Iris Johansen "Łabędź"
Nell jest żoną przebojowego, pnącego się po drabinie kariery bankiera. Sama zaś jako typowa szara myszka, nie lubi blichtru wielkiego świata. Gdy w skutek zamachu traci męża i ukochaną córeczkę, a sama ledwo uchodzi z życiem, wszystko się zmienia. Wyposażona w nową twarz, osobowość i pomoc najemnika – Nicholasa Taneka, zaczyna nowe życie. Gnana żądzą zemsty poprzysięga, że zabije mordercę córki.
Johansen znam z dobrych romansów historycznych osadzonych w ciekawych realiach. Tym razem dostałam książkę, która nie jest ani romansem, ani nie ma nic wspólnego z historią.
Sama fabuła jest dość interesująca, choć czasem zwroty akcji są odrobinkę naciągane. Intrygi i zagadki zostały fajnie wyjaśnione, a akcja jest wartka i to sprawia, że książkę dość szybko się czyta. Nie ma dłużyzn i zapchajdziur. Wszystko wydaje się być dokładnie na swoim miejscu, a mimo to czegoś bardzo brakuje.
Jako romans, ta opowieść zupełnie się nie sprawdza, bo wątek miłosny został zminimalizowany i sprawia wrażenie okrojonego. Jako sensacja – lepiej, choć na to zdecydowanie za mało jest akcji. Ta książka to coś pomiędzy romansem, obyczajówką, a sensacją. Nie wiem, czy mnie to przekonuje.
Podobała mi się bohaterka, zwłaszcza jej przemiana. Bohater trochę mniej przypadł mi do gustu, bo nie lubię książkowych samców alfa w typie komandosa. Dużym plusem są bohaterowie poboczni, a jest ich sporo.
Podoba mi się motyw zemsty, motyw przemiany brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia. Bardzo zgrabnie autorka nawiązała do popularnej baśni.
Mimo sprawnego warsztatu i gładkości, ta książka wydała mi się odrobinę naiwna. Przekombinowana chwilami, trochę naciągana. Mogę jednak wybaczyć te drobne niedociągnięcia, bo czytało mi się bardzo przyjemnie i raczej mam pozytywne wrażenie po lekturze. Niestety, z żalem muszę przyznać, że w wydaniu współczesnym książki Johansen tracą część magii i klasy, za którę cenię autorkę. Ta książka jest niezła ale nic poza tym. Dlatego daję 7/10.