Serial ma chyba całkiem niezłą oglądalność, przynajmniej u nas. Netflix ma teraz coś takiego, że pokazuje, które filmy są obecnie w top10 pod względem popularności i "Bridgertonowie" cały czas na tej liście figurują (na różnych miejscach, ale...), więc oglądalność, przynajmniej u nas, musi być dobra. Do amerykańskiego Netflixa dostępu nie mam, więc nie wiem, jak to wygląda tam, a w sumie to nawet byłabym ciekawa
.
Do rzeczy:
1. Im dalej w historię, tym bardziej serial mi się podoba, a po pierwszym odcinku nawet miałam sobie odpuścić (Anthony wydał mi się bardzo antypatyczny, no i nie spodobała mi się scena spoliczkowania Mariny przez lady F., ja bardzo nie lubię wszelkich scen z przemocą), na szczęście mamie się spodobało i oglądamy dalej.
2. Pen i lady Danbury mi nie pasują. Tak na wygląd, bo charaktery nawet fajne. Pierwsza, moim zdaniem, wygląda dosłownie na dwunastolatkę, a cioteczka Simona na czterdziestolatkę stylizowaną na siedemdziesięciolatkę i mi to zgrzyta.
3. Jakoś nie widzę tej ogromnej urody Daphne. Moim zdaniem jakoś nie wyróżnia się na tle innych dziewczyn, które się przewijają po tych wszystkich salach balowych. Ładna z niej dziewczyna, ale to tyle. Podobała mi się chyba tylko na zdjęciach promocyjnych. No i wkurza mnie, że często ma częściowo rozpuszczone włosy. Przecież debiutantki, czyli panny uznane za całkiem dorosłe, już je zupełnie upinały.
4. Ogólnie cała rodzinka okazała się fajna, nawet Anthony się jakoś ogarnął i już nie jest takim bucem, chociaż ma zapędy. Colin to słodziak.
Jeśli coś mi się jeszcze przypomni, napiszę przy innej okazji
.