joakar4 napisał(a):
"Nie zostawię Cię" Anna Wolf
Miałam ostatnio ochotę na romans biurowy i trafiłam na to dzieło. Matko, jaka to była zła książka. Wprawdzie całej nie przeczytałam, poległam w okolicach 30%, ale co nieco mogę powiedzieć.
Po pierwsze, autorka posługuje się dość agresywnym stylem pisania. Już od pierwszej strony miałam wrażenie, że główna bohaterka jest non stop wkurzona (delikatnie mówiąc). Ma ciągłe pretensje do szefa, wręcz go nienawidzi, bo ten kazał jej zadzwonić i zamówić bukiet kwiatów. Wiecie, zdaję sobie sprawę, że to może nie jest związane z jej pracą, ale on jej kazał tylko zadzwonić do kwiaciarni, nie musiała tam iść ani dostarczać tych kwiatów. To taki problem dla osobistej asystentki?
No ale dobra, zamówiła te kwiaty i raptem autorka zaserwowała przeskok w czasie. Po roku szef głównej bohaterki, Santo, robi się nagle o nią chorobliwie zazdrosny, bije innych mężczyzn jak tylko spędzą z nią trochę czasu. Miałam wrażenie, że to jakiś świr. Zaczyna też okazywać jej więcej sympatii, stwierdza nawet, że jego matka bardzo chciałaby ją poznać. Dziewczyna jest w szoku, ale po rozmowie z bratem szefa wszystko staje się jasne. Ich matka bardzo napiera by synowie się ustatkowali i Santo najprawdopodobniej wpadł na pomysł, że przedstawi jej asystentkę jako swoją dziewczynę i będzie miał spokój. Kilka dni później zaprasza ją na bal, kupuje jej bardzo drogi naszyjnik i pyta czy tego wieczoru może traktować ją jak najważniejszą kobietę w swoim życiu, czy coś w tym stylu. Dziewczyna się zgadza. I teraz nie wiem czy szanowna autorka ma problemy z pamięcią, czy pisała to po kilku głębszych, ale miałam wrażenie, że ona sama nie wie co napisała kilka stron wcześniej. Bo kiedy bohaterowie weszli na bal, dziewczyna była w szoku, że szef ją adoruje, jest dla niej miły, przedstawia ją matce. Ma do niego o to pretensje. Jakby, kurna, kilka stron wcześniej sama się na to nie zgodziła, i co więcej jakby brat Santo jej wcześniej jej wszystkiego nie wyjaśnił. Tutaj przerwałam czytanie.
Nie byłam w stanie zdzierżyć głównych bohaterów, oboje mnie strasznie irytowali, on momentami zachowywał się jak psychopata, a ona była na wszystko wkurzona i wiecznie nadąsana.
Lucy napisał(a):
Na zamku w Pieskowej Skale, zostają odkryte zwłoki kelnerki Anny Bednarz. Karolina Morawiecka, wdowa po aptekarzu, postanawia rozpocząć prywatne śledztwo, ponieważ w jej mieście nie może grasować morderca. Policja jest oczywiście mało domyślna, więc wdowa wraz z poznaną zakonnicą z żyłką detektywistyczną, postanawiają zająć się sprawą.
Muszę przyznać, że liczyłam na coś innego. Nudy, nudy i jeszcze raz nudy. Oprócz debilnej głównej bohaterki, której nie chciałabym w życiu za sąsiadkę, cała zbrodnia jest mało ciekawa. Podejrzanych jak na lekarstwo, dlatego łatwo na początku wytypować sprawcę. Wszystko się strasznie ciągnęło, a przekonanie głównej bohaterki o własnej wspaniałości, normalnie wbijało w fotel.
Podaję kilka przykładów: (...)
Chyba już wiecie o co mi chodzi. Czytanie o babie, która pozjadała wszystkie rozumy, uważała się za najmądrzejszą, była wredna i przede wszystkim ograniczona umysłowo, trudno było przełknąć. Śmiało można zaliczyć ją do grona "moherowych beretów".
1/6
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość