przez Shinedown » 4 marca 2021, o 19:43
Wczoraj skończyłam czytać po raz pierwszy "Dumę i Uprzedzenie". Nie powiem, czytało się przyjemnie i szybko.
Może zostanę zwyzywana, ale nie wiem o co chodzi z panem Darcym. Naprawdę nie rozumiem jego fenomenu. W moim odczuciu to była postać trzecioplanowa. I jak na początku mnie on interesował i zwracał uwagę, tak później latało mi gdzie on jest i co się z nim dzieje. Słusznie Elizabeth nie była nim zainteresowana. Sama podzielałam ten pogląd.
Pan Darcy zupełnie mnie nie kupił. I przyznam, że jak zaczęło być go więcej to mnie nudził. Miałam wrażenie, że jest jakiś taki miękki i brak mu charakteru z początku powieści. Nie chodzi mi o te jego chamskie teksty, ale o tą całą aurę wokół niego. Później zupełnie to stracił i stał się dla mnie postacią, o której bym szybko zapomniała. Ale nie zapomnę, tylko dlatego, że jestem nim totalnie rozczarowana. Od lat napotykam się na zdania: "Pan Darcy jest moim wymarzonym mężem!", "Najlepsza postać męska w literaturze obyczajowej!" itp.. Więc nastawiałam się, że będę nim zachwycona. A tak nie jest. Szkoda, bo całą powieść oceniam pozytywnie. Ale też nie uważam jej za nie wiadomo jaki cud.
WandaVision