Teraz jest 25 listopada 2024, o 15:02

Dobra kondycja: styl życia, ćwiczenia, diety

Zdrowie, pielęgnacja, edukacja, zakupy, podróże
Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 20 października 2019, o 14:36

Sol - miałam pisać podobnie do Szuwarka ale skoro to kwestia psychicznej blokady, to nie namawiam, bo po części Cię rozumiem.

Ja tam basen lubię. Kiedyś też miałam lekkiego świra na punkcie przesadnej czystości i higieny ale trochę mi przeszło po różnego rodzaju biwakach i podróżach. Jak się jeździ w długą trasę, to na pewne rzeczy jest się narażonym i albo się przemożesz albo masz problem. Na mnie już nie robi wrażenia większość kabin prysznicowych na promach i przydrożnych toalet, choć muszę przyznać, że to co ostatnio widuję w Niemczech i Szwecji jednak mnie trochę rusza (okrutny syf, najkrócej mówiąc, w Polsce nie widziałam takiego brudu od dobrych 15 lat :mysli:). Zazwyczaj jak jest dramat, jedziemy dalej, bo w danym miejscu już nie dam rady się wysikać. "Najfajniej" jest jak pęcherz prawie pęka, a tu zima i śnieg, a wszystkie kibelki na parkingu obleśne. :yeahrite: Z toitoiami to do tej pory mam problem. Raz się przemogłam i weszłam, bo nie było niczego innego, podczas skoków w Vikersund. :P Największy szok przeżyłam zaś w, wydawałoby się, cywilizowanej Szwajcarii, przydrożny wc to była po prostu dziura w ziemi. :zalamka:
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 20 października 2019, o 18:49

Tak, Kawko ;) Zdaję sobie sprawę, że baseny to akurat są czyszczone, ale na głowę nie pomożesz.
Ale te publiczne toalety, to jest problem. Wiem, w trasach nie ma zmiłuj, najgorzej, że zawsze liczę, że dojadę i wtedy jest zatrzymaj się ale już. Nie za chwilę tylko już.
No cóż...

W toitoiu nigdy w życiu nie byłam :D
A zagranicą mnie trochę zszokowałaś, myślałam, że cywilizacja dotarła i do klopików...
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 20 października 2019, o 19:39

Wbrew pozorom Polska nie wypada źle na tle innych europejskich krajów. Owszem, są miejsca, gdzie jest lepiej (np. Dania, Norwegia) ale wydaje mi się, że nie odstajemy od innych. O ile po krajach byłej Jugosławii cudów się nie spodziewałam, to Włochy i Szwajcaria były dla mnie zaskoczeniem na minus. Szwajcaria jest bogata ale po infrastrukturze drogowej tego raczej nie widać. Barierki, znaki drogowe i toalety naprawdę były kiepskie. W Szwecji i Niemczech dużo zależy od tego gdzie trafisz. Albo luksus albo dramat. :P


A żeby nie było offa, to stwierdzam, że ostatnio nie ćwiczę. Ledwo pracę skończyłam, to się okres nawinął. :bezradny:
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 21 października 2019, o 07:10

ja po raz kolejny postanawiam ćwiczyć. ale udało mi się mocno ograniczyć słodycze. nie wyeliminować bo bym nie dała rady ale ograniczyć. zwłaszcza te podjadane w pracy.
mam tylko problem ze słodyczami po posiłku. podobno to wystrzał insuliny i rzucam sie na słodkie i tutaj muszę popracować.
w sumie to waga mi zwisa i powiewa, bardziej zaleczy mi na wałeczkach i bólach kręgosłupa..

ej, ja nikogo nie namawiam tylko jakby co tłumaczę.
no i własnie a propos tych dziur w ziemi ..... może trudno to zrozumieć ale to najhigieniczniejsze rozwiązanie i najzdrowsze dla sposobu wypróżniania.
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 21 października 2019, o 13:51

Szuwarku - niby najhigieniczniejszy sposób ale serio to był obleśny widok. Tym bardziej, że miałam już do czynienia z publicznymi toaletami, gdzie nawet woda się sama spłukuje na fotokomórkę, a toaleta się dezynfekuje za każdym razem, gdy otwierasz drzwi. Ja tam wiele nie wymagam, bo i tak załatwiam się "na Małysza" w publicznych toaletach, ale ta dziura w ziemi, w bogatej Szwajcarii, mocno mi utkwiła w głowie. :P

Powinnam zacząć ćwiczyć ale nie mam teraz do tego głowy. Przeprowadzka, stres i jakoś ogólny brak entuzjazmu mnie dopadł (nawet do czytania), więc pewnie wrócę do tematu, jak mi się życie trochę unormuje.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 21 października 2019, o 15:55

szuwarek napisał(a):ej, ja nikogo nie namawiam tylko jakby co tłumaczę.
no i własnie a propos tych dziur w ziemi ..... może trudno to zrozumieć ale to najhigieniczniejsze rozwiązanie i najzdrowsze dla sposobu wypróżniania.

No prawda (mierzone w "jak niewiele musisz dotknąć, jakie mięśnie ćwiczysz i jak łatwo zakompostować" :rotfl:
szczególnie w podróżno-turstystycznych, zatłoczonych miejscach...

Ja rano nie ćwiczę tylko się rozciągam - tyle mogę, żadnych intensywnych zabaw nie dawałam nigdy rady.

PS ja w kwestii ograniczeń słodyczy polecam swoje 2 metody o niezerowej skuteczności: 1. robić własne (lepsze składniki z założenia, jednak ciut taniej, energia zużyta na produkcję sama w sobie); no tak, trzeba mieć jeszcze czas... i 2. każda kwota nie wydana na słodycze wpłacana na cel szlachetny :P
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 1269
Dołączył(a): 18 sierpnia 2016, o 13:10
Lokalizacja: Wrocław
Ulubiona autorka/autor: Julia Quinn, Mary Balogh, Lisa Kleypas

Post przez kahahaha » 22 października 2019, o 10:50

Frin bardzo dobre metody :-D

Avatar użytkownika
 
Posty: 10122
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 1 listopada 2019, o 12:10

skończyłam fizjoterapię, nadal ćwiczę w domu a od wtorku siłownia (wczoraj też byłam), podpisałam kontrakt na rok - dostałam takie coś w zestawie (poniżej zdjęcie) Na siłowni jest duży wybór, podobne urządzenia jak na fizjoterapii. Woda (różne smaki) jest za darmo. Także tych placówek jest sporo więc mogę sobie iść do tej co mam bliżej jak np. wracam z pracy. W planie mam także w dzień wolny, po siłowni, iść na basen :)
Wczoraj był ciężki dzień w pracy + siłownia to mnie dziś tak wszystko boli, aż się nic nie chce.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 3 listopada 2019, o 12:01

Mam przerwę we wszelkim odchudzaniu aktywnym, skakanka która robiła mi super wisi od wtorku. Ale za to niemal nie jem, więc na bank coś schudne ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 13 kwietnia 2020, o 23:46

Miesiąc spowolnienia fizycznego przyniósł nieoczekiwany efekt: pierwszy raz w życiu jestem w stanie ćwiczyć jogę.

Dotąd maksymalnie mnie nudziła (nie wspominając o poziomie trudności, ale to inna historia ^_^
Natomiast teraz, gdy przestawiłam się z pilates głównie plus tai-chi i o wiele więcej rozciągania (bo siedzący tryb bardzo intensywnie) obecnie tempo jogi zaczęło mi coraz bardziej odpowiadać.
Ba, nie muszę mieć w tle innych rozrywek, aby nie przysypiać, robiąc powtórzenia :lol:
Jestem w stanie faktycznie bezmyślnie leżeć i oddychać relaksacyjnie.

W sumie przynajmniej taki sukces.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 13119
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 16 września 2020, o 10:54

Halo, dziewczyny, muszę się wam pochwalić - zrzuciłam całe 10 kilogramów!!!! :cheer: :cheer: :cheer: :cheer: :cheer: W niecałe 3 miesiące. Zaczęłam pod koniec czerwca i trzymam się do dziś. I jeszcze chciałabym zgubić 5 kilo, a przynajmniej dwa i pół. Trzymajcie za mnie kciuki, bo idzie jesień i zima, a razem z nimi chęć na podjadanie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4787
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 16 września 2020, o 11:51

Gratulacje, Dorotko :-D
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 16 września 2020, o 17:32

Brawa Dorotko.

Skromnie dodam, że mnie się udało uciąć 4-5 kg i na razie waga nie wraca. Docelowo jeszcze sporo przede mną ale liczę na sukces, bo obecnie pracuję fizycznie, więc odchudzanie jest niejako w gratisie. :P Można powiedzieć, że prawie codziennie mam 7,5 godziny cardio i siłowych. :P
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 września 2020, o 19:23

A jak osiągnięte? ^_^

PS ostatnio jestem zwolenniczką metody nowego premiera Japonii :rtofl:


A u mnie powoli schodzi opuchlizna nóg nabyta w ramach stacjonarności lockdownowej... nie taka prosta to sprawa była, jak się okazało.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 13119
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 16 września 2020, o 20:54

U mnie to nie podjadanie i 3-godzinna przerwa między posiłkami. Oczywiście posiłki niezbyt duże i niekaloryczne. Na przykład na śniadanie o 7,30 zjadam jedną kanapkę, około 11-tej zjadam jabłko, o 14,30 dwa ugotowane ziemniaki i spora porcja surówki albo spora ilość fasolki szparagowej polanej sosem z mężowskiego gulaszu, około 17,30 jakiś owoc. Brat mnie namówił, bo sam przeszedł na dietę dwa tygodnie wcześniej. Akurat pojechałam do niego na Mazury i przy jego wsparciu było mi łatwiej zacząć. Bo pilnowaliśmy się nawzajem i dopingowaliśmy, a potem to już poszło. I nagle zauważyłam ile wcześniej podjadałam: a to zaraz po śniadaniu sięgałam po coś słodkiego, potem zjadłam owoc albo dwa, parę orzeszków, albo garść rodzinek, po obiedzie obowiązkowo coś słodkiego, a wieczorem, kiedy ślubny wracał z pracy zawsze coś tam podjadłam z jego kolacji. Zauważyłam też różnicę na paragonach sklepowych, bo teraz zdecydowanie mniej kupuję, a co za tym idzie mniej wydaję na jedzenie. No i wszyscy znajomi zauważyli, że zrzuciłam kilogramy, bo ciągle słyszę: "rany, ale schudłaś". A mój brat w tym samym czasie zrzucił aż 20 kilogramów, ale on rzeczywiście mocno zacisnął pasa i potrafił zjeść na śniadanie tylko pomidora.
Oczywiście od czasu do czasu pozwalam sobie na mały grzeszek i pożrę kawałek czekolady [mlecznej, bo innej nie lubię], ale nie zdarza mi się to często, bo po prostu nie muszę już jeść słodyczy. Nie mam takiej potrzeby.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 16 września 2020, o 20:59

Jeśli to pytanie do mnie to przez pracę nie podjadam w ciągu dnia, a w zasadzie jem trzy posiłki dziennie.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 13119
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 16 września 2020, o 22:35

Bo to podjadanie jest najgorsze. Od czasu, jak przestałam podjadać między posiłkami kilogramy same znikają. No, ale oczywiście nie obżeram się ponad miarę i unikam słodyczy.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 17 września 2020, o 00:02

Pytanie globalne :hyhy:

Ja najgorzej zaczęłam tyć - złożony zresztą proces - gdy miałam tryb pracy / funkcjonowania, że śniadanie ok, potem 12 godzin z małymi przgryzkami (takimi serio małymi - ew. owoce, soki, herbata) i kolacja nadrabiająca po całym dniu.
Kalorycznie i ilościowo spokojnie tyle samo co zwykle na dobę.
Natomiast kolacja jednak to był taki zbiorczy posiłek (podwójna porcja) plus podwieczorek do kompletu.
Powodowało to senność, cukier do góry i ogólną ospałość, a w efekcie - zmianę metabolizmu i magazynowania energii.
Np. klasyczny mój zestaw ćwiczeń był trudniejszy do wykonania.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 13119
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 17 września 2020, o 09:51

Ja właściwie wieczorami niewiele jadam, ale mnie gubi podjadanie: tu parę orzeszków, to herbatnik, tam dwa cukierki, a po drodze owoce.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6741
Dołączył(a): 13 lutego 2014, o 09:54
Ulubiona autorka/autor: Krentz

Post przez szuwarek » 18 września 2020, o 08:59

zapusciłam się w tym roku ale stres i praca nie pomagają
czekam teraz na jesienne wyzwanie Marty z Codziennie Fit bo one są własnie bardzo fajnie ułożone.
ale skarżysz się czy chwalisz - bo nie wiem jak reagować

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 8 listopada 2020, o 19:23

Odświeżam temat., bo dawno nic tu nikt nie pisał.

Znów mój orbitrek stoi w mieszkaniu i znów ćwiczę na nim. Dziś np. 5 km zrobione w niecałe 40 minut.
http://www.radiocentrum.pl

"...Gary (...) niedawno zerwał ze swoją dziewczyną z powodu niezgodności charakterów (charakter nie pozwolił jej zgodzić się na to, by Gary sypiał z jej najlepszą przyjaciółką)". Neil Gaiman "Nigdziebądź".

Avatar użytkownika
 
Posty: 13119
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 8 listopada 2020, o 22:34

Ja zrzuciłam 11 kilogramów i się zatrzymałam. Chciałabym jeszcze zrzucić 3 i już będę zadowolona. Ale cały czas się pilnuję, żeby nie podżerać, co w okresie jesienno-zimowym jest trochę trudniejsze, a przynajmniej dla mnie. Codziennie rano się ważę i jak tylko waga idzie w górę, to natychmiast uważam na to, co jem. Ale się nie głodzę.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 4787
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 9 listopada 2020, o 09:35

Ja miałam dobry początek roku szkolnego, bo zaczęłam dietę (okienkową, więc w sumie jem prawie to samo co wcześniej, ale w odpowiednim czasie) i chodziłam na zajęcia z tańca, ale niestety mi zamknęli :disgust: Nie ważę się, ale widzę po ubraniach, że jest trochę lepiej niż wcześniej :wesoły:
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 9 listopada 2020, o 13:00

Niestety u mnie podżeranie wychodzi i stoję w miejscu.
Nadal nie jem mięsa, co powoduje lepsze samopoczucie, ale nawet same warzywka i zdrowe przekąski w nadmiarze są podżeraniem :zalamka:

Wiem, jak głupio to brzmi, ale nawet nie za bardzo mam kiedy ćwiczyć - pracując w domu, nie mam kiedy... Powinnam wrócić do skakanki, ale skaczę na dworze, w domu nie mam gdzie, a aura jaka jest, każdy widzi :shit:
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 13119
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 9 listopada 2020, o 13:27

Dla mnie codzienne ważenie się jest istotne, bo jeśli tylko waga idzie mi w górę, to natychmiast koryguję co jem.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Kącik Porad Wszelakich

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości