Czekałam, tęskniłam. Miałam syndrom odstawienia i braki w wiedzy po Zaginionych z Księżycowa, którzy zostawili mnie rozedrganą w obawie o losy bohaterów. Ze znakiem zapytania w zaskoczonych oczach.
I oto jest. Pamięć Babel, wyczekana, wytęskniona. Pół roku minęło jak jeden dzień, a jednocześnie jak dwa lata i siedem miesięcy. A czymże jest moje pół roku, wobec dwóch lat i siedmiu miesięcy Ofelii?
Thorn przepadł. Czytaczka została odesłana na rodzinną Arkę i strzeżona jak więzień. Archibaldowi odebrano urząd i moc, Berenilda została sama z dzieckiem, a wiecie-o-kim mowa dąży do sobie tylko znanego celu.
Nic nie jest takie jak powinno.
Tylko że tym razem Ofelia nie poddaje się rozkazowi Nestorek. Tym razem serce i rozum są w stanie przekrzyczeć strach i popchnąć dziewczynę do działania.
Powiem Wam, że Ofelia mnie zaskoczyła. Dojrzała, nabrała odwagi i własnej woli. Ma dla kogo walczyć, ktoś się dla niej liczy. Nie siedzi i nie czeka, aż wszystko wokół niej stanie się samo, tylko chwyta się z życiem za bary i działa, za broń mając tylko umysł i talent.
Nie wszystko jest jej zasługą, bo niejednokrotnie los, przypadek, siła wyższa pomaga jej poprzez innych napotkanych bohaterów, ale to nie tak, że dziewczyna jest czyjąś marionetką. Wykorzystuje pomoc, ale plan ma własny i trzyma się go, nie zbacza z obranej ścieżki, mając jeden cel. Odzyskać ukochanego.
A pan Thorn…
Każe czekać na siebie naprawdę długo! Pojawia się ciągle w myślach Ofelii, ale osobiście… No musiał mieć wielkie wejście, wielkie jak on sam.
I jak już wszedł, to mnie tak wkurzył! Ale tak, że aż przestałam go poznawać. No, bo jak to tak? Mój pan Thorn?!
Ale, ale… On też nie wypadł przecież sroce spod ogona i jak to on, zawsze ma plan, zawsze działa w jakimś, sobie tylko znanym, celu. I bez obaw. Wkurzenie na niego przeszło mi dzięki jednemu wypowiedzianemu przez niego zdaniu. Jakiemu? Na pewno się zorientujecie, gdy już do niego dotrzecie
Każdy tom Lustrzanny jest inny. Pamięć Babel nie przypomina swoich poprzedniczek ani w rytmie, ani w konstrukcji, ani nawet tak bardzo w bohaterach, bo ci nam już znani zmieniają się przez lata dzielące wydarzenia drugiej i trzeciej części. Jedyne, co pozostaje takie samo, to moc zauroczenia czytelnika. Moc wciągnięcia w ten świat, własna grawitacja i urok, jaki rzuca. Ta historia powoli wsiąka w czytelnicze serce i nie daje się usunąć, jeszcze na długo po lekturze każąc zastanawiać się, co będzie dalej.
A będzie, to pewne. Pytań bez odpowiedzi nadal jest mnóstwo. Jasne, część zagadek zyskuje swoje rozwiązanie, ale w to miejsce pojawiają się nowe. I nowe kłopoty, z których bohaterowie będą musieli znaleźć wyjście.
Nie mogę się już doczekać, kiedy poznam zakończenie tej historii, a jestem pewna, że będzie co poznawać.