Odkryłam dwa świetne filmy. Francuski i niemiecki. Pierwszy na Amazon Prime, drugi na Netflixie.
Nie znam ich polskich tytułów.
Francuski:"Project: Babysitting" ("Babysitting") z 2014
Wyprodukowała go ta sama ekipa, co film "Alibi.com". "Project: Babysitting" jest tak samo zwariowany, jeśli nie bardziej i tak samo śmieszny, jeśli nie bardziej. A przy tym bardzo inteligentny i bardzo pomysłowy. Choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to jest stek bzdur i same głupoty.
Humor opiera się tam przede wszystkim na schadenfreude, czyli na "nie śmiej się dziadku". Wszystko jest w filmie bardzo przerysowane i wyolbrzymione.
Główny bohater zostaje zmuszony do zaopiekowania się synem szefa. Jego przyjaciele nie przyjmują do wiadomości, że bohater musi odwołać swoją imprezę urodzinową i postanawiają wyprawić mu ją w nowej lokalizacji, czyli w domu szefa. Zaproszeni goście (oraz tacy, którzy nie byli zaproszeni, ale dzięki istnieniu mediów społecznościowych mogli się sami wprosić) zamieniają dom w ruinę.
Nie sądzę, że da się opisać wszystko, co się w filmie wydarza, bo było tego za dużo. Trzeba by było przytoczyć cały scenariusz.
Dla mnie jedna ze scen jest kultowa i mam nadzieję, że nigdy jej nie zapomnę: to był powrót bohaterów z wesołego miasteczka na gokartach.
https://www.youtube.com/watch?v=CdUwa4ijlCQNa dowód, jak bardzo film mi się spodobał, powiem, że kupiłam sobie od razu po obejrzeniu trzy oryginalne DVD z filmami "Alibi.com", "Project: Babysitting" oraz z "Project: Babysitting 2".
Niemiecki:"High Society" z 2017
Dwie dziewczyny dowiadują się, że po urodzeniu zostały zamienione w szpitalu. Jedna dorastała w bardzo bogatej rodzinie, a druga marzyła o byciu bogatą. Po zamianie miejsc, obie próbują się dostosować do nowych warunków i do nowych sytuacji oraz wpasować w nowe rodziny.
Przy okazji ta z bogatej rodziny przejmuje chłopaka tej z biednej. Chłopaka, czyli pana policjanta Yanna Kowalskiego, gra Jannis Niewöhner. To jest ten sam aktor, który grał głównego bohatera w filmach z cyklu Trylogia Czasu: "Czerwień rubinu", "Błękit szafiru" i "Zieleń szmaragdu". Odkąd zobaczyłam go w filmie historycznym "Maximilian" w tytułowej roli Maksymiliana I Habsburga, jestem nim "maksymalnie" oczarowana (nie mogę powiedzieć, że zakochana, bo jest dla mnie za młody, a nie chciałabym iść do kicia za molestowanie nieletnich czy coś w tym rodzaju). Chłopak jest piękny i super przystojny, tylko lepiej, żeby się nie uśmiechał, bo wtedy psuje cały swój urok.
Oprócz korzyści wzrokowych, gdy na ekranie był główny bohater, reszta filmu również przyniosła mi dużo radości, bo całość była udana. Historię można odbierać na wielu poziomach. Można się tylko dobrze bawić i nie zagłębiać w problemy, albo wejść w film głębiej i zastanowić się nad problemami natury psychologicznej i społecznej, które film porusza. W zależności od chęci, można film potraktować jako prostą komedię lub jako satyrę na stosunki międzyludzkie.