Ostatnio przeczytałam kilkanaście powieści napisanych przez polskie autorki i pomyślałam, że podzielę się z wami swoimi wrażeniami.
„Dobre ciastko" Joanna Dubler –
OPIS -
Dobre ciastko to pierwsza komedia erotyczna w Polsce!
Zuzia ma 29 lat i mieszka w Gdańsku. Ma poczucie, że jest w udanym, niemal idealnym związku z Konradem. No właśnie… niemal. Konrad ma bowiem oczekiwania seksualne, których Zuzia nie chce spełnić. Winę za wygórowane (zdaniem Zuzi) potrzeby Konrada ponosi jego przyjaciel z czasów licealnych – Borys. Jest on dla Konrada guru w sprawach erotycznych. Zuzia, z pewnymi oporami, próbuje spełnić zachcianki Konrada, ale kończy się to niemal uszkodzeniami ciała! Ich związek rozpada się i Zuzi nie pozostaje nic innego, jak wrócić o rodzinnego domu. Kobieta zastanawia się, czy to nie ona ponosi część winy za to, że Konrad odszedł, i postanawia otworzyć się na nowe doznania. Rozpoczyna się seksualna odyseja Zuzi...„Dobre ciastko” to pierwsza komedia erotyczna w Polsce!??? Naprawdę? Kto tak twierdzi? I czy ktokolwiek się z tym zgadza? Bo ja nie. Dla mnie to ani komedia, ani erotyk, ot takie nie wiadomo co, bo humoru to tu nie ma żadnego [przynajmniej mnie nic nie rozbawiło], sceny erotyczne niby są, ale nieliczna i bardzo kiepsko napisane.
Główna bohaterka jest infantylna, irytująca, a jej problemy natury damsko-męskiej po prostu żenujące. Panna ma idealnego chłopaka i idealny związek, który już wkrótce ma doprowadzić ją przed ołtarz, aż tu nagle na owym idealne pojawia się mała rysa w postaci żądania jakie wysuwa wobec niej ów idealny chłopak. Domaga się on bowiem miłości francuskiej, na co ona nie chce wyrazić zgody. W tle jest ten zły czyli najlepszy kolega niedoszłego męża, który podszeptuje mu czego ma prawo domagać się w związku i jak bardzo powinien nalegać.
Tę książkę da się przeczytać, tylko po co? Żeby zapełnić sobie czas? Znam na to lepsze sposoby. Czuję się oszukana, bo wydawca umieszczając na okładce napis: "Słodkie pożądanie i pikantne fantazje" kompletnie minął się z prawdą. Bo tu nie ma krzty fantazji, a już pikantnych to na pewno, a słodkie pożądanie to się chyba komuś przyśniło.
Podsumowując krótko - e tam. Nuda!!!! Nie polecam!
"Życie na zamówienie czyli espresso z cukrem" , "Miłość według przepisu czyli słodko-gorzkie cappuccino" i "Rachunek ze szczęście czyli caffe latte" autorstwa Karoliny Wilczyńskiej to cykl książek zatytułowany „Kawiarenka za rogiem”. Główną bohaterką jest Milka – dziewczyna pochodząca z Buska [gdzie razem z rodzicami prowadzi pensjonat], która pewnego dnia dowiaduje się od umierającej babci, że …została adoptowana. I co w tej sytuacji robi Miłka? Rozmawia z rodzicami? Próbuje się czegoś dowiedzieć albo coś wyjaśnić? Nie. Milka pakuje manatki i ucieka do Kielc, gdzie całkiem przypadkiem trafia do podupadającej „Kawiarenki za rogiem”. Nie jest to [przynajmniej na początku] praca jej marzeń, ale innej nie ma, a za coś utrzymać się musi. I zostaje w owej kawiarence przez całe trzy tomy cyklu. Raz jej idzie lepiej, potem nieco gorzej i to zarówno zawodowo, jak i prywatnie.
Główna bohaterka nie przypadła mi do gustu, choć bardzo się starałam, niestety nie udało mi się jej do końca polubić. Co mi w niej nie pasowało? Trudno powiedzieć. Dla mnie była po prostu nijaka.
Za to postacie drugoplanowe już bardziej się autorce udały – polubiłam mrukliwego barmana, małego Franka, ale moim faworytem był … bezdomny kot nazwany przez Miłkę Włóczęgą. I żałuję bardzo, że jego wątek został potraktowany po macoszemu, bo wolałabym, żeby został dużo bardziej rozbudowany.
Poza tym niby jest romans, a tak naprawdę go nie ma, bo między Miłką a jej partnerem [ nie będę zdradzała kim on jest, tego już sami musicie się dowiedzieć] coś się rozgrywa, ale jest to wyjątkowo dziwna relacja, którą raczej trudno nazwać uczuciem. Oni po prostu ze sobą mieszkają i sypiają [i to przeważnie dosłownie]. Nie ma tu żadnej chemii, miłości, nawet rozmów o miłości. Brakowało mi w tej książce emocji, bo niby sporo się działo, tylko co z tego, skoro ja tych emocji nie odbierałam. Nie czułam ani jej radości, ani jej smutku, rozpaczy czy żalu. Nic, zero.
No i kompletnym nieporozumieniem był dla mnie wątek Rafała i jego chorego zainteresowania Miłką. Niczego to właściwie nie wnosiło do powieści i zakończyło się też nagle i jak dla mnie bez sensu. I na dodatek ta histeryczna reakcja jego siostry, a ponoć najlepszej przyjaciółki Milki – dziwna i przerysowana.
Dla mnie zdecydowanie pierwszy tom był najciekawszy, a drugi najsłabszy. A zakończenie? Może być.
Ciąg dalszy moich wynurzeń nastąpi.
Chyba.