dobre, z dobrze umotywowanymi działaniami. Szczerze mówiąc, ja uwierzę nawet w smoki, jeśli mi autor je dobrze umotywuje. Wszystko jest kwestią dobrze napisanej opowieści. Nie wierzę zaś w mądrość biznesmena, który będąc playboyem nie stosuje antykoncepcji. Ktoś z takim podejściem nie miałby milionów, bo jego nieodpowiedzialność doprowadziłaby firmę do bankructwa bardzo szybko. W tym hq wystarczyło np. dodać, że się zabezpieczyli ale gumka pękła. Byłby zupełnie inny obraz sytuacji, nie uważasz? Wpadka, ale nie z ich bezmyślności, tylko z powodu losowej sytuacji, jaka się po prostu czasem zdarza. Czytałam kiedyś hq, gdzie bohaterka miała naklejony plaster i nie zorientowała się na czas, że się jej odkleił, więc była wpadka. To mi nie przeszkadzało, zdarza się czasem.

Nie wiem, jak jest w najnowszych harlequinach, ale jeszcze niedawno świat w sposób najbardziej idealny przedstawiały autorki z Nowej Zelandii i Australii. Myślę, że tam najprędzej znajdziesz to, co nazywasz realizmem.
Natomiast Brytyjki piszące w Światowym Życiu tworzą najczęściej jakiś konflikt, który dopiero na końcu książki będzie rozwiązany lub wyjaśniony. I ten konflikt zwykle nie jest sielankowy.

Nie za bardzo wiem, co masz na myśli pisząc "sielankowy konflikt" bo to oksymoron, ale jeśli chodzi Ci o to, że australijskie autorki piszą o nieprawdziwych, wymyślonych problemach, to tak nie jest. Są złe i dobre hq, bez względu na miejsce powstania. Nie wszystkie brytyjskie pisarki hq, piszą źle, niektóre mi się podobały. Myślę, że Twój podział geograficzny zupełnie nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Ludzie są różni, autorzy piszą w różny sposób, tak samo jak czytelnicy odbierają książki w różny sposób. Nie da się wrzucić konkretnego kraju do szuflady z napisem "dobry hq", "zły hq", "hq z prawdziwymi problemami" itd. Co więcej, same autorki mają mniej lub bardziej udane książki na koncie, w różnych stylach, klimacie, książki o różnej tematyce. Różnić je może mentalność narodowa ale to wciąż nie wyklucza możliwości, że ktoś wyjdzie poza nią.

Tak, to prawda, pojawia się znacznie później. I całe szczęście, bo tak właśnie ma być w wielu gatunkach literackich. Autorkom chodzi o budowanie napięcia i emocji. Bardzo często tak jest w książkach, że czytelnik o czymś dowiaduje się dopiero na końcu. Napięcie rośnie, a potem jest scena kulminacyjna, w której dochodzi do czegoś ważnego, coś się wyjaśnia, emocje się budują, a napięcie rozładowuje.
Tak jest np. w kryminałach i tak samo jest w Światowym Życiu. Są jakieś nieporozumienia, które wyjaśnione są później. Czytelnik musi doczytać do końca, by mieć pełen obraz sytuacji.
Żeby w pełni zrozumieć o co chodziło autorce, najlepiej zastosować zasadę dziennikarską i postarać się nie oceniać nikogo z bohaterów, dopóki nie pozna się także jego wersji wydarzeń.

Owszem, to jest jakiś element budowania napięcia. Mimo to, nadal uważam, że można zbudować napięcie i zasugerować równocześnie że bohater jest po przejściach, niekoniecznie pisząc, że umarło mu dziecko już na pierwszej stronie. To by było nawet bardziej sensowne i spójne, niż sytuacja, że bohater jest beztroskim playboyem, a potem autorka wyskakuje jak królik z kapelusza, że on miał traumatyczne przeżycia i dlatego taki jest (jak Christian Grey, ten sam błąd w konstrukcji bohatera, też jest kompletnie niewiarygodny). Nie wiem czy dobrze to opisuję, ale są takie książki, gdzie wiadomo od pierwszego akapitu, że coś gryzie bohaterów, tylko nie wiadomo dlaczego i to jeszcze bardziej pobudza chęć czytania. To jest właśnie budowanie napięcia przy równoczesnym trzymaniu się wiarygodności i spójności książki. Miałam nawet na ten temat wykłady na studiach (warsztaty literackie). Jeśli chcesz wprowadzić do fabuły jakiś zwrot akcji (np. śmierć dziecka przed laty), to dobrze jest wspomnieć na początku opowieści o tym w sposób dość niejasny. Czytelnik się będzie zastanawiał nad tym, co się stało takiego, że bohater jest taki dziwny albo zachowuje się nieracjonalnie, bo uchylasz rąbka tajemnicy ale nie zdradzasz całości. A potem jak już dochodzi do momentu gdy wszystko się wyjaśnia, jest poczucie spójności, zamiast dysonansu, że coś wyskoczyło bez sensu i nie pasuje wcale do tego co było opisane wcześniej. To tak jakbyś, pisząc kryminał, całą książkę pisała o pięciu bohaterach, z których każdy jest podejrzany, a na koniec okazało się, że zabił szósty, o którym w ogóle nie było wcześniej wzmianki.

Czytać zaś będę to co chcę, również kiepskie hq brytyjskich autorek. Co więcej, będę je komentować, nie zawsze przychylnie. Świat jest różny, gusty czytelnicze też. Nie ma w tym nic złego, że mnie się co innego podoba niż Tobie i że zupełnie inaczej odbieramy te same książki. Po to właśnie jest forum, żeby się wymieniać poglądami i dyskutować o książkach.

Ps. Nie mam problemu z hq, mam problem ze złymi, według mnie, książkami . Takie małe wyjaśnienie. Po co więc te argumenty ad personam? :wink: Dyskusja jest o książce, nie o mnie.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 listopada 2016, o 17:26

Jezusicku, Kawko, jestem normalnie zatkana na amen. Ty chyba nie zrozumiałaś niczego, co ja napisałam. Mam wrażenie, że ani jednego zdania. Przepraszam, widocznie mam problem z wyrażaniem myśli w sposób zrozumiały. Wszystkie Twoje zarzuty są dla mnie strasznie przesadzone.

Pęknięty kondom? A dlaczego? Skoro prawdziwym ludziom się zdarza zapomnieć o antykoncepcji to dlaczego książkowi bohaterowie raz nie mogą zapomnieć? Jak w co drugim harlequinie ze Światowego Życia będzie pękał kondom, to kto na tym zyska? Czytelnicy?
Nie napisałam nigdzie, że uważam, że oni świadomie zaplanowali poczęcie. A jeśli tak wynika z mojego postu, to przepraszam, nie bylo to moim celem.

Ktoś, kto jeden raz w życiu popełni błąd, na chwilkę się zagapi, zamyśli lub pomyli, nie może przez pozostałe 80 lat swego życia zrobić czegoś z sensem? Od razu debil i idiota? Nie może pracować zawodowo, bo się nie nadaje? Kawko, proszę wyluzuj, bo przy takiej argumentacji robisz debili prawdopodobnie z wszystkich ludzi na świecie. (Rozumiem, że mnie też uważasz za debila, bo przyłapałaś mnie kiedyś na błędnej wypowiedzi na temat konkursu Eurowizji, gdy zapomniałam o ważnym fakcie. Nic na to nie poradzę, tak było. Przykro mi.)

Nie napisałam "sielankowy konflikt", Tylko "niesielankowy konflikt". W tamtym zdaniu jest zaprzeczenie.

Czy na Twoich wykładach na studiach podkreślono, że w przypadku harlequinów tłumaczonych na język polski, w których zostaje dwie trzecie treści, może się zdarzyć, że tłumaczowi nie uda się zachować wszystkich wątkow w takiej formie, jak autorka napisała w oryginale? - Niestety, nic na to nie poradzimy, że tak jest i dlatego fantastycznie sprawdza się metoda, żeby czytając harlequiny w tłumaczeniach, patrzeć na pewne sprawy przez palce, bo spinanie się raczej nie wychodzi nam na dobre.
Kawka napisał(a):Świat jest różny, gusty czytelnicze też. Nie ma w tym nic złego, że mnie się co innego podoba niż Tobie i że zupełnie inaczej odbieramy te same książki. Po to właśnie jest forum, żeby się wymieniać poglądami i dyskutować o książkach.

Kawko, ale z tym to już straszliwie przesadziłaś. To jest obrzydliwe, że uważasz, że należy mi to tłumaczyć. Nie znajdziesz na forum w ani jednym miejscu mojej wypowiedzi, w której napisałabym, że każdy ma odbierać książki tak samo jak ja. Przeciwnie, już wielokrotnie podkreślałam, że bardzo podoba mi się różnorodność odbioru tej samej książki. Jak nie wierzysz, to zajrzyj do wątku pani SEP. To samo dotyczy celu istnienia forum. Nie ma nigdzie mojej wypowiedzi, w której bym napisała, że forum nie służy do porównywania naszych gustów.
Kawka napisał(a):Czytać zaś będę to co chcę, również kiepskie hq brytyjskich autorek. Co więcej, będę je komentować, nie zawsze przychylnie.

Ależ oczywiście, że będziesz czytać to, co chcesz. Jak każdy.
Jeśli czujesz potrzebę czytania wstrętnych książek, kóre Cię zdenerwują i zepsują Ci humor, to jasne, że Ci nie będę zabraniać. To zawsze jest indywidualny wybór czytelnika.
Pomyliłam się po prostu, bo z Twoich wcześniejszych postów, np. o duecie autorskim o pseudonimie Emma Darcy, wyciągnęłam zły wniosek, że szukasz czegoś, co sprawi Ci przyjemność przy czytaniu.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21070
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 7 listopada 2016, o 19:26

Jezusicku, Kawko, jestem normalnie zatkana na amen. Ty chyba nie zrozumiałaś niczego, co ja napisałam. Mam wrażenie, że ani jednego zdania. Przepraszam, widocznie mam problem z wyrażaniem myśli w sposób zrozumiały. Wszystkie Twoje zarzuty są dla mnie strasznie przesadzone.

Mogłabym to samo napisać o Twoich wypowiedziach. Widać, ani ja nie rozumiem Ciebie ani Ty mnie. W tej kwestii chyba nie będzie między nami porozumienia. :bezradny:

Ktoś, kto jeden raz w życiu popełni błąd, na chwilkę się zagapi, zamyśli lub pomyli, nie może przez pozostałe 80 lat swego życia zrobić czegoś z sensem? Od razu debil i idiota? Nie może pracować zawodowo, bo się nie nadaje? Kawko, proszę wyluzuj, bo przy takiej argumentacji robisz debili prawdopodobnie z wszystkich ludzi na świecie. (Rozumiem, że mnie też uważasz za debila, bo przyłapałaś mnie kiedyś na błędnej wypowiedzi na temat konkursu Eurowizji, gdy zapomniałam o ważnym fakcie. Nic na to nie poradzę, tak było. Przykro mi.)
Nic takiego z moich wypowiedzi nie wynika i nic podobnego nie miałam na myśli. Wypowiedziałam się na temat tej jednej, konkretnej sytuacji, a Ty rozszerzasz to na inne, nawet powołujesz się na Eurowizję, choć to w ogóle nie ma związku z tematem. Nie uważam ludzi za debili tylko dlatego, że robią jakieś błędy. W ogóle nie o to mi chodziło. Wydaje mi się, że my w ogóle o czym innym piszemy.

Kawko, ale z tym to już straszliwie przesadziłaś. To jest obrzydliwe, że uważasz, że należy mi to tłumaczyć. Nie znajdziesz na forum w ani jednym miejscu mojej wypowiedzi, w której napisałabym, że każdy ma odbierać książki tak samo jak ja. Przeciwnie, już wielokrotnie podkreślałam, że bardzo podoba mi się różnorodność odbioru tej samej książki. Jak nie wierzysz, to zajrzyj do wątku pani SEP. To samo dotyczy celu istnienia forum. Nie ma nigdzie mojej wypowiedzi, w której bym napisała, że forum nie służy do porównywania naszych gustów.
Wybacz, jeśli odebrałaś moje wypowiedzi jako osobistą zniewagę. Nic podobnego nie miałam na celu, ani tym bardziej obrażenie Ciebie. Jeśli poczułaś się obrażona moimi wypowiedziami to szczerze przepraszam. W wielu kwestiach na forum jestem z Tobą zgodna i choć w tym konkretnym przypadku nie ma szansy na jakieś porozumienie, mam nadzieję, że to nie odbije się na relacjach tu panujących między nami.

Może po prostu nie ogarniam wystarczająco tematu i nie jestem tak dobra w argumentowaniu jak np. Agrest czy Frin, więc pewnie nie zawsze udaje mi się dobrze wyrazić to co myślę. Albo jestem na to zwyczajnie za głupia i w ogóle powinnam sobie odpuścić dyskutowanie na forum, bo obrażam ludzi nie mając nawet takiego zamiaru. A teraz wydaje mi się, że doszłyśmy w tej dyskusji do momentu, kiedy najlepiej będzie ją zakończyć.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 7 listopada 2016, o 20:26

Może powinnyście wyjaśnić sobie pewne rzeczy na pw, a nie tak otwarcie na forum??
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 24 marca 2017, o 03:19

„Widok na Manhattan” – romansowo nawet w porządku, przynajmniej jak na standardy harlequina, za to jednak w oczy rzuca się coś innego. Po pierwsze, bohaterka, Eva Grey, słysząc z niewiarygodnego źródła plotki o tym, jaki to playboy z Markosa Lionidesa, olewa umówione z nim czysto biznesowe spotkanie, twierdząc, że jakoby nie wszystkie kobiety są na jego zawołanie. Co za kretynka! :zalamka: Ale gdy już zaprasza na randkę, to już stawia się na nią jak gdyby nic, nie robiąc mu żadnych trudności (gdzie tu logika?). Po drugie, jest projektantką wnętrz, czyli dostała zaproszenie do jego mieszkania, przygotowała mu wstępne projekty, następnie spędziła noc, potem jeszcze dzień na kotłowaniu z nim, a na koniec ta pyta go, gdzie jest łazienka :evillaugh:

Dureń nie tylko skorzystał z jej usług wątpliwej jakości, lecz jeszcze z nią się ożenił :roll:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 24 marca 2017, o 19:32

Dobre :evillaugh:
Jakoś Mortimer tak mi się kojarzy z takimi różnymi potworkami

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 24 marca 2017, o 19:53

Mnie również, coraz bardziej. Chyba tylko pierwsza była w miarę niezła, bo reszta jakoś taka…
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21199
Dołączył(a): 7 października 2013, o 18:13
Ulubiona autorka/autor: brak ulubionej

Post przez klarek » 24 marca 2017, o 20:14

Ja czytałam jej tylko cykl "Słynna rodzina St Claire" i nawet mi się niektóre podobały :)
No chyba, że to nie ta Mortimer :evillaugh:

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 25 marca 2017, o 00:07

Tego akurat nie czytałam, ale jest inny cykl Bracia St Claire, a „Szkocka rezydencja” została przeze mnie pozytywnie oceniona, lecz już nie pamiętam dlaczego. I nie tylko to :missdoubt: lecz czytałam tylko kilka, a Mortimer na swoim koncie ma sporo…
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 25 marca 2017, o 08:57

Ja czytałam "Razem w Londynie", "Powrót do Buenos Aires" oraz "Noc cudów".
Jeszcze ta ostatnia chyba nie była taka zła, ale "Powrót..." mnie załamał.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 25 marca 2017, o 18:19

"Noc cudów" okazała się najbardziej w porządku, poza tym "Gwiazdkowe przyjęcie" i jeszcze "Historie filmowe", choć już nie pamiętam, o czym to było.
Słabe to: "Szpieg jego królewskiej mości", "Szansa na miłość", "Zamek na wrzosowisku", "Sekret wielkiej aktorki".
Mortimer sporo natrzepała, a zatem może jeszcze coś... na dwoje babka wróżyła :lol:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21070
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 21 listopada 2018, o 21:43

Carole Mortimer „Noc cudów”.

Meg wraz z synkiem wybiera się na święta do rodziców, z którymi nie najlepiej się jej układa. Błądzi podczas śnieżnej zamieci. Z pomocą przychodzi mieszkający opodal Jed – wypalony pisarz, poszukujący samotności.

Lubię świąteczne harlequiny. Ten też bardzo przyjemnie się czytało. Akcja idzie szybko i sprawnie, klimat Bożego Narodzenia został fajnie przedstawiony. Relacje rodzinne bohaterki zagmatwane ale dobrze wytłumaczone. Relacje pomiędzy bohaterami i synkiem Meg, też zgrabnie opisane. To emocjonalny, pełen ciepła, świąteczny hq. Polecam. Dla mnie 8/10, bo było odpowiednio dużo emocji, zarówno dobrych, jak i złych, sensownie umotywowane działania bohaterów, ciekawa historia i bardzo klimatyczny nastrój.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21070
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 31 października 2020, o 11:28

Carole Mortimer "Opętana"

Diana jest rozchwytywaną modelką, kobietą sukcesu, pewną siebie, przedsiębiorczą i piękną. Nikt nie wie, że przed laty dziewczyna przeżyła rodzinną tragedię. Była świadkiem samobójczej śmierci ojca, a winą za to obarcza Reece'a Falcona, człowieka, który doprowadził jej ojca do ruiny. Teraz jedynym pragnieniem Diany jest sprawić, żeby cierpiał tak jak kiedyś ona.

Nie czytałam zbyt wielu harlequinów Mortimer ale ten, na tle innych, wydaje się być naprawdę przyzwoicie napisany i przemyślany. Choć wyjątkowo nie lubię motywu - starszy facet i niewinna młódka, znów los sprawił, że na niego trafiłam (blurb na to nie wskazywał). Odstręcza mnie bohater, który jest tak znacząco starszy od bohaterki, że ma syna zaledwie rok młodszego od niej. Poza tym, on chce odbić synowi dziewczynę i nie widzi w tym nic złego. Jest nawet scena w książce, że ma rozterki, że gdyby miał wybierać pomiędzy synem, a młodą siksą, którą dopiero co poznał, wybrałby siksę. No błagam... :mur: Przez całą książkę Reece jest przedstawiony jako bezwzględny, despotyczny i nieczuły typ, bardzo zimny drań, by na końcu wyszedł z niego słodki misiaczek. Szczerze mówiąc, to strasznie niewiarygodne. Wiem, że to Mortimer i nie ma co liczyć na normalnego bohatera (bo ona zazwyczaj serwuje śfiniaki), ale już na początku lat 90-tych (wtedy ta książeczka została wydana), na pewno w Wielkiej Brytanii facet, który wymagał od kobiety rzucenia pracy i całkowitego podporządkowania się mężowi, musiał być ewenementem.

Sama bohaterka - no cóż, jest znacznie fajniejsza niż bohater ale też nie jakieś wyżyny intelektu. Planuje od lat zemstę i prawie udaje jej się ją przeprowadzić ale oczywiście zakochuje się w obiekcie swojej zemsty. To się dzieje tak nagle, że znikają wszelkie przeszkody. Nawet to, że facet ewidentnie chce ją sobie podporządkować. Miłość między nimi jest tak niewiarygodna, że równie dobrze mogliby zaczepić kogokolwiek na ulicy i z nim wziąć ślub. To się nie trzyma kupy.

Mimo to, zadziwiająco szybko i gładko się to czytało i nie nudziłam się. Jeśli konkretnie przymknąć oczy na różne głupoty (ale tak konkretnie), to można powiedzieć, że całkiem dobrze się to czyta. Historia sama w sobie nie jest schematyczna i dobrze poprowadzona. Warsztat też niezły. Za całokształt daję 6/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 31 października 2020, o 14:30

Niektóre historie Carole Mortimer brzmią bez sensu. Na początku trafiły mi się w porządku, a potem zrobiło się znacznie gorzej.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21070
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 31 października 2020, o 15:20

Które to te w porządku?
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 1 listopada 2020, o 00:41

Tak na szybko:
"Noc cudów" okazała się najbardziej w porządku, poza tym "Gwiazdkowe przyjęcie" i jeszcze "Historie filmowe", choć już nie pamiętam, o czym to było.
:wink:
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28681
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 listopada 2020, o 02:15

ale już na początku lat 90-tych (wtedy ta książeczka została wydana), na pewno w Wielkiej Brytanii facet, który wymagał od kobiety rzucenia pracy i całkowitego podporządkowania się mężowi, musiał być ewenementem.

:evillaugh: nie w harlequinach jeszcze (znaczy: Mills&Boon).

Tak, opowieści pod melothriller a nie romans podchodziły u niej, ale sprawnie były zrobione, ech... z podziwem czytywałam.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21070
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 1 listopada 2020, o 12:12

"Noc cudów" mi się podobała, co zresztą wyraziłam w swojej minirecenzyjce. :P
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 14 lutego 2021, o 22:53

Kawka napisał(a):Carole Mortimer "Opętana"

Jak możesz to również poproszę do działu z recenzjami? :prosi: :padam:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 21070
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 lutego 2021, o 22:58

Już nadrabiam.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Poprzednia strona

Powrót do M

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości