przez Fringilla » 28 czerwca 2019, o 02:16
Cóż...
To just exist as a woman online is to be at risk for harassment.
Sparafrazuję:
To just exist as a woman in the public is to be at risk for harassment.
W każdej kulturze. I od zawsze już samo zaistnienie w strefie publicznej jest interpretowane jako zaistnienie w roli obiektu seksualnego oraz podleganie cudzej kontroli (jak wyglądasz, się ubierasz, jak się uśmiechasz - dopuszczamy do częsciowego głosu tylko wtedy, gdy spełniasz nasze standardy "zachowania").
“It’s misogyny. It’s just sexism. It is deeply ingrained.”
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin