Teraz jest 22 listopada 2024, o 02:27

Romans współczesny

Gatunki – rodzaje – typy - crossovery
Fantastyka / Paranormal — Historyczny — Współczesny — Kryminał / sensacja / thriller / mafia — Religijny — LGBTQ+
YA / NA — Dla dzieci i młodzieży — Harlekiny — Chick-lt — Komiks — Fanfiki
Poza romansem... — Polska strefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 15 listopada 2019, o 17:13

Obrazek

Jego babeczka - Penelope Bloom

W tej części poznajemy Emily, która za kilka miesięcy wyrusza do Francji, żeby rozpocząć wymarzone studia. Pewnego dnia, spotyka sympatię ze studiów Ryan’a. Facet zatrudnia ją, żeby namalowała plakaty na duże przyjęcie Halloweenowe. Przyjęcie ma się odbyć w firmie braci Chambersonów, znanych z poprzednich części. Emily i Ryan nie chcą się wiązać. Ona bo niedługo wyjeżdża, a on bo jego wcześniejsze związki, to pasmo porażek. Mimo iż obydwoje się wzbraniają, zaczynają coś do siebie czuć. Niespodziewanie Emily dostaje telefon z Francji z propozycje stażu u pewnej znanej artystki. Kobieta ma wyjechać za kilka dni, co oczywiście czyni. A co robi Ryan? Planuje wyjechać z nią. :shock:

Chyba w końcu doszłam do tego, co mi szwankuje w tych książkach. :ermm:
Książkę szybko się czyta, ale też i szybko bohaterowie się zakochują i podejmują ważne decyzje. Rozumiem kwestię wyjazdu po jakimś okresie chodzenia, ale oni dopiero co wskoczyli do łóżka i zaraz mamy wyjazd Emily. Facet ni z gruszki, ni z pietruszki postanawia pojechać z nią i zamieszkać w obcym mieście. Takie uczuciowe przyspieszenie nie bardzo mnie raduje i dlatego jestem średnio zadowolona.
2/6
Ostatnio edytowano 14 czerwca 2020, o 14:44 przez Lucy, łącznie edytowano 3 razy
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 16 listopada 2019, o 13:27

Historie Bloom w zasadzie są o niczym, zbyt powierzchowne, aby wzbudzać emocje, lecz szybko je się czyta i w sumie nie jest źle.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1500
Dołączył(a): 3 marca 2016, o 15:11
Ulubiona autorka/autor: Vii Keeland, Adam Silvera

Post przez cedar » 19 listopada 2019, o 11:23

Ksiazki Bloom mialy potencjal (glownie kwikogenny, ale jednak), tylko ze autorka sie nie zastanawia chyba, co by sama zrobila w danej sytuacji. I wychodzi jak wychodzi - romans na lapu-capu. Serdecznie nie wierze, ze HEA w jej uniwersum bedzie trwalo dlugo.
Caviar and cigarettes
Well versed in etiquette
Extraordinarily nice
She's a Killer Queen

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 24 listopada 2019, o 22:08

'Babeczka' dopiero przede mną :P
Księżycowa Kawa napisał(a):Historie Bloom w zasadzie są o niczym, zbyt powierzchowne, aby wzbudzać emocje, lecz szybko je się czyta i w sumie nie jest źle.

Właśnie trochę mi w tych książkach wadzi, że ciach trach i już wielka miłość między bohaterami. W 'Bananie' jeszcze jakoś mnie to przekonało. Zresztą tam chyba nie zadziało się tak od razu. Natomiast w 'Wisienkach' już mi mocno zgrzytało. Uczucie ni z gruszki ni z pietruszki. Po za tym jakoś niemrawo opisane.

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 3 grudnia 2019, o 13:35

"Ściema" K. Bromberg

Jest to pierwsza książka autorki jaką czytałam, w związku z czym nie miałam wobec nie żadnych oczekiwać :)
Historia jest całkiem pomysłowa, ale nie będę się o niej rozpisywać, ponieważ połowa książki jest streszczona na okładce. Powiem tylko tyle, że mnie się to podobało. Niby hate-to-love, szef-podwładna, ale pomysł na to, żeby ich umieścić w autobusie, gdzie spędzają ze sobą 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, był naprawdę fajny. Dzięki temu zamknięciu Harlow i Zane mogą poznać się właściwie z każdej strony, również tej najgorszej. Poza ty, Zane, który pozuje przed światem na zepsutego i rozpustnego, czasami musi odpuścić i pokazać Harlow swoje prawdziwe oblicze. Do tego, dzięki zabiegom (a właściwie kłamstwom) obojga, na zewnątrz muszą udawać obłędnie zakochaną parę, która poznała się dzięki portalowi randkowemu. To zdecydowanie nie ułatwia życia ani Harlow ani Zanowi. A jakby tego było mało jeden z inwestorów wymyśla dla "zakochanych" dodatkowe ciekawe zadania.

Nie ukrywam, że pomysł na prowadzenie historii podobał mi się i to bardzo. Narracja pierwszoosobowa zarówno ze strony Harlow, jak i Zane'a, sprawia że możemy lepiej poznać oboje bohaterów oraz ich uczucia. Co jeszcze jest wielkim plusem tej historii, to rozmowy i przekomarzanie się bohaterów. Nie raz parskałam śmiechem na ich utarczkach. Wszystko to możliwe było dzięki kreacji Harlow. Nie jest cichutką, zastraszoną dziewczyną, ale temperamentną i niedającą sobie w kaszę dmuchać kobietą, świadomą swojej wartości i mówiącą to, co myśli. Nawet jeśli to coś nie jest po myśli rozmówcy :) A Zane potrzebował właśnie kogoś takiego (chociaż długo nie chciał się do tego przyznać). Był już zmęczony pustymi panienkami, które leciały na jego wygląd i pieniądze. Potrzebował odmiany i świeżości, które z hukiem wniosła w jego życia Harlow. Zane jest zatem klasycznym romansowym bohaterem ostatnich lat - przystojny, bogaty, arogancki i może trochę znudzony swoim życiem. Ma oczywiście swoich wiernych kumpli, z którymi toczy jakże wzniosłe rozmowy na temat swojego pożycia, ale tym co go wyróżnia z tłumu bohaterów jest jego psiak, Śliniak. Szkoda, że nie było więcej ich wspólnych momentów, bo to, co było zasygnalizowane w książce było cudne.
Ciekawy był również sam pomysł biznesu, jaki rozkręca Zane - portalu randkowego opartego na skomplikowanych algorytmach oraz ogromnej machiny promocyjnej, jaka toczy się dookoła. Cała ta otoczka sprawia, że zatwardziały kawaler i osoba niewierząca w miłość, wpada po uszy i kompletnie zmienia nastawienie. Podobało mi się, jak zachodziła w nim zmiana i jak powoli uświadamiał sobie swoje uczucia.
Oczywiście, jak to modne ostatnio, nie obeszło się bez niewielkich dramatów, które wpłynęły na usposobienie obojga bohaterów. Na szczęście nie są to jakieś ogromne dramaty przysłaniające ich historie, ale są i stanowią o tym, jacy teraz są Harlow i Zane.

Być może książka nie ma jakiegoś zawrotnego tempa, ale czyta się ją bardzo przyjemnie. Jeśli zatem macie ochotę na długi zimowy wieczór z ciepłym kocem, herbatą i książką w ręce, to myślę, że "Ściema" będzie bardzo dobrym wyborem :)

Dla mnie 7/10
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 3 grudnia 2019, o 17:09

Może się skuszę :-D
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 8 grudnia 2019, o 16:30

http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2019/12/8 ... 115003.jpg

"Miłość online" - Penelope Ward

A teraz coś z "mojej bajki". Penelope Ward i jej "Miłość online". Jejku, jak mi się ta książka podobała. Było w niej wszystko, co sprawia, że dla mnie książka jest dobra - cudni bohaterowie (nie tylko  pierwszoplanowo) i chemia, która łączy ich od samego początku, fajna historia i ciepły klimat. Być może nie ma jakiejś spektakularnej akcji, ale mimo wszystko czyta się ją lekko i z przyjemnością.
"Miłość online" ma w sobie coś z Kopciuszka. Jest bogaty "książę", Ryder, syn hollywoodzkiego producenta filmowego i biedna dziewczyna, Eden. Jeśli chodzi o bohaterów to ja ich kupuję w całości. Nie mam się do czego przyczepić. Są tacy normalni i ludzcy, myślę, że łatwo byłoby się z nimi zaprzyjaźnić. Oboje są dość młodzi (Ryder ma 28 lat, a Eden 24), ale bije od nich ogromna odpowiedzialność i dojrzałość. Pomimo tego, że Ryder ma bogatego ojca i nie ma oporów przed korzystaniem z uroków uprzywilejowanego życia, jest naprawdę fajnym i dojrzałym facetem. Jeszcze do końca nie wie, czego chce od życia, ale czuje, że puste życie nie jest dla niego. Jest dowcipny i pracowity (pomimo tego, że jest dziedzicem ojcowskiego imperium, nie posiada na laurach, a ojciec uczy to szacunku do każdej pracy, chociażby przez to, że przez przechodzi w firmie przez każdy jej szczebel) i nie boi się swoich uczuć. 

Eden z kolei musiała dość szybko dorosnąć. Kiedy miała 20 lat jej matka zmarła w wypadku, a ona została opiekunka swojego sporo młodszego, niewidomego brata. Żeby związać koniec z końcem, decyduje się na pracę na sekskamerkach. Tam też odkrywa ją Ryder i tak zaczyna się ich internetowa miłość, która wkrótce przenosi się do realu. Dzięki temu szybkiemu kursowi dojrzewania jest niezależna i silna.
To, co może odstraszyć niektórych od tej książki, to zapewne praca Eden. Nie jest to na pewno łatwy temat, ale w książce jest przedstawiony w dość subtelny temat. Mamy tu trochę szczegółów na temat tego, jak wygląda taka praca, ale nie są to jakieś drastyczne obrazy. Z części Eden potrafi nawet żartować. Ja muszę powiedzieć, że ją podziwiam. Na pewno nie jest to zajęcia dla osób o słabej psychice. Trzeba być niezwykle silną osobą, aby móc robić coś takiego. Ale też samotną, bo świetnie widać po związku Eden i Rydera, jaki to miało wpływ na jedno i drugie.

Z dobrych stron tej książki, to również relacja i kontakt jaki załapał Ryder z Olliem, bratem Eden. Ryder jest wobec chłopca niezwykle opiekuńczy, przyjmuje wobec niego postawę trochę ojcowską, a trochę braterską. 

Podobała mi się również relacja między Eden a  Ryderem. Ich związek był bardzo dojrzały, od samego początku i potrafili ze sobą rozmawiać. Nie było żadnych niedomówień czy półprawd. Potrafi się również wspierać w trudnych momentach. Być może to, że mam trochę wspólnych cech z Eden sprawiło, że ta tak bardzo mi się podobała. Sama z niechęcią oddaję kontrolę, ale czasami mam ochotę odpuścić i zdać się na kogoś innego.
Dla mnie to zdecydowanie najlepsza książka tej autorki i myślę, że kiedyś jeszcze do niej wrócę, bo można się tutaj i pośmiać i powzruszać (ja się w pewnym momencie popłakałam). Polecam z czystym sumieniem, bo myślę że jest idealna na te grudniowe wieczory. Pomimo tego, że nie ma świątecznego klimaty, to jednak jest w niej jakieś ciepło, którego szukamy o tej porze roku.

Zdecydowanie 9/10 :bigeyes:
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 10 grudnia 2019, o 19:08

W zasadzie miałam napisać o „A Billionaire Between the Sheet” Katie Lane, lecz jakoś tak wyszło, że w międzyczasie zdążyłam przerobić cały cykl The Overnight Billionaires.
W każdym razie pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to fakt, że zarówno tytuł, jak i okładka jest niezbyt adekwatna do treści. Jak się okazuje, opis również, ale to nic nowego. To wszystko zdawało się sugerować pustą opowiastkę o niczym, jakich jest wiele ostatnio. A trafiłam na coś zupełnie innego. Dla mnie to są romanse o zabarwieniu komediowym i to w dobrym sensie.
I tak „A Billionaire Between the Sheet” zaczyna się od tego, że Olivia Harrington udaje się w głuszę, aby przekonać braci Beaumont do sprzedaży udziałów w firmie tworzącą bieliznę, którą dopiero co odziedziczyli po wujku. Jako że od dawna zmagają się z problemami finansowymi, na początku nie bardzo wierzą w ten uśmiech losu. Szczególnie Deacon dopatruje się w tym pułapki, a z Olivią nie chce mieć nic wspólnego, co głównie wiąże się z ich pechową przeszłością. Usiłując dociec, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi, powoli zbliżają się do siebie (ach, ta fascynacja!), zwłaszcza gdy Deacon odkrywa, że ktoś celowo próbuje zniszczyć firmę.
Wprawdzie Olivia to nie mój typ bohaterki, lecz jakoś tu mi nie przeszkadzała. Końcówka to również nie moja bajka, ale całkiem nieźle pasowała do tej historii. Przede wszystkim autorka miała do opowiedzenia konkretną historię i tego się trzyma, rezygnując bezsensownych głupot. Po prostu w tej historii jest pomysł na poszczególnych bohaterów i nie brakuje elementów humorystycznych, dzięki czemu powieść znacząco zostaje ubarwiona. Pozostałe dwie części o braciach trzymają poziom i różnią się od siebie tak, jak oni sami. To odpowiednia lektura, gdy szuka się coś niewymagającego i lekkiego.
„A Billionaire After Dark” jest o Nashu Beaumont, czyli o bracie uchodzącym za najgorętszego i przez co by się wydawało, że trafi się nam historia o typowym playboyu. Nic z tego. No i jest jeszcze jego przeszłość, która za nim się ciągnie. Całkiem niezłe ujęcie problemu. Z chwilą gdy Eden Huckabee wplątuje się w jego życie, już nic nie będzie takie samo. A gdy znajomość zaczyna się od kłamstwa, można się spodziewać, że później będę tego konsekwencje. I jeszcze w pewnej chwili pojawiają się magiczne brownie, które przynoszą nieoczekiwany efekt. To już tak na marginesie.
„Waking up with a Billionaire” jest o Graysonie Beaumont, czyli o najmłodszym bracie i artyście, który właśnie przeżywa kryzys, przez co nie potrafi namalować nawet jabłka. Tyle że nie może pozwolić sobie na zastój twórczy, szczególnie że matka szwagierki żąda od niego kolejnego obrazu. Tyle że do jego życia wraca Chloe wraz ze swoimi tajemnicami oraz uporem.
I ma świetny epilog oraz niektóre wcześniejsze wstawki (Deacon w roli tatusia :evillaugh: ).
Z jednej strony w zasadzie nie tego szukam w romansach, zaś z drugiej teraz już rzadko kiedy pisze się takie historie (ewentualnie ja na nie nie trafiam), że to stanowiło dla mnie miłe urozmaicenie. Naprawdę przy nich można dobrze się bawić, gdy już wciągnie. Fabularnie nie ma tutaj nic odkrywczego, lecz jest przede wszystkim porządnie przestawiona opowieść; nic na siłę, lecz konsekwentnie i sensownie. Wielka szkoda, że tego nie przetłumaczono na polski.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 28 grudnia 2019, o 22:57

Karina32 napisał(a):"Ściema" K. Bromberg

Jest to pierwsza książka autorki jaką czytałam, w związku z czym nie miałam wobec nie żadnych oczekiwać :)
Historia jest całkiem pomysłowa, ale nie będę się o niej rozpisywać, ponieważ połowa książki jest streszczona na okładce. Powiem tylko tyle, że mnie się to podobało. Niby hate-to-love, szef-podwładna, ale pomysł na to, żeby ich umieścić w autobusie, gdzie spędzają ze sobą 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, był naprawdę fajny. Dzięki temu zamknięciu Harlow i Zane mogą poznać się właściwie z każdej strony, również tej najgorszej. Poza ty, Zane, który pozuje przed światem na zepsutego i rozpustnego, czasami musi odpuścić i pokazać Harlow swoje prawdziwe oblicze. Do tego, dzięki zabiegom (a właściwie kłamstwom) obojga, na zewnątrz muszą udawać obłędnie zakochaną parę, która poznała się dzięki portalowi randkowemu. To zdecydowanie nie ułatwia życia ani Harlow ani Zanowi. A jakby tego było mało jeden z inwestorów wymyśla dla "zakochanych" dodatkowe ciekawe zadania.

Nie ukrywam, że pomysł na prowadzenie historii podobał mi się i to bardzo. Narracja pierwszoosobowa zarówno ze strony Harlow, jak i Zane'a, sprawia że możemy lepiej poznać oboje bohaterów oraz ich uczucia. Co jeszcze jest wielkim plusem tej historii, to rozmowy i przekomarzanie się bohaterów. Nie raz parskałam śmiechem na ich utarczkach. Wszystko to możliwe było dzięki kreacji Harlow. Nie jest cichutką, zastraszoną dziewczyną, ale temperamentną i niedającą sobie w kaszę dmuchać kobietą, świadomą swojej wartości i mówiącą to, co myśli. Nawet jeśli to coś nie jest po myśli rozmówcy :) A Zane potrzebował właśnie kogoś takiego (chociaż długo nie chciał się do tego przyznać). Był już zmęczony pustymi panienkami, które leciały na jego wygląd i pieniądze. Potrzebował odmiany i świeżości, które z hukiem wniosła w jego życia Harlow. Zane jest zatem klasycznym romansowym bohaterem ostatnich lat - przystojny, bogaty, arogancki i może trochę znudzony swoim życiem. Ma oczywiście swoich wiernych kumpli, z którymi toczy jakże wzniosłe rozmowy na temat swojego pożycia, ale tym co go wyróżnia z tłumu bohaterów jest jego psiak, Śliniak. Szkoda, że nie było więcej ich wspólnych momentów, bo to, co było zasygnalizowane w książce było cudne.
Ciekawy był również sam pomysł biznesu, jaki rozkręca Zane - portalu randkowego opartego na skomplikowanych algorytmach oraz ogromnej machiny promocyjnej, jaka toczy się dookoła. Cała ta otoczka sprawia, że zatwardziały kawaler i osoba niewierząca w miłość, wpada po uszy i kompletnie zmienia nastawienie. Podobało mi się, jak zachodziła w nim zmiana i jak powoli uświadamiał sobie swoje uczucia.
Oczywiście, jak to modne ostatnio, nie obeszło się bez niewielkich dramatów, które wpłynęły na usposobienie obojga bohaterów. Na szczęście nie są to jakieś ogromne dramaty przysłaniające ich historie, ale są i stanowią o tym, jacy teraz są Harlow i Zane.

Być może książka nie ma jakiegoś zawrotnego tempa, ale czyta się ją bardzo przyjemnie. Jeśli zatem macie ochotę na długi zimowy wieczór z ciepłym kocem, herbatą i książką w ręce, to myślę, że "Ściema" będzie bardzo dobrym wyborem :)

Dla mnie 7/10


Obrazek

Ja sobie nią zwaliłam święta :evillaugh: Nie miałam już nic świątecznego pod ręką, więc postawiłam na coś, co myślałam, że będzie lekkie i przyjemne. Początek był bardzo obiecujący, ale im dalej tym gorzej. Od momentu, kiedy ruszyli w trasę i się napalali na siebie miałam już dość. Czytałam ich wynurzenia i chciałam żeby w końcu poszli na całość. :hihi: Liczyłam że po wszystkim, zacznie się w końcu coś dziać -niestety się przeliczyłam. :ermm: Nie lubię zostawiać książek w połowie, więc się męczyłam.

2/6
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15876
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Ulubiona autorka/autor: Amanda Quick

Post przez joakar4 » 19 lutego 2020, o 09:56

Obrazek

"Jego przesyłka" Penelope Bloom

Chociaż Lilith i Liam mieszkają w jednym bloku, to kompletnie się nie znają, nigdy nawet ze sobą nie rozmawiali. Wszystko się jednak zmienia, kiedy listonosz omyłkowo zamienia ich przesyłki. Do mężczyzny trafia paczka sąsiadki, w której znajduje 18 centymetrową zabawkę erotyczną…
Po bardzo słabej Babeczce nie miałam co do tej książki wielkich oczekiwań. Zdecydowałam się ją przeczytać wyłącznie ze względu na postać głównej bohaterki, która już w poprzednim tomie była przedstawiana jako dość specyficzna osoba. Kobieta nie znosi ludzi, największą radość sprawia jej obserwowanie gdy spotyka ich coś złego czy kompromitującego. Zwłaszcza jeśli na to zasłużyli. Dodatkowo uwielbia mścić się na swoich wrogach, a robi to z dużym rozmachem i fantazją. Kocha za to koty, sama twierdzi, że gdyby miała wybierać pomiędzy ratowaniem człowieka a zwierzaka, bez wahania wybrałaby tę drugą opcję. Nie będę ukrywać, że polubiłam ją praktycznie od pierwszego akapitu. ;)
Główny bohater nie budził już we mnie takiego zachwytu, był raczej bezpłciowy. Brakowało mu ikry, ale jednocześnie świetnie uzupełniał się ze swoją ukochaną. W ogóle w tej części wątek romansowy jest poprowadzony dość wiarygodnie. To dalej jest krótka historia, zakochani nie mają mnóstwa wspólnych scen, ale mimo to jestem w stanie uwierzyć w łączące ich uczucie.
Jednak największą zaletą tej powieści jest humor. Ubawiłam się śledząc rozmowy głównych bohaterów, a zwłaszcza Lilith, która uwielbiała wszystkim docinać. Jej kłótnie z babcią czy szefem to coś cudownego. Dużo rozrywki zapewnia też William (postać doskonale znana z Jej wisienek).
Książkę oczywiście polecam. Według mnie to najlepsza część z całej serii, czytało mi się ją nawet lepiej niż Banana, który do tej pory był moim ulubieńcem.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31295
Dołączył(a): 8 listopada 2012, o 22:17
Ulubiona autorka/autor: Różnie to bywa

Post przez Księżycowa Kawa » 10 marca 2020, o 00:52

„Bez końca” Laurelin Paige jak dla mnie zdecydowanie udana kontynuacja cyklu. Podoba mi się, jak ta historia została przedstawiona, że nieidealne jest idealne. Nadal jednak nie mogę przeboleć tej koszmarnej okładki.
Nie ma dobrych książek dla głupca, możliwe, że nie ma złych dla człowieka rozumu.
Denis Diderot


"If you want it enough, you can always get a second chance." MM
*
“I might be accused of social maladjustment,” said Daniel. “But not a psychopath. Please. Give me some credit.” MM
*
Zamienię sen na czytanie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 20 marca 2020, o 14:05

http://zmniejszacz.pl/zdjecie/2020/3/20 ... 52x500.jpg

Ostatnich kilka dni spędziłam przy lekturze książki "Test na miłość" Helen Hoang. Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką, chociaż wiem, że w zeszłym roku w Polsce ukazała się jej debiutancka powieść. I muszę przyznać, że było to spotkanie bardzo udane.

Książka opowiada historię My (Esme), ubogiej wietnamskiej dziewczyny, która pracuje jako sprzątaczka w hotelu, chcąc zapewnić jako taki byt swojej małej córeczce, mamie oraz babci. Pewnego dnia, zostaje tam zauważona przez starszą panią, która przyleciała do Wietnamu w poszukiwaniu kandydatki na żonę dla swojego syna. Tak zaczyna się przygoda Esme w wielkim świecie i jej amerykański sen. Z ubogiego mieszkanka i pracy, gdzie ledwo wiąże koniec z końcem, trafia do całkiem innego środowiska - wietnamskich imigrantów, którzy ciężką pracą wiele w nowym kraju osiągnęli. Do tego zamieszkuje od razu z Khaiem, przystojnym i bogatym chłopakiem, którego żoną, według planów jego matki, ma zostać pod koniec wakacji.
Między Khaiem a Esme szybko nawiązuje się nić porozumienia, chociaż on nie należy do najłatwiejszych towarzyszy. Esme długo nie wiem, że Khai cierpi na zespół Aspergera, przez co ma trudność w okazywaniu, wyrażaniu, ale też odczuwaniu uczuć. A nawet jeśli je odczuwa, to nie jest w stanie ich sobie uświadomić.

"Test na miłość" jest napisany na prawdę dobrym językiem i stylem. Książkę czyta się płynnie i szybko, a historia wciąga. Bardzo ciekawe jest środowisko, w którym się dzieje. Nie miałam jeszcze do tej pory przyjemności czytania historii, która toczyłaby się wśród wietnamskich imigrantów w Stanach. Szkoda trochę, że autorka nie poświęciła więcej uwagi ich kulturze i tradycjom.
Drugim zarzutem, jaki mam wobec tej książki, to Esme i jej bardzo szybka nauka w szkole wieczorowej. W 2 czy 3 miesiące zrobiła w wieczorowej szkole program całego liceum, dzięki czemu na koniec mogła zdać egzamin porównywalny do naszej matury. Nie wiem, czy rzeczywiście tak to działa, ale nie wydaje mi się. I ostatni zgrzyt, to końcówka. Myślę, że wystarczyłaby szczera rozmowa między Esme i Khaiem, a nawet Esme a resztą jego rodziny, aby uniknąć pewnych wydarzeń. Zabrakło tego, przez co książka trochę niepotrzebnie się wydłuża.

Poza tym to bardzo dobra książka. Dobrze i lekko napisana, bez niepotrzebnych dłużyzn i dramatoz. Wszystkich bohaterów można polubić i im kibicować. Khai ma swoje dziwactwa, które można łatwo zrozumieć i zaakceptować. Przyznać się, kto chociaż raz nie próbował zatankować auta za okrągłą kwotę? Ja na pewno :) Do tego kilka delikatnych scen erotycznych, które dodają książce kolorów, ale nie przysłaniają całości.

"Test na miłość" to książka pełna ciepła i optymizmu, którego teraz nam jest wiele potrzeba. To książka o poszukiwaniu swojej drogi, ale też o akceptacji siebie i innych, ich wad i małych dziwactw. Jest pełna miłości, ciepła, szacunku i akceptacji. Myślę, że to punkt obowiązkowy dla wszystkich wielbicieli romantycznych historii :)

Dla mnie mocne 7/10 :)
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 31016
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Iwona Banach

Post przez Lucy » 11 kwietnia 2020, o 19:49

Ruthless People -J. J. McAvoy

Obrazek

Mamy tu naprawdę mocną rzecz i jedni będą zachwyceni, a drudzy nie bardzo.
Nie pamiętam, kiedy tak bardzo pragnęłam, żeby coś złego stało się głównej bohaterce. Jeżeli chodzi o tematykę mafijną, to wolę jak babka jest taką postacią, która potrafi wydobyć coś dobrego z potwora. W tej powieści, Melody Nicci Giovanni i Liam Callahan idą łeb w łeb. Powiedziałabym nawet, że dzięki kalkulacji i zimnej krwi, Melody prześciga Liama. Obydwoje biorą ślub, żeby połączyć rodziny i wyeliminować trzecią z kolei rodzinę mafijną - wtedy będą mogli panować na świecie. Zabijają, świetnie się przy tym bawiąc, torturują, podpalają i zawsze po wszystkim są tak podnieceni, że muszą sobie ulżyć. Niekiedy doprawdy było to niesmaczne. :] Jedyna różnica między nimi polega na tym, że Liam przyznaje, że jest samotny i chciałby, żeby Mel go pokochała. Ona natomiast nie wie o co biega, miłość to dla niej obce słowo.
Cały czas coś się dzieje, a najlepsza jest końcówka. Okazuje się, że matka Mel, która zginęła kilkanaście lat temu, wcale nie umarła, tylko z tylnego siedzenie wszystkim sterowała .
Jej plan to pozbycie się córki i zięcia.
W drugiej części zapewne będzie się działo!

5/6
Każdy powód jest dobry, żeby zjeść pączka. Poza tym pączek nie idzie w tyłek, tylko od razu do serduszka i otula je warstwą ochronną.

Avatar użytkownika
 
Posty: 4786
Dołączył(a): 29 sierpnia 2017, o 08:25
Lokalizacja: Kraków
Ulubiona autorka/autor: Anne Golon, Sylvain Reynard

Post przez Karina32 » 29 maja 2020, o 08:33

"To, co bliskie sercu" Katherine Center, to historia Cassie, która nagle musi zmierzyć się z chorobą matki oraz różnego rodzaju problemami w pracy. A pracuje w miejscu zdominowanym przez mężczyzn, którzy często mają problem z akceptacją zmieniającego się świata oraz kobietą-strażakiem. I to bardzo dobrym strażackiej.
Cassie nie miała łatwych nastoletnich lat. Jej przyszłość zdeterminowało podejście matki w dniu jej 16 urodzin oraz inne traumatyczne wydarzenie, które ujawnia dopiero pod koniec książki (chociaż łatwo się domyślić o co chodzi). Jest niezwykle poukładana, systematyczna i pracowita. Nie znosi niespodzianek w życiu, a uczucia spycha kompletnie w głąb siebie. Nie pozwala sobie na najmniejszą oznakę słabości. I nagle w to uporządkowane życie wkracza matka, której nie widziała od 10 lat oraz młody strażak, Owen. Te dwie osoby wywracają jej życie do góry nogami i je kompletnie przewartościowują.
Ta książka to nie tylko romans, ale przede wszystkim historia o wybaczeniu. Nie tylko innym, ale może przede wszystkim sobie. Matka Cassie daje jej niezwykłą lekcje pokory i przebaczenia właśnie.
Książka ma swoje dwa oblicza. Pierwsza część jest dość lekka i zabawna. Druga jest już trochę cięższa i bardziej emocjonalna. Ale nie doprowadziła mnie do łez.
Myślę, że bardzo ciekawe jest środowisko przedstawione w tej książce, czyli strażacy. Fajnie było poznać chociaż troszkę ich życie "od kuchni".
Bohaterowie są z krwi i kości. Podobało mi się, jak Cassie odrzucała powoli swoje ochronne warstwy i odkrywała oblicza różnych uczuć.

Ta książka podobała mi się dużo bardziej niż poprzednia książka autorki i z czystym sumieniem Wam ją polecam :-D

Z przyjemnością daję jej 9/10.
"Każda książka pozwala nam na nowe marzenia." - Emma Chase

https://www.instagram.com/ksiazkowe_romanse/

Avatar użytkownika
 
Posty: 10118
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 13 czerwca 2020, o 10:40

Niedopasowani Samantha Young, Kristen Callihan
skończyłam i na końcu powiedziałam NARESZCIE. Nie podeszło mi. Young uwielbiam ale Callihan nie bardzo (nie dałam rady kiedyś jej innej książki, a ja się tak szybko nie poddaje). Nie mówie, że było tragicznie bo z 20% dla mnie to była niezła zabawa i często się wzruszałam ale po prostu styl tej Callihan mi nie podchodzi i wyczułam że dała więcej z siebie, niż Young :roll: szkoda, po tych zachwytach miałam nadzieje na coś na prawdę świetnego :ermm:

2+/5

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 16 czerwca 2020, o 19:36

"Niedopasowanych" mam zamiar przeczytać, jak i książkę samej Callihan :evillaugh:
Pamiętam tę, przez którą nie przebrnęłaś. Debilskie to było :hihi:

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 16 czerwca 2020, o 20:50

Ten Idol, czy jak mu tam, jutro będzie na legimi :D też się sadzę.

Ostatnio pyknęłam Nieidealnie dopasowanych i to było takie... Se. Meh. Nie, że drama, tragedia, kijem nie tykać, ale mogło by być lepsiejsze.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 16 czerwca 2020, o 22:25

"Nieidealnie dopasowani" to mega spłycona historia. Jest potencjał i do połowy dobrze mi się czytało, ale dalej zaczyna irytować. A już ta wielka sraka o to, że bohater nie może mieć rodziny, bo drzemie w nim ukryty mrok, bla, bla, bla. Po czym idzie, zamienia ze złym ojcem trzy zdania, przeżywa swoiste katharsis i raptem on już jest na to wszystko gotów. Tia...

Avatar użytkownika
 
Posty: 10118
Dołączył(a): 3 sierpnia 2011, o 11:33
Lokalizacja: Somewhere
Ulubiona autorka/autor: Nalini Singh

Post przez kejti » 16 czerwca 2020, o 22:32

Papaveryna napisał(a):"Niedopasowanych" mam zamiar przeczytać, jak i książkę samej Callihan :evillaugh:
Pamiętam tę, przez którą nie przebrnęłaś. Debilskie to było :hihi:

ja nawet tytuł pamiętam The Hook Up, tak czy siak Ci Niedopasowani jednym podejdą a innym nie, ciekawe co powiesz :P

.
.

Let's find some beautiful place to get lost.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 16 czerwca 2020, o 22:45

Papaveryna napisał(a):"Nieidealnie dopasowani" to mega spłycona historia. Jest potencjał i do połowy dobrze mi się czytało, ale dalej zaczyna irytować. A już ta wielka sraka o to, że bohater nie może mieć rodziny, bo drzemie w nim ukryty mrok, bla, bla, bla. Po czym idzie, zamienia ze złym ojcem trzy zdania, przeżywa swoiste katharsis i raptem on już jest na to wszystko gotów. Tia...

Ano dokładnie. Takie pitu pitu, bez sensu i seksu. Znaczy seks był, ale też płytki.

A foszek i rozstanie, wielka drama - powód był tak wielki, że miałam :roll: :ermm: o tak, tylko na raz.
Liczyłam na więcej :lol:

A no i to, że do połowy okej, a potem się zes.rało. Prawda. Zes.rało się jak zaczęli się gzić.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 16 czerwca 2020, o 22:46

A czytałaś pierwszą książkę tego duetu? hmmm

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 16 czerwca 2020, o 22:47

Nie! A słyszałam, że lepsiejsza jest.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 15547
Dołączył(a): 17 maja 2013, o 02:05
Ulubiona autorka/autor: Susan Elizabeth Phillips

Post przez Papaveryna » 17 czerwca 2020, o 11:22

Mam ją w planach, ale tym razem podejdę bez większych oczekiwań :shades:

Przeczytałaś "Rozgrywkę z sąsiadem"?

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 17 czerwca 2020, o 12:50

Tak!
Fajne było i słodkie :D Chociaż nooo powiem Ci, że troszkę parodia :D
Super się czyta, bo to tam dwie - trzy godzinki, ale miałam takie małe ale. Że niektóre akcje są przekoloryzowane. Przehumoryzowane.
Ale to nie wada, tylko fakt :D
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 3879
Dołączył(a): 28 grudnia 2015, o 10:41
Lokalizacja: Tarnów
Ulubiona autorka/autor: Gabriel Garcia Marquez

Post przez Szczypta_Kasi » 17 czerwca 2020, o 13:10

Ja już jestem po "Niegrzecznym idolu". I mi się bardzo podobało. Trochę w stylu Scarteltt Cole. Nie przeładowane seksem, ale trochę go też jest. Bohaterowie nie rzucają się na siebie od samego początku.
Spoiler:
, ale w sumie mnie ta historia kupiła jak najbardziej.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Romans + ...

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości