Teraz jest 23 listopada 2024, o 09:54

Kat Martin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 24 lutego 2020, o 13:54

Wszystkie trzy są już w dziale z receznjami. Dzięki.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 15
Dołączył(a): 12 lutego 2020, o 18:11
Ulubiona autorka/autor: Kat Martin

Post przez mlodaipiekniutka » 25 lutego 2020, o 23:19

Dla mnie jak Kat Martin się "zaczęła" tak poleciały wszystkie jej inne jej książki:)
Chociaż bywa tak, że opis mnie odstraszy i wtedy nie przeczytam za nic w świecie.. :nonono:

Ta o cygańskim kolesiu była chyba najlepsza...taki powiew świeżości między innymi romansami historycznymi.. :bigeyes: :bigeyes: Love it!

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 26 lutego 2020, o 12:20

Fajny był jeszcze "Nocny jeździec" i "Serce i honor".
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 10 marca 2020, o 01:12

A mi ta z cyganem się nie podobała; nie lubię takich beznadziejnych, użalających się nad sobą i obwiniających innych bohaterów. I w zasadzie odtąd mam uraz do Martin. Choć trochę ciekawi mnie jej współczesny cykl, który chyba ma coś wspólnego z Alaską.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 5914
Dołączył(a): 18 listopada 2015, o 18:19
Ulubiona autorka/autor: Nie mam, czytam to co mi się spodoba;)

Post przez giovanna » 10 marca 2020, o 13:25

Naszyjnik panny młodej i Serce i płomień mi się podobały

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 10 marca 2020, o 17:03

Obie były dobre. W ogóle im więcej Martin czytam, tym bardziej dochodzę do wniosku, że to jedna z moich ulubionych autorek. Jest przygoda, jest miłość, erotyka na fajnym poziomie, egzotyka i generalnie dużo się w jej książkach dzieje, a to dla mnie plus.

Edit - tej drugiej jednak nie czytałam. Pomyliłam z "Serce i honor". :zalamka:
Ostatnio edytowano 10 marca 2020, o 20:59 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 10 marca 2020, o 20:55

Księżycowa Kawa napisał(a):nie lubię takich beznadziejnych, użalających się nad sobą i obwiniających innych bohaterów.

O rany, tak. Wiosłem!

A mi ta z cyganem się nie podobała;

Ta książka miała u nas tylko jedno wydanie? Bo ponad 2 dekady minęły i używanie słowa Cygan by we wznowieniu powinno być mocno zredagowane :hyhy: (już na poziomie tłumaczenia - pamiętam, jak potem czytałam oryginał).
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 13 marca 2020, o 14:34

Kat Martin "Nocny jeździec"

Caralee McConnells nie miała lekkiego życia. Urodziła się w biednej górniczej osadzie, a jej rodzice i siostra umarli gdy była mała. Wuj, jej jedyny krewny zadbał o wykształcenie dziewczyny i wychował ją na damę. Po ukończeniu nauki w szkole, Caralee przyjeżdża na jego ranczo. Tam poznaje sąsiadów, a wśród nich szacowne hiszpańskie rodziny, które żyją w okolicy. Od razu wpada jej w oko Ramon de la Guerra - przystojny i pociągający Hiszpan, jednak wuj dziewczyny wolałby widzieć u boku siostrzenicy innego kawalera i zakazuje dziewczynie kontaktów z przystojnym młodzieńcem. Tymczasem sen z powiek okolicznym ranczerom spędza nieuchwytny bandyta – El Dragon, który napada i rabuje bogaczy. Pewnej nocy przestępca postanawia ukraść konie należące do wuja Caralee. Dziewczyna przypadkiem natyka się na bandytów i zostaje przez nich uprowadzona. Z przerażeniem odkrywa, że osławiony El Dragon to Ramon de la Guerra. Teraz, gdy już zna prawdę, mężczyzna nie może jej uwolnić.

Kat Martin przyzwyczaiła mnie, że pisuje pasjonujące romanse historyczne, pełne przygód i gorących emocji pomiędzy bohaterami. Tak samo jest w tym przypadku. Jest to mój powrót do tej powieści, gdyż już miałam okazję ją czytać i wtedy oceniłam wysoko. Powtórka wypadła naprawdę dobrze.

Książka nadal wydała mi się pasjonująca, ciekawa i po porostu dobra. Choć fabuła jest interesująca, nie brak przygód i ciekawych zdarzeń, to główną siłą tej historii są bohaterowie – Caralee i Ramon. Oboje pełni życia, namiętności, targani są różnymi, często sprzecznymi emocjami. A emocji w tej książce nie brak. Od nienawiści, po namiętność i miłość. Bardzo dobrze autorka splata wątki przygodowe i awanturnicze, z wątkiem miłosnym i emocjonalnym. Tempo akcji jest zmienne – raz spokojne opisy życia na ranczu, a za chwilę pościgi, porwanie i akcja pędzi do przodu jak szalona. Ani na moment nie można się nudzić.

Główna bohaterka - Caralee jest prawdziwa i autentyczna. Od początku daje się ją lubić i nie maiłam problemu, żeby się z nią utożsamić. Jej działania i motywacje są zrozumiałe. Tak samo Ramon. Mimo iż czasami jest draniem, to jednak od razu się go lubi i mu kibicuje. Relacja jego i Caralee obfituje w dramatyzm, czasem wręcz jest to telenowelowe nagromadzenie emocji, co osobiście lubię w romansie. Nie ma nic gorszego w romansie niż brak emocji. Jest więc huśtawka – od fascynacji i zauroczenia, poprzez nienawiść, zrozumienie, przyjaźń, żądzę aż po miłość.

Jest kilka scen erotycznych, dość gorących i obrazowych, jednak nie wulgarnych. Autorka nie pozostawia niedomówień w kwestii erotyki ale to pasuje w tym przypadku. Żar i namiętność – są tak dobrze oddane. Martin tworzy w moim przekonaniu bardzo dobre sceny erotyczne. Stopniowo dozuje emocje i rozwija relację głównych bohaterów więc nie ma się wrażenia, że w powieści jest za dużo lub za mało erotyki. Jest w sam raz i w odpowiednich momentach.

To wszystko podlane jest sosem przygody i gorącego hiszpańskiego temperamentu. Mam słabość do Hiszpanii i do Latynosów w romansie więc może nie jestem obiektywna. To jeden z plusów tej opowieści – obecność kultury hiszpańskiej i opisy życia codziennego na ranczu oraz w osadzie El Dragona. W ogóle opisy bardzo mi się podobały – pełne szczegółów i obrazowe, tak że bez problemu można się przenieść w wyobraźni wprost do miejsca akcji.

Ta książka jest bardzo przyjemna w odbiorze. Dzięki wartkiej akcji i umiejętnie poprowadzonemu wątkowi głównej pary szybko i sprawnie się ją czyta bez wrażenia nudy, czy przesytu. Każdy z elementów tej historii pasuje do siebie idealnie. To zdecydowanie jeden z moich najbardziej ulubionych romansów historycznych i na pewno do niego kiedyś wrócę po raz kolejny. Bawiłam się podczas czytania równie dobrze jak za pierwszym razem dlatego daję 9/10.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 26 marca 2020, o 14:32

Kawko, podrzucisz opinię do działu z recenzjami? :prosi:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 26 marca 2020, o 16:17

Już nadrabiam.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 8 grudnia 2020, o 16:05

Kat Martin "Tajemnice nocy"

Uwaga! Poniżej mogą być spojlery.

Brianne miała ciężkie życie. Od lat jest posługaczką w tawernie ojca, który nie przepada za swą jedyną latoroślą. Marzeniem dziewczyny jest podróżować po świecie, przeżyć przygodę i wyrwać się choć na chwilę z okropnej rutyny codzienności. Okazja do tego nadarza się gdy deportu zawija statek Marcusa Delaine'a, który został niedawno angielskim lordem. Rezolutna Brianne zakrada się na pokład i ukrywa w łowni do czasu, gdy statek nie może już zawrócić. Odkryta przez załogę, zamieszkuje wraz z kapitanem w jego kajucie. Choć oboje wiedzą, że wszystko ich różni, to jednak coś ich do siebie przyciąga i daje początek płomiennemu romansowi.

Jest to jedna z tych książek, które trudno mi zrecenzować. Wszystko w niej jest na swoim miejscu, konstrukcja fabuły jest jasna i przejrzysta, tempo akcji zmienne (sceny dynamiczne przeplatane są ze scenami statycznymi), warsztatowo jest dobrze, logika nie kuleje, jest dramatycznie, romantycznie, erotycznie, styl autorki jest dobry, a jednak coś nie gra. Całość sprawia wrażenie ciężkości, toporności. Po niezłym początku miałam problem, żeby zżyć się z bohaterami, wejść w książkę i dać się jej porwać. Nic takiego nie nastąpiło. Mimo to nie jest to zła książka. Jest wręcz dobra, chwilami czyta się szybko i płynnie ale są też momenty, gdy akcja staje w miejscu. Dość długo trwało zanim w końcu udało mi się dobrnąć do zakończenia. Tym ciekawiej, że już kiedyś czytałam tę książkę i oceniłam jako niezłą.

Najlepszym elementem jest Brianne. Fajna dziewczyna, może trochę zbyt idealna i przesłodzona ale w ogólnie szybko można ją polubić. Mniej przypadł mi do gustu Marcus. Od początku wydał mi się zbyt samolubny i taki był prawie do końca. Kierował się dziwną logiką czasem ale nie jest to też typ bohatera śfiniaka. Z drugiej strony Marcus jest po prostu nudny i nijaki. Nie wiem dlaczego odniosłam takie wrażenie.

Podobał mi się (nawet bardzo), motyw niepełnosprawności i sposób, w jaki autorka go poprowadziła. Stopniowe odzyskiwanie sił i walka bohatera z przeciwnościami losu, jego humory i dąsy, wytrwałość Brianne i ładunek emocjonalny między nimi. Trochę naciągana było to, że tak szybko doszedł do sprawności seksualnej, bo bohater impotent to prawdziwa gratka w romansie, ale może się czepiam.

Książka ma dwie części. Pierwsza to przygody i perypetie na statku i wtedy dzieje się najwięcej ciekawych rzeczy (sztorm, choroba marynarzy, rozwijająca się relacja bohaterów, sabotaż), drugi etap to rekonwalescencja Marcusa w Kornwalii. Tu bardziej autorka skupia się na emocjach i to też jest dobre, brakło mi jednak trochę akcji. Spora część książki jest zbyt statyczna (w moim odczuciu), przez co drugą połowę czytało mi się wolniej.

Całość wydała mi się trochę zmarnowanym potencjałem. Być może po pierwszej naprawdę fajnej części za bardzo liczyłam na akcję w drugiej. Może po prostu nie trafiłam w dobry nastrój na tę książkę. Jest to całkiem dobrze napisana powieść, która może się podobać, nie powaliła mnie jednak na kolana. Dzień po odłożeniu na półkę praktycznie nie pamiętam o czym była. Takie książki nazywam przeźroczystymi. Dlatego moja ocena to 7/10.
Ostatnio edytowano 8 grudnia 2020, o 17:30 przez Kawka, łącznie edytowano 1 raz
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 8 grudnia 2020, o 17:11

Czy ja już pytałam, czy czytałaś Samanthę James? :niepewny:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 8 grudnia 2020, o 17:29

Jedną książkę. "Jankeska". Kupiłam dawno temu. Tutaj moja recenzja: viewtopic.php?p=1153266#p1153266
Dlaczego pytasz?
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 8 grudnia 2020, o 18:06

Bo dla mnie Martin i James to ta sama szkoła romansowa lat 90. (przynajmniej wtedy zaczynała Martin, James miała praktykę w latach 80.): taki post bodice-ripper stawiający poważne pytania przed bohaterami :hyhy:

James była serio dobra w swoich nie-seriowych powieściach (u nas tylko 3), za to Martin w cyklach.
Swoja drogą nie wiem, czemu James przestała pisać/publikować (jej ostatni cykl nie został ukończony) :niepewny:

Za to przyznam, że w przypadku Martin rzeczy po 2005 już mnie lekko nudziły.

Ps I widzę, że akurat Tajemnice.. były u nas wydane w 2010...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 8 grudnia 2020, o 18:32

"Tajemnice nocy" pierwsze wydanie to 1999, u nas w 2010.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 8 grudnia 2020, o 19:50

Tak, te 11 lat to zarazem cała dekada zmian w gatunku.
Znaczy: ja się cieszyłam i cieszę, że starsze rzeczy były wydawane.
PS tak jak marze, aby kiedyś signetowe Balogh się pojawiły :lol:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 27968
Dołączył(a): 22 lutego 2012, o 21:14
Lokalizacja: Warszawa
Ulubiona autorka/autor: Kristen Ashley/Mariana Zapata

Post przez Duzzz » 14 lutego 2021, o 23:01

Kawka napisał(a):Kat Martin "Tajemnice nocy"

Poproszę do działu z recenzjami. :prosi: :padam:

“How do you always know where to find me?''
His voice achingly gentle, he says, "The same way a compass knows how to find true north.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“It’s not inexplicable. I like you the way Newton liked gravity.”
“I don’t know what you mean.”
“Once he found it, everything else in the universe made sense.”
― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

“Life is short. You don't get a do-over. Kiss who you need to kiss, love who you need to love, tell anyone who disrespects you to go f*ck themselves. Let your heart lead you where it wants to. Don't ever make a decision based on fear. In fact, if it scares you, that's the thing you should run fastest toward, because that's where real life is. In the scary parts. In the messy parts. In the parts that aren't so pretty. Dive in and take a swim in all the pain and beauty that life has to offer, so that at the end of it, you don't have any regrets.” ― J.T. Geissinger, Cruel Paradise

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 14 lutego 2021, o 23:06

Już się robi Duzz.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 12 sierpnia 2022, o 21:40

Kat Martin "Rozkoszna zemsta"

Uwaga! Poniżej są spojlery!

Jocelyn Asbury wskutek niefortunnych zdarzeń znalazła się na ulicy i musiała walczyć o przetrwanie. Sprawcą wszystkich jej nieszczęść jest Rayne Garrick, wicehrabia Stoneleigh, kobieciarz, hulaka i typowy, prowadzący próżniacze życie arystokrata. Jocelyn, wraz z przyjaciółmi, podobnymi do niej ulicznikami, postanawia zabić swojego wroga i pomścić śmierć ojca, do której doprowadził. Los chce jednak inaczej i zostaje schwytana przez wicehrabiego, który urzony niezwykłą urodą swej branki proponuje jej wygodne życie w charakterze jego kochanki.

W tej powieści bardzo dużo się dzieje, wciąż są jakieś zwroty akcji, jest dramatycznie, emocjonująco, i tak burzliwie między bohaterami jak w starych dobrych klasycznych bodice ripperach. Jest wątek: od nienawiści do miłości i z powrotem, prawdziwy emocjonalny roller coaster i do końca nie wiadomo jak to wszystko autorka rozwikła, bo w trakcie komplikuje do tego stopnia, że szczęśliwe zakończenie wydaje się niemożliwe. Dzięki temu książkę świetnie się czyta. Cały wątek z uwięzieniem i skazaniem bohaterki jest fajny.

Powieść liczy sobie 466 stron ale niestety nie do końca książka trzyma równy poziom przez cały czas. Początek jest bardzo dobry, intryguje i zaciekawia. Środek jest świetny i emocjonujący, burzliwy, dużo w nim przygód, również zmiana scenerii z Londynu na słoneczną Jamajkę i wszystkie przygody tam są bardzo ciekawe, dużo dramatycznych zdarzeń i zwrotów akcji. Końcówka zaś bez szału. Było nudno i bez napięcia. Końcówkę męczyłam, bo wszystko co ważne zostało rozwiązane dużo wcześniej, wyznania miłosne padły na długo przed końcem i napięcie między bohaterami opadło, a zostawiony na deser wątek zamachu na wicehrabim był mało interesujący.

Jeśli chodzi o główną bohaterkę to jest to fajna babka z charakterem ale na szczęście nie babochłop lub też płaczliwa mimoza. Lubi się ją, bo ona wie czego chce od życia i nawet jak robi głupoty, to można ją zrozumieć. Podobnie bohater. Też nie jest święty ale daje się lubić, mimo że popełnia koszmarną pomyłkę i nie wierzy w bohaterkę. Mimo że wydaje mu się, że jej nienawidzi to nie potrafi jej skazać na śmierć i próbuje jej złagodzić wyrok. To nie jest bezduszna śfinia, tylko zraniony człowiek, który ma dobre powody, aby nie wierzyć ukochanej.

Postacie poboczne w większości są w porządku ale się nie wybijają szczególnie, poza Chitą i Paulem. Każde z nich jest jakieś, ma swoje problemy i plany na życie, nie stanowią tylko mdłego tła dla głównej pary.

Sceny erotyczne są dość gorące, obrazowe i różnorodne ale nie dominują akcji. Jest pieprznie i czasem ostro ale nie ma się wrażenia, że autorka przesadziła z erotyką. Aż czuć iskry przeskakujące pomiędzy główną parą, tyle jest ognia i pasji między nimi.

Egzotyczna sceneria Jamajki, choć jej mało, też na plus. Zawsze to miła odmiana od salonowych intryg i stagnacji. Wątek uprawy kawy dał trochę świeżości tej książce.

Nie jest to jednak powieść bez wad. Na minus zaliczam wątek postrzału. O ile sama akcja z wplątaniem w to bohaterki i uczynieniem ją skazaną mi się podobał, to rozwiązanie zagadki: kim był zamachowiec już nie bardzo. To było bez emocji, a samo poszukiwanie zamachowca nie wzbudza ciekawości.

Kolejny minus to brak sensownego finału powieści, najważniejsze deklaracje padają za szybko i w zasadzie potem się robi już trochę nudno. Kolejne kilkadziesiąt stron wręcz się ciągnie. To bardzo niemiła odmiana po wcześniejszej pasjonującej akcji. Przez większość książki jest naprawdę dobrze z tempem akcji. Fabuła jest ciekawa, ciągle się zmienia sceneria i dużo się dzieje, dopiero ta końcówka niepotrzebnie psuje cały efekt.

Poza tym, że zakończenie jest trochę niemrawe, to całość jest dobra. Może odrobinę za długa ale dobra, bo większość książki czyta się świetnie. Moja ocena to 8/10. Dobra, solidna proza Kat Martin.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1245187#p1245187
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 3 sierpnia 2023, o 17:48

Kat Martin "Grzeszna obietnica"

Nicholas Warring, zwany Szalonym Hrabią, został skazany za morderstwo i tylko dzięki wpływom bogatej rodziny uniknął powieszenia. Został zesłany do kolonii, gdzie wykonywał niewolniczą pracę. Po siedmiu latach wrócił i objął rodową posiadłość, jednak towarzystwo wyrzuciło go ze swojego grona. Wiedzie hulaszcze życie otoczony podobnymi do niego hedonistami aż do dnia, gdy okazuje się, że musi się zatroszczyć o pewną pannę na wydaniu. Elizabeth Woolcot była podopieczną jego zmarłego ojca. Teraz dziewczyna jest w poważnym niebezpieczeństwie, bo przewrotny lord Bascomb, owładnięty obsesją na jej punkcie, chce za wszelką cenę zmusić dziewczynę do ożenku.

Zaczęło się bardzo dobrze. Mroczny facet, który nie jest aniołkiem ma się zaopiekować niewinną dziewczyną. Ona stopniowo się w nim zakochuje, on od początku pała żądzą do podopiecznej, choć wie, że jest to złe. Jest żonaty, a poza tym ma opinię rozpustnego hulaki. Przeżarty cynizmem facet po przejściach i niewinna młoda dama z dobrego domu. To musiało wypalić i powinno ale jest jeden zasadniczy problem – hrabia to straszna menda. To typ bohatera romansu, od którego zawsze mnie odrzuca. Chleje na umór, sypia z wszystkim co się rusza, nie ma żadnych moralnych zahamowań, ani refleksji nad życiem, jakie prowadzi, a na dodatek ma ochotę przespać się z własną podopieczną. Do tego wszystkiego, on ma żonę, która wprawdzie go porzuciła tuż po skazaniu ale prawnie wciąż są małżeństwem. No nie jest to postać, która by mnie do siebie przekonała. Wydał mi się od samego początku obleśnym oportunistą i w zasadzie nie mogłam się tego wrażenia pozbyć aż do końca, mimo iż w trakcie powieści przechodzi przemianę w łagodnego baranka. Najbardziej mnie jednak irytowała jego głupota, kiedy zachowywał się jak pies ogrodnika – sam nie chciał być z bohaterką, ale jak jakiś inny się do niej zbliżył, to prawie mordował go wzrokiem i robił sceny zazdrości. A na koniec jeszcze próbował wepchnąć ją w niechciane małżeństwo z innym, dla jej dobra oczywiście. Krótko mówiąc – facet masakra.

Bohaterka nie lepsza. Jest naiwna tak bardzo, że wręcz sprawia wrażenie tępej. Pierwszy z brzegu przykład na jej braki umysłowe – wiadomo, że Bascomb chce ją porwać i jest zdolny do wszystkiego, żeby ją zaciągnąć siłą przed ołtarz, po czy wymusić obowiązki małżeńskie (niekoniecznie w tej kolejności). Wydawałoby się, że rozsądna kobieta w takiej sytuacji będzie grzecznie słuchać poleceń i jak jej każą siedzieć na tyłku w bezpiecznym miejscu dopóki niebezpieczeństwo nie minie, to posłucha. Nie Elizabeth. Ona wie lepiej i sama się pcha w łapy złoczyńcy. Łazi sama nocą, nie mówiąc nic nikomu snuje się gdzieś po chaszczach w ogrodzie, wybiera się samotnie na przejażdżki, a jak w końcu bohater traci cierpliwość do tej kretynki i jej mówi parę słów prawdy o jej głupocie, to strzela focha, bo ona się czuje osaczona. Zapragnęłam w tym momencie, żeby ten Bascomb ją schwytał i zrobił to, co chce. Może by zmądrzała. Dawno mnie żadna bohaterka tak nie irytowała swoim kretyńskim zachowaniem. Na szczęście ona też z czasem stała się odrobinę bardziej strawna, choć nie polubiłam jej za bardzo. Upór z jakim pchała się do łóżka żonatemu facetowi, mnie mierził. Zresztą oboje siebie warci – jedno i drugie pozbawione wszelkich zasad moralnych. Oni się kierowali wyłącznie chucią.

Na dodatek przez pół książki plącze się wyjątkowo denerwująca kochanka, potem dochodzi jeszcze gorsza żona hrabiego i Bascomb, który knuje przez bite 400 stron, jakby tu napsuć krwi głównej parze. Bardzo nieprzyjemny i męczący zestaw bohaterów. Na szczęście są też postacie, które się da lubić w tej powieści i wszystkie są poboczne – cały zestaw służących, byłych skazańców, których hrabia w jakiś sposób uratował i cudownie sympatyczna, cierpiąca na zbieractwo, ciotka głównej bohaterki.

Mimo ogarniającej mnie podczas czytania frustracji na tę dwójkę durnych bohaterów, książkę czytało się dość szybko i sprawnie. Fabuła jest dobra, pod koniec autorce udało się nieźle namieszać i to zaliczam na plus. Intryga trzyma się kupy, tempo akcji jest bardzo dobre, warsztat też w porządku i w ogóle nie czuć tych 400 stron. Nie ma przedłużania i zbędnych opisów. Sceny erotyczne też są przyjemne dla oka.

To jest jedna z tych książek, po których mam mieszane uczucia. Z jednej strony – czyta się bardzo szybko, płynnie i przyjemnie, a z drugiej, główna para jest tak odrzucająca i robi tak głupie rzeczy, ze miałam ochotę czasem wyrzucić książkę przez okno. Czytałam, cierpiałam przy tym ale mimo to czytałam dalej, bo byłam ciekawa jak to się skończy. Emocji ta powieść na pewno dostarczyła mi dużo. Niekoniecznie pozytywnych. Moją końcową oceną jest 7/10. Być może byłoby wyżej ale te postacie mnie zmęczyły psychicznie.

W dziale recenzji: viewtopic.php?p=1251971#p1251971
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Poprzednia strona

Powrót do M

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości