Zapraszam Was na recenzję książki, której premiera miała miejsce kilka dni temu -
" To tylko przyjaciel" Abby Jimenez.Pomimo wakacyjnej okładki, książka nie ma aż tak wakacyjnego klimatu, jak mogłoby się wydawać. Traktuje o rzeczach ważnych i trudnych, jak problemy z kobiecą bezpłodnością i zaburzonymi cyklami. Ale nie tylko. Myślę, że to przede wszystkim opowieść o sile miłości oraz akceptacji siebie i swoich ułomności.
Kristen, bohaterka książki, mierzy się z kilkoma problemami. Po pierwsze - apodyktyczna i zimna matka, która nie może pogodzić się z wyborami córki. Po drugie - kompletnie zaburzone cykle memstruacyjne, które nie pozwalają jej normalnie funkcjonować. A z nimi związane jest coś, co dla większości kobiet może być powodem do wstydu i braku samoakceptacji - niepłodność (a przynajmniej prawie całkowita niemożność poczęcia dziecka).
Kiedy poznaje Josha w jej wydawać by się mogło uporządkowane życie, wchodzi chaos. Nagle zaczyna kwestionować wszystkie swoje wybory. Okazuje się, że jej związek z Taylorem był prawdopodobnie oparty na wygodzie i kompromisie. Pomimo namiętnych chwil, właściwie nic z nim jej nie łączy. Są kompletnymi przeciwieństwami i tak naprawdę się nie znają.
To Josh rozumie ją lepiej od niej samej i jest jej opoką.
Książka ma jakby dwie części. Pierwsza - gdy Kristen jest nadal w związku z Taylorem, ale jej fascynacja Joshem przybiera na sile. Nie martwcie się jednak - jest wierna i nie ulega tak łatwo. Druga część, to ta, kiedy już wybiera między nimi, ale nadal nie jest w stanie wyjść w normalną relację z Joshem. Wszystko przez to, co wspomniałam wczesniej - brak samoakceptacji i niewiarę w siłę uczuć mężczyzny.
Kristen ma różne twarze, pewnie jak każda z nas. Ma lepsze i gorsze momenty, ale jest kochaną i przesympatyczną osobą. Chociaż pod koniec trochę mnie zmęczyła swoim użalaniem się, jednak nie na tyle, żeby odebrać całkiem przyjemność z czytania.
Josh z kolei to mężczyzna ideał, który kiedy trzeba przytuli, poda lody czekoladowe i kupi tampony
Myślę, że książka jest odpowiednim balansem humoru i wzruszenia. Końcówka nie jest łatwa, ale też daje nadzieję i tchnie optymizmem.
Jak na debiut książka jest naprawdę dobrze napisana i każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
Dla mnie mocne 8/10