przez Fringilla » 22 czerwca 2020, o 21:46
To dane z marca, więc chyba warto poczekać na pełne dane po znoszeniu ograniczeń, bo na podstawie samych obserwacji trudno ocenić.
Skoro straszy się powrotem epidemii, to chyba ludzie kalkulują, czy się opłaca inwestować w sezonowe ubrania, których w sumie nie będzie się nosić reprezentacyjnie i rozrywkowo.
Ja mam parę par nowych butów wiosennych zakupionych na wyprzedażach jesienią, które poczekają na jesień lub przyszły rok.
Ani razu nie włożyłam wełniano-jedwabnego płaszczo-swetra specjalnie kupionego na wczesną wiosnę jeszcze w lutym.
I faktycznie niczego od marca nie kupiłam z ciuchów i butów oraz nie nosiłam 90% ciuchów wiosennych w sumie.
PS
W Polsce włączył się tryb oszczędzania, a jesteśmy społeczeństwem z małymi oszczędnościami.
Co było do przewidzenia: brak wizji sensownego wsparcia dla zwykłego konsumenta (obniżone postojowe, widmo bezrobocia / redukcji etatów, brak wypłat ze strony pracodawców, którzy już dostali forsę pomocową, ale się nie dzielą jeszcze w ramach pensji).
Od początku pandemii była mowa, że jeśli się nie wesprze zwykłych konsumentów, to się gospodarka schrzani, bo kto będzie kupował.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin