Aneta Jadowska "Trup na plaży i inne sekrety rodzinne"
Jestem książką zachwycona. Czytało mi się ją szybko, była bardzo interesująca pod wieloma względami. Była też pięknie napisana.
Poruszone są tam dość nietypowe i trudne tematy, o których pani autorce udało się napisać w sposób bardzo tolerancyjny i z wielkim taktem. Bez oceniania i szufladkowania ofiar, co jest często typowe w tak zwanej opinii publicznej.
Nie będę pisać niczego o treści, żeby nie spoilerować, ale są dwie sprawy do poruszenia:
Po pierwsze, tytuł i okładka wskazują, że książka mogłaby być komedią kryminalną. No więc nie jest. Jest tam piękny humor i pewne sceny opisane są w sposób lekki i typowy dla komedii, ale całość jest zbyt kompleksowa, by sprowadzić ją tylko do komedii. Książka i cała opowieść jest dojrzała, przemyślana i bardzo porządnie spisana. Rzeczy smutne i radosne przeplatają się tak samo ze sobą jak w prawdziwym życiu, bez gwarancji, że za chwilę nie stanie się coś, co zmieni spojrzenie na sytuację. Przeplatają się ze sobą sceny bardzo dramatyczne i komediowe, a przy tym książka pozostaje raczej lekka i rozrywkowa.
Po drugie, główna bohaterka, jak i cała opowiadana historia oraz sposób jej prowadzenia, bardzo przypominały mi książkę "Dante na tropie" Agnieszki Olejnik. Nie chcę zdradzać pewnych wydarzeń, ale były w nich duże podobieństwa. A do tego w obu książkach bohaterki wiedzą coś o życiu, czego nie wiedzą wszyscy. Mają w sobie dojrzałość. Są wtajemniczone w sprawy, o istnieniu których inni ludzie nie zawsze wiedzą. Mogłyby mieć fiu bździu w głowie, szczególnie Magda z "Trupa", która jest młodziutką dziewczynką, stojąca u progu życia, ale nie mają. Są rozsądne, mądre i bardzo odpowiedzialne. W obu tych bohaterkach bardzo wyraźnie wyczuwałam pewną melancholię, która im towarzyszyła nawet podczas rozrywki czy zabawy.
Dla mnie było wszystko perfekcyjnie. Nawet pewna najdramatyczniejsza scena, mrożąca krew w żyłach, pasowała do całości i została na tyle dobrze wpleciona w akcję, by nie było żadnych zgrzytów.