montgomerry napisał(a):a tak w ogóle to powiedzcie mi , jak opisać wtedy bohaterkę nie odnosząc się do opisu np. skosnych oczu etc., aby rozpoznac w niej np. Chinkę, czy Marokankę?
Dobre pytanie - to zależy, co chce się osiągnąć, np. pisząc o żółtej skórze autor podkreśla, że sam jest biały.
Np. Chińczycy nie postrzegali się jako żółci, dopóki w dominującej białej kulturze nie przyklepano tego określenia.
Podobnie jasny/ciemny jesli chodzi o skórę - kwestia perspektywy.
Za to szare oczy to szare oczy.
Jednak gdy opisywane są np. twórczo, jak "szarawe oczy polskiej Żydóweczki" (a to akurat cytat z mojego dzieciństwa), to całość nabiera wielu znaczeń i wszystko zależny od intencji (czyli kontekst), tak jak pisała Liberty.
Jeśli chce się kogoś opisywać z pozycji neutralnych (a nie opis to element konstrukcji narratora albo bohatera, np. Polaka w XV wieku pierwszy raz spotykającego mieszkańca subsaharyjskiej Afryki) to warto wiedzieć, jak osoby z danym etnicznym pochodzeniem się same opisują/postrzegają i w jakim kontekście (np. kiedy i gdzie osadzona jest akcja).
PS
Jednym z ciekawych przypadków jest to, jak grzecznie wiele niderlandzkich rodzin opisywało swoich przodków jeszcze z XVI wieku, gdy w ramach intensywnie rozwijanego handlu rodziny północnoeuropejskie wchodziły w koligacje ze śródziemnomorskimi rodami i nagle wśród dzieci pojawiały się rysy niekoniecznie przedtem często widoczne na ulicach takiego Amsterdamu.
A że klasa handlująca lubowała się w portretach, i to realistycznych, to mamy stosy zachowane do studiowania.
Po prostu się tego nie zauważało oficjalnie
A potem nadszedł rasizm naukowy i oświeceniowy...
Tak jak w 2 Rzeczpospolitej bardzo zróżnicowany wygląd Polaków (tych mających takie pochodzenie w dowodach) też, na co dzień i wbrew panującym przeświadczeniom, był omijany łukiem