Pamiętacie Rzymskie wakacje? To tu jest to samo, tylko a rebours i z happy endem. Ale po kolei. Otóż mam nieco mieszane wrażenia, chociaż fakt, iż dokończyłam tę książkę w fazie nasilonej niemocy czytelniczej, świadczy niewątpliwie na jej korzyść. Historia jest dość przewidywalna, powieść powstała na fali współczesnych romansów z wyższych, a nawet królewskich, sfer i nawiązuje do wspomnianych Rzymskich wakacji (jest nawet ucieczka na Vespie) i do nieśmiertelnego Kopciuszka.
On - Victor, następca tronu królestwa Szwecji, który rzeczonym następcą tronu został wskutek samobójstwa starszego brata. Ona - nowojorska studentka dziennikarstwa, która wskutek zabójstwa rodziców musi zaopiekować się piątką młodszego rodzeństwa, rzucić studia i pracować jako pokojówka w hotelu.
W warstwie fabularnej jest, jak wspomniałam, przewidywalnie i dość nudno nawet (dawno nie czytałam tak nudnych scen seksu, niestety w dużej ilości w książce), może do momentu wyjazdu do Szwecji, bo w Szwecji jest ciekawie, ale takie zderzenia światów są zawsze ciekawe i stosunkowo trudno je schrzanić.
W warstwie emocjonalnej jest poprawnie, co oznacza, że emocje bohaterów są prawdopodobne i dobrze udokumentowane zdarzeniami i ich osobowościami. W warstwie narracyjnej jest też OK, z wyjątkiem nudnych, jak wspomniałam, scen seksu, które z definicji miały być gorące i technicznie wyszukane, ale coś poszło nie tak. Uważam, że książka znacznie zyskałaby na jakości, gdyby ograniczyć liczbę i charakter zbliżeń (mniej techniki, więcej emocji).
Końcówka romantyczna, bohaterowie drugoplanowi sympatyczni. Książka do przeczytania i pewnie sięgnę po kolejne części cyklu, ale raczej nie od razu.
Całość na jakieś 6,5/10.