kahahaha napisał(a):Aniołku jak tam Krecik
trzymam mocno kciuki
Indiana
Krecik lepiej, jak na razie wyrwaliśmy go z objęć śmierci, chodź weterynarze nie wróżyli nam sukcesu. Nadawali nam wszystkich leków, a potem powiedzieli że jak już nam nie będzie potrzebne to żeby im przynieść, oni do schroniska oddadzą. Najgorsze było pierwsze 10 dni(chodź lekarze dawali mu góra dwa życia), kot nawet wody sam nie pił, karmiliśmy strzykawką co godzinę, a zabiegi robiliśmy co 3. Kot dostawał 3 rodzaje kroplówek, antybiotyk, zawiesinę na dziąsła, aminokwasy i takie coś z tablicą Mendelejewa na opakowaniu, jak ja to nazywałam.
Teraz kot dostaje kroplówkę raz dziennie i tak już będzie do końca jego życia
, ale walczymy, póki on żyje to my walczymy. Do tego specjalistyczna karma (oczywiście jak specjalna to droga). Ale u kota widać poprawę, a co było mocno do przewidzenia, jak je jeden kot, je i drugi. Berci smakuje to bardzo i uwierzcie mi, kot wygląda kwitnąco z dnia na dzień bardziej. Sierść, energia, nawet takie ropiejące oczko przestało być problemem.
Dla dowodu kila fotek
Tak razem pracujemy w domu, mamy poduszkę bo się nie mieściliśmy, chodź przyznam że boja mnie plecy od lewitowania na skraju fotela.
Nie wiem czy jemu jest wygodnie, ale tak się całymi dniami tuli
A oto Bercia i jej zamiłowanie do każdego karton
Pokaże wam jeszcze jakie stare foty znalazłam u sąsiadki
Koty jak były młode i było ich więcej