Argumentacja na rzecz zdrowia to jedno, ale to, kto to robi, to oddzielna sprawa
Nie podoba mi się koncept, że jakikolwiek celebryta i spec raczej od autopromocji i wyglądu jest promowany w jakikolwiek sposób wśród osób nieletnich za pomocą systemu szkolonego, zanim w ogóle poruszy się sprawę zdrowia psychicznego - a to nawet u nas nie leży, tylko nie istnieje na poziomie edukacji poniżej 18 roku zycia.
Zgadzam się, Szuwarku, a zarazem obstawiam, że zdecydowana większość problemów z odżywianiem - i efektów tegoż, bo są różne - to kwestie psychologiczne, a przemysł fit tylko do tego maksymalnie dokłada i w żaden ale to żaden sposób nie pomaga.
Osoba 100kg, jaką opisujesz, to ktoś wymagający wsparcia speców bynajmniej nie od diety na pierwszy ogień
Promuje się na pierwszą linię dietetyków zamiast wsparcia psychologicznego i pedagogicznego, co dla mnie jest mega pomyłką na tym etapie.
To jakby proponować osobom narzekającym na brak dostępu do podpasek i tamponów środki hamujące krwawienie jako rozwiązanie.